Recenzja filmu

WALL·E (2008)
Andrew Stanton
Waldemar Modestowicz
Ben Burtt
Elissa Knight

Robocik Wall-E

Odkąd zobaczyłem pierwszy zwiastun do "WALL.E'ego" minęło prawie pół roku. Od tamtego czasu obejrzałem wszystkie trailery i spoty reklamowe, nie mogłem się już doczekać, kiedy go zobaczę.
Odkąd zobaczyłem pierwszy zwiastun do "WALL.E'ego" minęło prawie pół roku. Od tamtego czasu obejrzałem wszystkie trailery i spoty reklamowe, nie mogłem się już doczekać, kiedy go zobaczę. Zapowiadała się kolejna superbajka na poziomie "Króla Lwa" czy "Shreka". Teraz jestem świeżo po seansie i mogę jedynie powiedzieć, że się nie zawiodłem. Ale zacznijmy od początku. Wall.E to malutki robocik, który sprząta świat ze śmieci zostawionych przez ludzi. Oni sami opuścili naszą planetę ponad 700 lat temu, ponieważ Ziemia miała zbyt duży stopień skażenia. Nasz bohater jest ciekawskim robocikiem, który, sprzątając, znajduje różne rzeczy zostawione przez człowieka, ciekawsze z nich zatrzymując dla siebie. Jest on też bardzo samotny, co wcale nie dziwi, gdyż bycie samemu przez 7 wieków może zanudzić. Pewnego dnia na Ziemi ląduje statek kosmiczny, a z niego wychodzi nowoczesny robot. To szansa dla Wall-E'go na nawiązanie przyjaźni. Od tamtej pory nie chce on opuścić nowego znajomego i podąża za nim, aż ten w końcu nawiązuje przyjacielski kontakt. Lecz nowy superrobot o imieniu Eve przybył na ziemię w celu sprawdzenia, czy jest na niej możliwe życie. Poszukiwania kończą się, kiedy Wall-E wręcza jej roślinę. Ona ją przyjmuje i wyłącza się aż do momentu przybycia statku kosmicznego, który ją zabiera z powrotem. Wall-E nie chce zostać znowu sam, więc łapie się statku i dostaje się do miejsca, gdzie żyją ludzie. Co się dzieje dalej, nie będę wam opisywał, lepiej zobaczcie sami. Sama animacja pod względem wizualnym jest zrobiona wręcz perfekcyjnie... Ma znakomity scenariusz z przesłaniem, aby dbać o naszą planetę, inaczej zostanie skażona, a ludzkość wyginie (chociaż w bajce nie wyginęli, lecz technika, którą dysponowali, jest jeszcze poza naszym zasięgiem - dlatego jest to animacja S-F). Mamy też wątek miłosny. Bajka poruszy z pewnością wielu, szczególnie dzieci. Jednym słowem - jest w niej wszystko, co potrzeba animacji. „WALL.E” może nie jest tak śmieszną bajką jak "Shrek", ale nie wyśmiewa innych animacji, co jest głównym atutem obrazu o przygodach zielonego ogra i osła. Za to na pewno jest bardziej poruszająca i pouczająca. Podsumowując, "WALL.E" to jedna z najlepszych bajek w historii kina, śmieszy, wzrusza, poucza. Jak dla mnie ma murowanego Oscara za animację, jednak jestem ciekaw, czy Akademia zobaczy inne atuty bajki, jak chociażby bardzo dobra muzyka. Naprawdę zachęcam wszystkich do obejrzenia tej superbajki. Na pewno się nie zawiedziecie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jak to możliwe, że najpiękniejsza, najbardziej subtelna historia miłosna roku jest animacją opowiadającą... czytaj więcej
Zapowiedzi nowej animacji Pixara w formie krótkich skeczy biły w Internecie rekordy oglądalności, a formą... czytaj więcej
Za każdym razem, gdy na kinowym ekranie pojawia się sympatyczna lampka z uporem wbijająca literkę I z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones