Recenzja filmu

Z dystansu (2011)
Tony Kaye
Adrien Brody
James Caan

Smutny, nawet bardzo

Tony Kaye miłośnikom kina dał się poznać w 1998 roku, debiutując "Więźniem nienawiści", wciąż uznawanym za jego największe osiągnięcie. Obraz ukazujący problem rasizmu w Stanach zyskał gro fanów
Tony Kaye miłośnikom kina dał się poznać w 1998 roku, debiutując "Więźniem nienawiści", wciąż uznawanym za jego największe osiągnięcie. Obraz ukazujący problem rasizmu w Stanach zyskał gro fanów na całym świecie, a grający główną rolę Edward Norton doczekał się nawet nominacji do Oscara. Nieprzypadkowe to nawiązanie, gdyż właśnie do "Więźnia nienawiści" szereg analogii przejawia kolejny, mający szansę na dłużej pozostać w pamięci widzów pełnometrażowy obraz Kaye’a "Z dystansu", będący przedmiotem mojej recenzji.

Historia jest dość banalna. Henry Barthes (w tej roli Adrien Brody) jest nauczycielem, który nigdzie nie zagrzewa jednak na długo miejsca. Trudni się rolą zastępcy w szkołach, dopóki te nie znajdą pracownika na stałe. Tak trafia do przeżywającej zapaść publicznej placówki, gdzie wkrótce cały jego poukładany świat ma się obrócić do góry nogami.

Najogólniej rzecz ujmując Kaye po raz kolejny dotyka w swej twórczości aktualnego społecznie tematu, tym razem obnażając problemy amerykańskiej edukacji. Poprzestanie na tym nie było by chyba jednak wobec twórców uczciwe. Najmocniejszą, a być może też najistotniejszą stroną "Z dystansu" są bowiem emocje, które szczelnie wypełniają niemal każdą scenę. Dzięki temu po obejrzeniu filmu wydaje się, że mógłby on być o czymś zupełnie dowolnym nie tracąc jednocześnie nic ze swej wartości. Na ekranie widzimy: miłość, ból czy wstyd, widzimy i czujemy spojrzenia bohaterów, które potrafią mówić więcej niż słowa i pojedyncze słowa, które potrafią zmienić wszystko. Poza niezłymi zdjęciami i świetną muzyką główna zasługa tu oczywiście aktorów i przy nich właśnie na chwilę się zatrzymajmy.

Adrien Brody swoją grą nie porywa, ale też nie zawodzi. Jest przekonujący jako duszący w sobie uczucia romantyk, co więcej wzbudza zaufanie widza. Nie on jednak wbrew pozorom jest tu najważniejszy, a przynajmniej nie tylko. Moim zdaniem na wyróżnienie zasługują dwie młode aktorki, Sami Gayle w roli młodziutkiej prostytutki Erici oraz Betty Kaye (prywatnie córka reżysera) jako niepotrafiąca sobie poradzić z wydumanymi ambicjami rodziców uczennica Meredith. Obie panie urzekają, nie tylko urodą. Ich postacie są intensywne, szczere, intrygujące, przykuwają uwagę widza, zmuszają do refleksji.

Obraz nie jest też, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, monotematyczny. Dotyka różnorodnych kwestii, zadaje wiele pytań i na szczęście większość z nich pozostawia bez odpowiedzi. Dzięki temu mamy wrażenie, że reżyser nie narzuca się, opowiada, ale nie uczy, jak żyć.

"Z dystansu" nie jest filmem dynamicznym, akcja toczy się wolno, ale nie ospale, raczej nostalgicznie. Cennym wzbogaceniem są tu dwa udane zabiegi twórców. Chodzi o sekwencje scen prezentujące "spowiedź" głównego bohatera oraz komiksy malowane kredą na szkolnej tablicy. Oba jeśli nawet nie wnoszą szczególnej treści, to na pewno pozytywnie wpływają na estetykę obrazu.

Wobec powyższego można by rzec, że "Z dystansu" jest filmem idealnym. Pewnie tak nie jest. Główny zarzut można odnieść zwłaszcza do jego materialnej strony, że nie mówi nic wartościowego, nic co nie byłoby oczywiste, i że tak naprawdę nie ma nic do przekazania, poza smutną historią. Trudno jednak z tym dyskutować, obśmiać można przecież wszystko.

Konkludując, polecam. Jest to film typowy dla amerykańskiego kina, czasem nawet schematyczny, ale przynajmniej estetyczny, a może i wartościowy. Jeśli zatem podobał Ci się "Więzień nienawiści", to po "Z dystansu" sięgnąć na pewno warto, choć z zastrzeżeniem, że jest to produkcja nieco bardziej refleksyjna. I kto wie, może nawet zostanie po nim w pamięci coś więcej niż tylko, że o szkole, że o nauczycielu, no i że smutny, nawet bardzo.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kultowego klasyka lat 90. o tytule "Młodzi gniewni" większości kinomanów przedstawiać nie trzeba. Żelazna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones