Recenzja filmu

Idol (2015)
Dan Fogelman
Al Pacino
Annette Bening

Serce Rockmana

Wybitny aktor powraca, tym razem wyciszony, jak z taśmą na ustach. Czy i tym razem Pacino wzniesie się ponad ludzkie siły? Już sam tytuł filmu mówi, że należy przyszykować się na niemałe
Al Pacino, podobnie jak grana przez niego postać, jest coraz bardziej zmęczony. Chociaż tylko w nielicznych momentach da się tak naprawdę zauważyć, że jego energia lekko opadła. Mimo to wciąż pozostaje jednym z bardziej zjawiskowych aktorów. Nadal bezbłędnie radzi sobie z powierzoną mu rolą i to właśnie przez jego osobę scenariusz wydaje się tak "żywy". A w rzeczywistości wcale taki nie jest. Wszystkim, którym podobał się "Last Vegas", również najnowszy film Fogelmana powinien przypaść do gustu.

Koncept, na jakim opiera się cały obraz, jest już doszczętnie wyczerpany przez innych twórców. Dawne, choć nadal szanowane gwiazdy muzyczne, próbujące ułożyć sobie życie na nowo. Palenie, picie, wciąganie narkotyków – to ich codzienne zajęcia. I nagle musi znaleźć się coś, co rozkroi im serca i zainspiruje do zmiany stylu aktywności. Nie po raz pierwszy musimy udawać, że nas to wciąga. Przez szeroką powtarzalność, fabuła ani wydarzenia nie są dla nas niczym porywającym. A wręcz przeciwnie! Większość scen dla widza oczekującego masy rozrywki, jest po prostu nudna. I chociaż całość ogląda się dosyć przyjemnie, nie dostajemy tego, co tak naprawdę chcemy otrzymać.

Kłamstwem było by jednak powiedzenie, że bohaterowie nie są czarujący. Charyzmatyczne, ekscentryczne i pociągające towarzystwo nadaje produkcji znacznie jaśniejszych barw. Problem tylko w tym, że ich długotrwałe dialogi muszą być dla publiczności męczarnią: często nie skupiamy się na akcji, zasypywani pytaniami dotyczącymi tego, jak mamy odbierać te rozmowy. Po aktorach nie zawsze da się odczytać, czy mamy brać je na poważnie, czy są one tylko żartobliwymi pogaduszkami. W tym momencie obie strony, reżyserka i aktorska popełniają błąd, odbierając oglądaczowi pełen komfort.

Na szczęście po trudnych momentach zostajemy wyciągnięci z koszmaru, porwani w wir fantazyjnych melodii. Pacino daje wyjątkowy koncert, popisując się swoim wspaniałym głosem i umiejętnościami tanecznymi. Tyle uroku w tak pomarszczonej facjacie? Aż trudno uwierzyć. To właśnie on głównym powodem, dla którego mimo wszystko warto ten film zobaczyć. Na szczególne wyróżnienie zasługuje również mała Giselle Eisenberg, której niezwykle głośny i szalony charakter momentalnie wpada w nasze serca. Chociaż może i nie zawsze, gdyż po jej występie część z nas może zacząć się zastanawiać, czy dziecko aby na pewno jest dobrym pomysłem…

Pełno tu refleksji, wyciszenia, a przede wszystkim: braku pomysłowości. Pod uwagę rzuca się również odrobina naiwności i głupoty, ale nie jest to żadnym rozczarowaniem. Opowieść w dużym stopniu dotyka również rodzinnych problemów, aczkolwiek nie są one przedstawione najwyśmieniciej. Cała historia niesie za sobą dość łagodny przekaz, który wprawdzie nie do końca pasuje do najeżonego trudnościami w interpretacji scenariusza. Dotykająca oczywistość wszystkiego, co zawarte jest w tym dziele, zabiera wszelkie prawa do pozostania przez niego w pamięci na dłuższy czas. Zdecydowanie więcej tu gorzkiego dramatu, niż groteskowej komedii, jednak i tak pozytywnie wpływa to na uczucia.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Słyszeliście kiedyś o przebojowym kawałku "Hey, Baby Doll", który bawił kolejne pokolenia przez wieki? Ja... czytaj więcej
Jego dotychczasowy sposób myślenia i patrzenia na świat zostaje poddany próbie przez jeden list, który... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones