Recenzja filmu

Sęp (2012)
Eugeniusz Korin
Michał Żebrowski
Daniel Olbrychski

Sęp, na jakiego zasługujemy

Widać wyraźnie, że wzorcem z Sèvres jest dla Korina kino Christophera Nolana. Wpływ tego reżysera czuć zwłaszcza w sekwencjach, w których kilka równoległych wątków spiętrza się, tworząc mające
"Czasami ważniejsze niż uzyskanie odpowiedzi jest zadanie właściwego pytania". Takiej rady udziela straumatyzowanemu do punktu katatonii chłopcu – małemu głównemu bohaterowi – jego ojciec w pierwszej scenie "Sępa".  Wskazówka ta ma się jednak do problemu jak pięść do nosa. Podobnie jak hasło "polski thriller na hollywoodzkim poziomie" do całego filmu.  

Nieustanne podkreślanie przez twórców tych "światowych" ambicji uświadamia tylko dręczące ich kompleksy. Ściganie się z Fabryką Snów na jej własnych zasadach nie ma sensu, bo tylko wyolbrzymia dzielące nas różnice – przede wszystkim budżetowe. Rozbrzmiewająca w filmie muzyka zespołu Archive miała przynieść ze sobą powiew Zachodu, ale jest równie adekwatna do zawartości, co wspomniana wyżej ojcowska porada. Żeby robić fajne kino gatunkowe poza Hollywood, trzeba mieć na to przede wszystkim oryginalny patent i twórczą pasję. W "Sępie" nie stwierdzono żadnego.

Jest za to dziwna kombinacja gatunkowych klisz i realizacyjnych niedociągnięć. Grany przez Żebrowskiego "Sęp" to policjant o nieszablonowym, "naukowym" podejściu do walki z przestępczością. Zagadki kryminalne rozwiązuje, rozmawiając z kotem i kreśląc na tablicy absurdalne wzory (w stylu "morderca + X = zbrodnia") oraz zapisując wielkimi literami rażąco oczywiste pytania (zgodnie ze wskazówką ojca). W wolnych chwilach ćwiczy parkour w przemysłowych nieużytkach i boksuje się z… workami cementu. Mimo tego wizerunku ekscentrycznego macho pozostaje jednak dziwnie ospały i aseksualny. Aż trudno uwierzyć, że koleżanki narzucają mu się z randkami, a Natasza (Anna Przybylska) czeka w nieskończoność, aż wykona on jakiś romantyczny ruch. Niezbyt fortunnie zarysowany jest też wątek relacji "Sępa" z jego partnerem Robaczewskim (Paweł Małaszyński). W połowie filmu okazuje się, że panowie powinni się nie lubić, chociaż ich dotychczasowe spięcia wyglądały w oczach widza raczej na kumpelskie przekomarzanki.  

Wspomniany "hollywoodzki poziom" oznacza tu między innymi galerię stereotypowych czarnych charakterów. Wiadomo: psychopatyczni mordercy zazwyczaj pokazują język, złowieszczo się podśmiechują albo przemawiają wyłącznie cytatami z Biblii. Ale te postacie – tak przerysowane, że niemal kreskówkowe – nie kleją się z partiami filmu, w których reżyser Eugeniusz Korin próbuje uderzyć w tony dramatyczne. Robi to, wprowadzając postać umierającego chłopca i każąc Żebrowskiemu wygłaszać dęte monologi o złu, które jest jak czarne dziury. Czy równie metaforyczna ma być śmierć jednego z bohaterów w zakrawającym na ironię losu absurdalnym wypadku? Tuż przed oddaniem ducha postać ta zaczyna… odmieniać angielskie czasowniki. Ma być po światowemu za wszelką cenę.

Widać wyraźnie, że wzorcem z Sèvres jest dla Korina kino Christophera Nolana. Wpływ tego reżysera czuć zwłaszcza w sekwencjach, w których kilka równoległych wątków spiętrza się, tworząc mające chwytać za gardło montażowe konstrukcje. (Niestety, nie chwytają). Z Nolana jest też próba zakończenia filmu na przewrotnej nucie – za to akurat plus. Ale po co nachalnie kopiować scenę z "Mrocznego Rycerza", gdzie Michael Caine pali w popielniczce pewien kluczowy dokument?

Ostatecznie nic się tu ze sobą nie klei, choć nie jest tak źle, by paść trupem na sali kinowej. A i obśmiać też za bardzo nie ma czego. Parafrazując pamiętną kwestię z (najwyraźniej) ulubionego filmu Korina, należy więc zadać "właściwe pytanie". Czy "Sęp" jest filmem, którego potrzebujemy? Nie. Czy jest to zatem film, na który zasługujemy? Miejmy nadzieję, że również nie.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W naszym wspaniałym kraju przeciętnie raz na rok powstaje naprawdę dobry film. W ubiegłym roku była to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones