Recenzja filmu

Mandarynki (2013)
Zaza Urushadze
Lembit Ulfsak
Giorgi Nakashidze

Przepowiednia Felliniego

Zaza Urushadze nie próbuje wejść w skórę typowego dydaktyka. Bardzo daleko mu do nachalnego moralizatorstwa. Jego dzieło to refleksyjna i opowiedziana z poetycką lekkością opowieść o
"To zadziwiający fenomen. To kino wyjątkowe, pełne filozoficznych treści ujętych z wielką lekkością, a jednocześnie dziecięco naiwne i czyste" – w ten sposób Federico Fellini, wybitny włoski reżyser, pisał o gruzińskim kinie. Kiedy niedawno przeczytałem ten cytat po raz pierwszy, na myśl przyszły mi "Mandarynki" – film nakręcony przeszło 20 lat po śmierci Włocha. Mimo wszystko, wypowiedziane jeszcze w ubiegłym stuleciu słowa, zdają się być nadal bardzo aktualne. Nie sądzę, by był to przypadek. Nie sądzę również, by reżyser "Mandarynek" – Zaza Urushadze w tak dużym stopniu odwoływał się do klasyki ojczystej kinematografii, którą z pewnością studiował Fellini. Wydaje mi się, że "Mandarynki" idealnie wpasowują się w słowa reżysera, ze względu na wyjątkową wrażliwość narodu gruzińskiego, na którym współczesna historia odcisnęła trwałe i bolesne piętno. Piętno dotykające również najmłodszego pokolenia. Filmowcy z Gruzji próbowali i próbują zapomnieć o skutkach okrutnych zdarzeń, tworząc skromne i wyciszone kino z nieco rozmazanymi, onirycznymi konturami rzeczywistości. Fellini wiedział, że nie jest to chwilowy nurt, a wołanie uciśnionego narodu.


Rok 1992. Jesień. Abchaski sad. Dojrzewające mandarynki... Wioska jest właściwie opustoszała. Sytuacja polityczna zmusiła wszystkich mieszkańców do wyjazdu. Na miejscu pozostają jedynie dwaj starcy, którzy nie potrafią porzucić swojego życiowego dorobku. To Margus (Elmo Nüganen) i Ivo (Lembit Ulfsak) - Estończycy. Margus pielęgnuje mandarynkowe drzewo, a Ivo plecie kosze, do których wkrótce trafią owoce. Życie toczy się cicho i powoli. Idylliczny spokój przerywają odgłosy wojny, która do tej pory omijała wyludnioną miejscowość. Po jednej z bitew, do domu Ivo trafiają ranny Czeczen – Ahmed (Giorgi Nakashidze) i równie poturbowany Gruzin – Nika (Mikheil Meskhi). Bezstronny starzec postanawia, że obaj znajdą schronienie i wyzdrowieją pod jego dachem. Warunkiem jest jednak zawieszenie broni pomiędzy zwaśnionymi żołnierzami, którzy na wpół przytomni próbują się wzajemnie wymordować. Obaj przystają na warunki gospodarza.

Czas spędzony w estońskim domu, który wydaje się jedynym wolnym od wojny miejscem na Ziemi, powoli uczy bohaterów tego, czego nie mieli możliwości nauczyć się w swoich zaślepionych konfliktem narodach. Gruzin i Czeczen uświadamiają sobie jak bardzo są do siebie podobni. Uświadamiają sobie wreszcie, że każdy z nich ma prawo żyć. Żaden nie ma tego prawa więcej, żaden mniej. Wojna, pod wpływem przemiany dwójki bohaterów, zostaje zatrzymana. Niestety do czasu…


Zaza Urushadze nie próbuje wejść w skórę typowego dydaktyka. Bardzo daleko mu do nachalnego moralizatorstwa. Jego dzieło to refleksyjna i opowiedziana z poetycką lekkością opowieść o absurdzie wojny. Można pójść o krok dalej i powiedzieć, że jest to obraz, który ośmiesza ludzką potrzebę dominacji i zdobywania, a wynosi na piedestał te najszlachetniejsze z wartości – odwagę i przyjaźń ponad wszelkie podziały. Autor, w budujący sposób, przedstawia czyste relacje międzyludzkie, za którymi prawdopodobnie bardzo tęskni w zwariowanym, rządzonym przez czas i pieniądze, świecie.


Poetyckość Urushadzego dopełniają piękne zdjęcia kaukaskiej natury oraz genialna, równie skromna co sam film muzyka Niaza Diasamidze. Dźwięki gruzińskiej melodii – głównego motywu muzycznego z filmu, dobijają się do nas przez bardzo długi czas po seansie – podobnie jak sama historia. To wyciszone i przepełnione nostalgią połączenie tworzy film o niesamowitej sile. Dawno nikt tak pięknie nie opowiadał...
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W Księdze Koheleta autor biblijny pisze, że „wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie... czytaj więcej
Szukając filmu wojennego, możemy natknąć się na "Mandarynki". Niestety, widzowie nie są ostrzegani o... czytaj więcej
"Mandarynki" to film bardzo skromny. Urzeka prostotą formy, która nawet na moment nie odwraca uwagi widza... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones