Recenzja filmu

Królik po berlińsku (2009)
Bartosz Konopka
Krystyna Czubówna

Przepyszny królik!

Czy dokument może być niezwykły? Czy oprócz przedstawienia suchych faktów związanych z jakimiś wydarzeniami może wzbudzać emocje? Jak okazuje się, może. Zeszłoroczny polski kandydat do Oscara
Czy dokument może być niezwykły? Czy oprócz przedstawienia suchych faktów związanych z jakimiś wydarzeniami może wzbudzać emocje? Jak okazuje się, może. Zeszłoroczny polski kandydat do Oscara udowadnia, że dokument nie musi być wcale nużącą lekcją, na której z niewielkim zainteresowaniem śledzimy wydarzenia ukazane na ekranie. "Królik po berlińsku" jest jedną wielką metaforą, otwartą na różnorakie interpretacje.

Film Bartosza Konopki podejmuje temat budowy i późniejszego upadku muru berlińskiego, a także konsekwencji tych zdarzeń. Króliki mieszkające między dwoma murami oddzielającymi od siebie Berlin Zachodni od Berlina Wschodniego nie czuły zagrożenia ze strony zewnętrznego świata. Zapewniano im podstawowe potrzeby. Jednak z czasem atmosfera robiła się coraz gorętsza. W końcu króliki zrozumiały, że tak naprawdę mur nie służy ich ochronie. Zapragnęły być wolne. Kiedy runął mur, stały się całkowicie niezależne. Czy aby na pewno właśni taki świat sobie wyobrażały, gdy były za barierą murów?

Ostatnie zdanie przywiodło mi na myśl przyszła mi myśl jednego z bohaterów filmu Coppoli - "Czasu Apokalipsy" - kapitana Willarda, który mówi: "Będąc tam (w Wietnamie) chciałem powrócić do domu, będąc tu chciałem wrócić z powrotem w tamto miejsce". Powiecie, że całkiem nietrafione przyrównanie, jednak właśnie tak wygłoszona teza w tym poddającym się także różnym interpretacjom filmie świetnie obrazuje psychikę i rozumienie świata. Króliki zamknięte między murami chciały poznać świat, o którym praktycznie nic nie wiedzieli. Kiedy jednak zachłysnęli się wolnością, zrozumiały, że świat, w którym się znaleźli, nie jest Arkadią.

Lektorem w filmie została pani Krystyna Czubówna, która wcześniej miała doświadczenie z filmami przyrodniczymi. Jej unikalny, przyjemny głos i co najważniejsze ani trochę nienużący dopełniał czarno-białe materiały. Mam wrażenie, że każdy kadr ukazany w filmie był potrzebny i ze starannością i pewną finezją ukazał króliki nie jako bezmyślnych gryzoni, ale jako istoty czujące strach, dążące do uzyskania bezpieczeństwa i wolności. W obrazie możemy również zapoznać się z opiniami wielu osób, pośrednio albo bezpośrednio powiązanych z tamtymi wydarzeniami. I tak możemy wysłuchać opowieści myśliwych, artystów, żołnierza czy nawet kucharza. To wszystko sprawia, że film oglądamy z niezmiernym zaciekawieniem, a także zaangażowaniem. Jedno jest pewne - reżyser udowodnił, że dokument może stać się sztuką, podejmującą niełatwe zagadnienia do omówienia nawet w filmie fabularnym.

"Królika po berlińsku" można odbierać na wiele sposobów - jako alegoryczną opowieść o skutkach systemu totalitarnego, sytuacji podzielonych Niemiec czy po prostu jako film przyrodniczy, z którego dowiemy się wiele o tytułowych królikach. Tak czy inaczej, nie można odmówić filmowi oryginalności i niezwykłej perspektywy, jaką podjął przedstawiając tak ważne tematy. Jeżeli nie oglądałeś - polecam. I życzę smacznego!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Twórcy "Królika po berlińsku", Bartosz Konopka i Piotr Rosołowski, wpadli na prosty, aczkolwiek genialny... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones