Recenzja filmu

Nasi (2008)
Daya Cahen

Specjaliści, liderzy, managerowie

Szkoda, że Cahen skupia się na fantazjach politycznych młodych Rosjan, a nie ma ochoty zagłębiać się w biografie, by poznać źródło ich przekonań.
W dokumencie pt. "Nasi" Daya Cahen przedstawia gigantyczny (10 000 uczestników) letni obóz proputinowskiej młodzieżówki, który przypomina skrzyżowanie obozu pionierskiego ze zjazdem młodych neonazistów: ścisła hierarchia, ostra fizyczna zaprawa, wzajemna kontrola, hasła głoszone ze sceny przez politycznego wodzieraja i powszechna indoktrynacja. Na kilometr śmierdzi nacjonalizmem ubranym w płaszczyk modernizacji. Roman Szporluk w klasycznym już dziś wyborze esejów "Imperium, komunizm i narody" podkreślał, że rosyjski nacjonalizm to naturalna reakcja na utracone imperium, w którym oficjalnie był on zakazany, a podział na narody nie istniał. Jednak pod tym samym internacjonalnym sztandarem rosyjska kulturowa kolonizacja Białorusi, Ukrainy czy republik nadbałtyckich, była faktem. Zresztą dziś w granicach Federacji Rosyjskiej żyje tak wiele mniejszości narodowych i etnicznych, że jest jeszcze kogo kolonizować, a i wspólny nie-rosyjski wróg też łatwo się znajdzie.

Najbardziej zaskakujące jest  jednak to, że mieszkańcy owego obozu, którego nie wolno go opuszczać bez pozwolenia, to na pierwszy rzut oka zwyczajne dzieciaki. Wyglądają, jakby ktoś właśnie wypuścił je ze zlotu harcerskiego albo ze spotkań na Lednicy. Tylko że w obozie tych "zwykłych dzieciaków" panują wojskowe obyczaje: ktoś reżyseruje wybitnie propagandowe antyamerykańskie przedstawienie, a porządkowi noszą broń. "Zwykłe dzieciaki" mają również ogromną potrzebę bezpieczeństwa, porządku i zasad. Jednym słowem,  potrzebują rządów silnej ręki, choć jedna z rozmówczyń Cahen wyraźnie deklaruje, że jest "przeciwko faszyzmowi". Cóż z tego, jeśli metody organizacji i indoktrynacji to totalitaryzm pełną gębą. Na postawione przez reżyserkę pytanie, po co się tu znaleźli, odpowiadają jednym głosem. "Sprawić, aby Rosja stała się liderem świata w XXI wieku" - tak jeden z rozmówców w iście romantyczny sposób deklaruje swoją miłość do rosyjskiej ziemi.

Bohaterowie filmu są przekonani, że w przyszłości będą rosyjską elitą. "Managerami, specjalistami i liderami" – w tym przekonaniu również są jednogłośni. Szkoda tylko, że Cahen skupia się na fantazjach politycznych młodych Rosjan, a nie ma ochoty zagłębiać się w biografie, by poznać źródło ich przekonań. Niespecjalnie wiemy, z jakich rodzin pochodzą uczestnicy obozu. Z biednych czy bogatych? Robotniczych czy z inteligencji? Jakie poglądy polityczne mają ich rodzice? Ponownie mamy wrażenie, że Cahen interesują bardziej mechanizmy niż konkretni ludzie. Co ciekawe, na poziomie języka, indoktrynacja rosyjskich nastolatków to miks nacjonalizmu z zachodnią, nowoczesną, chwytliwą terminologią. Jednak w zachodnich demokracjach manager, specjalista czy lider rozumiany jest raczej jako samodzielnie myślący indywidualista. A organizatorzy obozu w żaden sposób nie promują takich postaw, tylko hodują żołnierzy wiernych państwowej doktrynie, bo na indywidualizmie i braku posłuszeństwa wobec władzy można w Rosji tylko stracić.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones