Recenzja filmu

Miasto ślepców (2008)
Fernando Meirelles
Julianne Moore
Mark Ruffalo

Sterylne g...

Czy zdarzyło wam się czekać z niecierpliwością na film, stworzony na podstawie przeczytanej przez was książki i po początkowym zaspokojeniu ciekawości, popaść na tym filmie w znużenie? Bo mi
Czy zdarzyło wam się czekać z niecierpliwością na film, stworzony na podstawie przeczytanej przez was książki i po początkowym zaspokojeniu ciekawości, popaść na tym filmie w znużenie? Bo mi owszem, i to często, ale jednak nie w przypadku "Miasta ślepców" Fernando Meirellesa, paradoksalnie w wielu opiniach i recenzjach uznanego za przydługawy i męczący.

A stało się tak zapewne dlatego, że reżyser skupił się na stronie wizualnej utworu – tworząc piękny, ruchomy obraz, który sam w sobie posiada wielką wartość. Nie oznacza to, że sama opowieść nie absorbuje uwagi widza, lecz dla osób nie zaznajomionych z fabułą, akcja nie jest na tyle wartka, aby magnetycznie przyciągać do ekranu.

Mnie, jako czytelnika prozy Jose Saramago, intrygowało, w jaki sposób Meirelles zaprezentuje różne sceny, które w książce charakteryzowały się niezwykłą dosadnością i czasami odstręczającą wręcz szczegółowością opisu niezbyt estetycznych czynności. A zrobił to w formie, która skłoniła mnie do nadania tej recenzji niezbyt apetycznego tytułu: "Sterylne g…".

Chodzi o to, że biel przebijająca się przez cały film nadaje mu stonowany, czysty, jasny charakter – w pewien sposób właśnie sterylny. I w takim podejściu graficznym twórca ukazuje również przestrzeń szpitala stanowiącego kwarantannę dla ślepców – nie sprzątanego i z biegiem czasu wypełnianego śmieciami, czy ekskrementami ludzkimi.

W takiej scenerii odbywa się dramat ludzi, dotkniętych przez "białą ślepotę" – piekielnie zaraźliwą, niewytłumaczalną chorobę, objawiającą się specyficzną utratą wzroku. Jakby to powiedział Maks z "Seksmisji": "jasność, widzę jasność". Nawiązanie do kultowej polskiej komedii nie jest jednak na miejscu, bowiem "Miasto ślepców" to całkiem inny rodzaj kina.

Ma ambicję (idąc za rewelacyjną książką) prześwietlenia ludzkiej natury, która ujawnia się po zdjęciu codziennych, społecznych masek, których ludzie się pozbywają na ogół w ekstremalnych sytuacjach. A do takich należy z pewnością niemożliwa do opanowania epidemia ślepoty. Meirellesowi zarzuca się nieporadzenie sobie z tym tematem, spłycenie zawartości książki noblisty i powierzchowne potraktowanie tej historii.

Ja jednak traktuję film jako niezależne dzieło, którego sedno tkwi w atrakcyjności wizualnej. Stąd też wynika moja wysoka ocena dla filmu, który zaspokoił moje oczekiwania. Wprowadzony w zadumę i refleksję zostałem przez powieść. Od filmu oczekiwałem głównie ciekawie zrealizowanego obrazu z intrygującymi kreacjami aktorskimi. Te warunki zostały spełnione, gdyż aktorom na czele z Julianne Moore i Markiem Ruffalo również nie można nic zarzucić.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Samuraj Zatoichi ("Zatoichi"), spytany dlaczego udawał ślepca, powiedział: z zamkniętymi oczami... czytaj więcej
Po takich wyczynach Fernando Meirellesa jak "Miasto Boga" czy "Wierny ogrodnik" można było spodziewać... czytaj więcej
Co by było, gdyby coś wywróciło nasz uporządkowany świat do góry nogami? Jak zachowaliby się ludzie w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones