Przerwana lekcja strachu

Strach, szaleństwo i opętanie – witamy w Mount Massive Asylum, a dokładniej w grze "Outlast". Pierwszoosobowy survival horror od studia Red Barrels to jedna z niewielu gier z tego gatunku w tym
Strach, szaleństwo i opętanie – witamy w Mount Massive Asylum, a dokładniej w grze "Outlast". Pierwszoosobowy survival horror od studia Red Barrels to jedna z niewielu gier z tego gatunku w tym roku. Według wielu zapowiedzi miał to być najlepszy i najstraszniejszy survival horror tego roku. Czy debiut kanadyjskiej ekipy spełnia pokładane w niej nadzieje?

Akcja toczy się w kompleksie Mount Massive Asylum, do którego trafia nasz protagonista – reporter Miles Upshur, pragnąc odnaleźć tam ciekawy materiał do swojego artykułu. Już w momencie zbliżania się do szpitala psychiatrycznego radio w samochodzie odmawia posłuszeństwa, a teren w pobliżu jest dziwnie opustoszały. Nie będę zdradzał dalszego ciągu wydarzeń, ale nasz bohater chce jak najszybciej opuścić budynek, a my razem z nim.

Fabularnie gra prezentuje dobry poziom – co prawda nie uświadczymy tutaj wielu dialogów, ale z czasem wszystko nabiera sensu, a fakty stają się bardziej niepokojące. Gęsty i ponury klimat zachwyca od pierwszych minut, a pierwsze momenty z tą produkcją bardzo mocno działają na zmysły.
   
Podczas gry w "Outlast" czuć niemal na okrągło narastające napięcie. Choć wydaje się, że jest spokojnie, ma się wrażenie, że za chwilę coś pojawi się w pobliżu. To uczucie powoduje, że strach nas nie opuszcza nawet przez sekundę.

Twórcy gry nie poszli znaną ścieżką i nie wyposażyli nas w latarkę jak w większości takich gier. Mamy natomiast do dyspozycji kamerę, spełniającą wszystkie funkcje, które ma wyżej wymieniony przedmiot. Nie raz dzięki niej możemy przeczytać notatki i przemyślenia naszego reportera.

Kamera – jak latarka – zużywa baterie, których musimy uważnie szukać. Jeśli przeoczymy jakąś, tragedii nie będzie, bowiem gra nie wyczerpuje naszych zapasów w stu procentach. W trakcie przemieszczania się przez ciemne miejsca wspomoże nas tryb nocny w naszej kamerze. Przypomina on mniej więcej widok podobny do tego, który znamy z filmu "Blair Witch Project". 

Nie ma co owijać w bawełnę – tam, gdzie potrzebne jest użycie tej funkcji, czujemy największe przerażenie. Zarówno wyczerpująca się bateria, jak i niezbyt wyraźny obraz będą zwiększają kilkakrotnie nasze doznania. 

Wprowadzono także bardzo ciekawy i w pewnym sensie innowacyjny system interakcji z otoczeniem. Na przykład otwieranie drzwi odbywa się na dwa sposoby – pierwszy tradycyjny, szybkie otwarcie jednym ruchem, a drugi to przytrzymanie i powolne uchylanie w przód. Niby prosta metoda, a jakoś nikt wcześniej nie wprowadził jej na szerszą skalę.

Gra przeznaczona jest dla osób pełnoletnich, gdyż ekran ocieka brutalnością (w wielu miejscach można znaleźć trzewia pacjentów). Mimo takiej dawki krwi i ludzkich wnętrzności, nie możemy nikogo wyeliminować.

Twórcy tej produkcji nie daje nam broni do ręki i każe przejść grę "po trupach". Otrzymujemy za to możliwość przejścia obok oponenta lub schowanie się. Jeśli to zawiedzie, pozostaje tylko jedno – ucieczka (nie należy do najprzyjemniejszych).

Wśród wrogów, których spotkamy podczas naszej wędrówki ku wolności, znajdą się zarówno pacjenci ośrodka, jak i tzw. bossowie. Prym wśród nich wiedzie Chris Walker,  będzie nas nękał prawie całą grę, a pierwsze spotkanie z nim jest jednym z mocniejszych akcentów. Mimo braku takich kultowych postaci jakim jest np. Piramidogłowy z "Silent Hill 2", jest się czego bać (vide: szalony doktor Richard Tager ).

Rozgrywka w "Outlast" to całkiem świeże podejście do gatunku survival horror. Kilka innowacji w mechanice gry i proste, ale skuteczne metody straszenia dają bardzo dobry efekt.

W kwestiach technicznych nie zabrakło w nim kilku mankamentów. Graficznie mamy całkiem ładną stylistykę lokacji oraz grę świateł i cieni, a wszystko okraszone przyzwoitymi teksturami i dobrze zoptymalizowane. Kuleje, natomiast animacja, która momentami sprawia wrażenie sztucznej. 

Dźwiękowcy odwalili kawał dobrej roboty. Wypowiadane kwestie i odgłosy otoczenia wprowadzają duży niepokój u gracza. Także muzyka i jej poszczególne kompozycje są mroczne i niebywale klimatyczne, powodując gęsią skórkę i szybsze bicie serca. 

Posumowanie tej gry wypada nad wyraz pozytywnie. Nie ma co ukrywać –  produkcja studia Red Barrels pokonuje swojego największego tegorocznego konkurenta, czyli grę "Amnesia: A Machine for Pigs". "Outlast" to pierwszorzędny straszak, posiadający wystarczająco angażującą historię. Ubolewam trochę, że nie dopracowano animacji postaci i nie zwiększono interakcji z otoczeniem (poza wspomnianym otwieraniem drzwi). Za słabe jest też zakończenie. Nie zmienia to jednak faktu, że "Outlast" atakuje z zaskoczenia, co odczuć można na własnej skórze! Polecam.         
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones