Recenzja filmu

Śmierć na Nilu (1978)
John Guillermin
Peter Ustinov
Jane Birkin

Statek - kostnica

Kiedy byłam trochę młodsza, fascynowały mnie powieści Agathy Christie i z pasją pochłaniałam kolejne tomy opowiadań o przygodach pedantycznego Belga - Herculesa Poirot i uroczej starej panny -
Kiedy byłam trochę młodsza, fascynowały mnie powieści Agathy Christie i z pasją pochłaniałam kolejne tomy opowiadań o przygodach pedantycznego Belga - Herculesa Poirot i uroczej starej panny - Jane Marple. Teraz z owej fascynacji już wyrosłam, ale rodzaj sentymentu do tej angielskiej pisarki pozostał. Nie ukrywam również, że kryminał to jeden z moich ulubionych gatunków filmowych. Zrozumiałe więc, że byłam ciekawa, czy reżyser zdoła "wycisnąć" coś ciekawego z jednej z najlepszych powieści Agathy Christie i przenieść w sposób interesujący na ekran. Czy mu się to udało...? Owszem, acz nie do końca. Młoda i bogata (oczywiście!) Amerykanka Linette wyrusza ze swoim mężem na ekskluzywny rejs po Nilu. Razem tworzą bardzo dobraną parą, ale na drodze stają im dwie przeszkody. Pierwsza z nich nosi imię Jacky i jest byłą kochanką Simona, która nadal żywi do niego niezdrowe uczucia. Druga to fakt, że już pierwszej nocy ktoś morduje Linette strzałem w skroń z niewielkiej odległości. Podejrzenie, rzecz jasna, od razu pada na Jacqueline. Jednak detektyw Poirot i jego towarzysz, pułkownik Johnny Race odkrywają, że praktycznie każdy pasażer miał motyw, jak i stosowną okazję do popełnienia zbrodni. Mnożą się fałszywe tropy, padają oskarżenia i w dodatku dochodzi do kolejnych morderstw... Najbardziej interesujące w filmie Guillermina jest to, że widz nie wie więcej od bohaterów i z napięciem oczekuje zakończenia i rozwiązania intrygi. A będzie ono zaskakujące. Tyle na temat treści. Mówiąc o obrazie "Śmierć na Nilu", trzeba wspomnieć przede wszystkim o fantastycznej obsadzie, bowiem reżyserowi udało się zgromadzić na planie ludzi o naprawdę wielkich nazwiskach, powszechnie znanych w gąszczu filmowego biznesu. O kogo chodzi? P. Ustinov, D. Niven, M. Smith, B. Davis, A. Lansbury. Robi wrażenie, prawda? O ile jeszcze Ustinov, grający główną rolę, nie jest do tego stopnia doskonały, jak na przykład w "Quo vadis", o tyle już do drugiego planu nie można się przyczepić. Po pierwsze - jeden z moich ulubionych aktorów - David Niven, zawsze trochę nonszalancki, z klasą i prawdziwą lekkością wcielał się w rozmaite role, od komedii poczynając, a na dramatach kończąc. Poza tym, w filmie mamy możliwość podziwiać trzy wielkie gwiazdy. Pierwsza z nich to Bette Davis - wielka dama kina lat 30., owiana legendą już za życia, uważana za jedną z najlepszych aktorek wszech czasów - tu wprawdzie daleko jej do roli chociażby w "Jezebel", ale i tak dla większości młodszych aktorów była niedościgłym wzorem. Angela Lansbury - zawsze kojarzyła mi się z postaciami uroczych, emanujących ciepłem i dobrocią kobiet, w filmie "Śmierć na Nilu" wciela się w ekscentryczną autorkę namiętnych romansów, która nie stroni od alkoholu, zamęcza swoją córkę i którą nadmierna ciekawość i zamiłowanie do nocnych przechadzek po pokładzie doprowadziły w końcu do nagłej i niespodziewanej śmierci. Wreszcie Maggie Smith - aktorka niezwykle charakterystyczna, o rzadko spotykanym talencie. Często bawi mnie, a jednocześnie zastanawia fakt, że zawsze (lub prawie zawsze) jest ona obsadzana w rolach kobiet niezależnych, ekscentrycznych, takich, które mają swoje zdanie na każdy temat, swoją osobą zmuszają świat do podziwu, nie rzadko... feministek. Kolejny atut filmu to świetna muzyka. Fakt ten jest o tyle godny odnotowania, że kryminał nie należy do gatunku, w którym na ów element zwraca się szczególną uwagę. W tym wypadku mam zastrzeżenia jedynie dodo tego, że muzyka autorstwa Nino Roty nie była wyeksponowana do stopnia, który by mnie satysfakcjonował. I wreszcie to, co w dobrym kryminale najważniejsze: zakończenie i rozwiązanie zagadki. Jak wspomniałam, zaskakujące. Pomysł Agathy Christie był dość oryginalny, choć nie tak, jak na przykład w opowiadaniu "Zabójstwo Rogera Ackroyda". Podsumowując: "Śmierć na Nilu" to naprawdę bardzo dobry film. Może nie dorównuje obrazowi "Morderstwo w Orient Expresie", ale zapewniam was, że warto wybrać się w krótki rejs po Nilu i przekonać, jakie tajemnice, pod pozorami savoir-vivre'u i utartych konwenansów, ukrywają jego pasażerowie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Podczas wycieczki po Egipcie wzdłuż Nilu ginie młoda właścicielka ogromniej fortuny. Hercules... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones