Recenzja filmu

Łowca smoków (2003)
Phillip J. Roth
Dean Cain
Marcus Aurelius

Smocze kino klasy Z

Film Phillipa J. Rotha kwalifikuje się do kina tzw. "klasy Z". Reżyser znany choćby z trzech sequeli "Drogi bez powrotu" stworzył coś, na podstawie czego można by uczyć adeptów szkoły filmowej
Film Phillipa J. Rotha kwalifikuje się do kina tzw. "klasy Z". Reżyser znany choćby z trzech sequeli "Drogi bez powrotu" stworzył coś, na podstawie czego można by uczyć adeptów szkoły filmowej jak filmy nie powinny wyglądać. Koneserzy gatunku mogą jednak odnaleźć w słabościach produkcji atuty.

Główną akcję "Dragon Fightera" poprzedza kilka krótkich scen odbywających się w średniowieczu i przedstawiających ówczesnych "łowców smoków". Później następuje właściwa część fabuły - pilot śmigłowca Carver (Dean Cain) trafia z biologiem Ianem Drackovitchem (Robert Zachar) do podziemnej stacji naukowej, mieszczącej się w dawnym schronie przeciwlotniczym. Z łatwością odkrywa, że odbywają się tu podejrzane eksperymenty genetyczne. Wkrótce odtworzony zostaje smok, który wydostaje się na wolność i zagraża pracownikom placówki. Zaczyna się próba unieszkodliwienia gada.

W filmie kuleje przede wszystkim zarysowanie i logika postępowania postaci. Władzę ma ten, kto akurat jest przy broni - kompletny amator Carver jeszcze przed narodzinami smoka przypuszcza co się stanie, a potem staje na czele misji złapania smoka. Bohaterowie są całkiem naiwni i podejmują nieracjonalne decyzje, takie jak zajęcie się piciem whisky, ignorując grasującego obok jaszczura, lub wychylanie się z lecącego helikoptera, by sfotografować go. Zapewnia to szybkie znikanie bohaterów.

Bardzo słabym punktem jest też gra aktorska. Najgorzej wypada chyba Robert Zachar jako doktor Ian, który prezentuje przez cały czas jedną minę, wyrażającą wyższość i pogardę. Na podobnym poziomie zaprezentowała się Kristine Byers jako główna postać kobieca, Meredith Winter. Grane przez nią emocję w żadnym momencie nie zgadzają się z tym, co dzieje się w około. Zresztą napisane dla nich dialogi nie ułatwiają im pracy - w sytuacji zagrażającej życiu Merdith ucina sobie pogawędkę dotyczącą swoich umiejętności lotniczych. Najbardziej wiarygodnie, co tu oznacza całkiem przeciętnie, wypada odtwórca głównej roli.

W niektórych scenach produkcji Rotha dokonano bardzo swoistego montażu zdjęć, polegającego na pokazywaniu na ekranie równolegle kilku ujęć. Dobór perspektywy jest tu jednak całkowicie nieuzasadniony i w czasie, gdy ten zabieg jest stosowany, film ogląda się dość ciężko. 

Oczywiście można też tu znaleźć dobre strony - część efektów specjalnych (ponoć wykonanych w Bułgarii), w tym postać smoka, wygląda całkiem nieźle. Poza tym akcja jest wartka i film raczej nie nudzi, a patrząc w niektórych miejscach na jego naiwność, można się uśmiechnąć.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones