Recenzja filmu

Dzień świra (2002)
Marek Koterski
Marek Kondrat
Janina Traczykówna

Samo życie

Film Marka Koterskiego "Dzień świra" jest współczesną przenikliwą satyrą na polskie społeczeństwo. Reżyser nakreślił portrety różnych grup społecznych od pedantycznej a zarazem znużonej życiem
Film Marka Koterskiego "Dzień świra" jest współczesną przenikliwą satyrą na polskie społeczeństwo. Reżyser nakreślił portrety różnych grup społecznych od pedantycznej a zarazem znużonej życiem inteligencji przez zagorzałych katolików i pseudo feministki, które zapominają o niewygodnych aspektach równouprawnienie aż po bezrefleksyjnie wykonujących swoją pracę robotników. Wszystkim dostaje się tej krytyki po trochu, co sprawia, że śmiejemy się podczas oglądania filmu z samych siebie.

 

Główny bohater Adaś Miauczyński, we wspaniałym wykonaniu Marka Kondrata, jest człowiekiem żyjącym według ściśle określonego schematu, w którym nie ma miejsca na taką awangardę jak choćby oglądanie telewizji w dowolnym momencie (bohater stara się rozpoczynać każdą dłuższą czynność o pełnych godzinach, ewentualnie o wpół do), nie wspominając nawet o rodzinie. Wiemy, że rozwiódł się z żoną, z którą mają dorastającego syna, o którym można powiedzieć, że nie grzeszy inteligencją. Jego kultowe już teksty, takie jak "weź się tato", były swego czasu bardzo popularne wśród młodzieży. Relacja ojca z synem jest przedstawiona, jako nieustanne dążenie tego pierwszego do bycia "na czasie"  i  poczuciu beznadziei tego drugiego. Z kolei postać matki Adasia Miauczyńskiego uosabia cechy i odzwierciedla zachowania stereotypowej matki-babki, dla której dziecko jest zawsze niedożywione i należy je ponaglać, by "jadło zupę, bo wystygnie". Nieistotne w tym momencie są zmartwienia, z którym przychodzi do niej syn, czyli poczucie zmęczenia i niespełnienia, przez co bohater czuje się nierozumiany.

Istotne jest jednak w całej sytuacji to, że nasz rozwodnik wcale nie jest skory, by wziąć odpowiedzialność za swoje życie i spróbować coś w nim zmienić. Przeciwnie czuje się na tyle bezpiecznie zawieszony pomiędzy wyimaginowanymi sytuacjami i kobietami a rzeczywistością, że wcale nie zamierza wychodzić poza swoją strefę komfortu. Wystarczy mu ponarzekać od czasu do czasu przy dźwiękach muzyki Chopina i w towarzystwie twórczości Mickiewicza, by nakarmić czymś godnym swój inteligencki, światły umysł.

   

Elementem dramatyzmu jest kwestia życiowego niespełnienia pana profesora, który wbrew radzie matki nie został na uniwersytecie, by kontynuować karierę naukowca. Zamiast tego postanowił pójść za głosem powołania i "nieść oświaty kaganek", edukując młodzież. Zderzenie z rzeczywistością okazało się niestety bolesną lekcją. Młodzież jawiąca się na początku jako żądny wiedzy towarzysz do rozmowy stała się z czasem problemem spędzającym sen z powiek. Nie ma tu mowy o relacji mistrz-uczeń, czyli wzorca systemu szkolnego. Jak powszechnie wiadomo, rzeczywistość zwykle nijak się ma do pierwotnej wyidealizowanej wizji. Z pewnością niejednokrotnie większość z nas miała okazję się o tym boleśnie przekonać.

"Dzień świra" jest filmem doskonale obrazującym mentalność Polaków. Szczególnie godne uwagi są sceny pokazujące relacje międzyludzkie. Sąsiad życzący sąsiadowi wszystkiego najgorszego, wojna o zbyt głośną muzykę, zabijanie się wzrokiem, czy nie brzmi to swojsko? Nie znamy tego przypadkiem z życia codziennego? Zapewne odpowiedź na te pytania okazuje się twierdząca. Film możemy więc uznać za niezwykle trafną diagnozę naszego współegzystowania. Wnioski z niego płynące powinny nam uświadomić, że w kwestii poprawy relacji z drugim człowiekiem nadal mamy wiele do zrobienia.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film Marka Koterskiego bez wątpienia możemy uznać za arcydzieło polskiej kinematografii. Nie tylko ze... czytaj więcej
Radzę nie zbliżać do jakichkolwiek nośników z "Dniem świra". Dla własnego dobra powinniście darować sobie... czytaj więcej
Gorzka opowieść o męczarni polskiego inteligenta mogłaby okazać się niejadalna, ale na szczęście szefem... czytaj więcej