Recenzja filmu

Mamma Mia! (2008)
Phyllida Lloyd
Meryl Streep
Pierce Brosnan

Super Trouper

Idealna produkcja na lato. Przeniesienie na duży ekran brodwayowskiego musicalu, który uzyskał gigantyczną widownię na całym świecie. Za filmową wersję odpowiadają twórczynie scenicznego
Idealna produkcja na lato. Przeniesienie na duży ekran brodwayowskiego musicalu, który uzyskał gigantyczną widownię na całym świecie. Za filmową wersję odpowiadają twórczynie scenicznego oryginału, czyli: reżyserka Phyllida Lloyd, scenarzystka Catherine Johnson oraz producentka Judy Craymer. 20-letnia Sophie (Amanda Seyfried) wychodzi za mąż. Niestety nie ma jej kto odprowadzić do ołtarza. Samotnie wychowana przez matkę (Meryl Streep), mieszka z nią na jednej z greckich wysp. Nigdy nie  miała okazji spotkać ojca, w ogóle nie wie, kto może nim być. Żeby było ciekawiej, nie wie tego nawet jej własna matka, Dona. Z pomocą przychodzi pamiętnik Donny z okresu ciąży. Cały problem polega na tym, że potencjalnych tatusiów jest trzech (Pierce Brosnan, Colin Firth i Stellan Skarsgard). Sophie postanawia zaprosić na ślub wszystkich, przekonana, że jak tylko ich zobaczy, będzie pewna, który z nich jest tym prawdziwym. Jednak, jak sama się przekona, nie jest to wcale takie oczywiste. Film w dużej mierze bazuje na standardowych komediach romantycznych. Ale bije je wszystkie na głowę. Mam wrażenie, że bez względu na to, jaka by była przedstawiona tutaj historia i tak by się obroniła, z dwóch powodów. Po pierwsze: muzyka. Ten film to świetny pretekst, aby przypomnieć sobie nieśmiertelne przeboje ABBY. Nóżka sama podskakuje, główka sama się kiwa. Czasem chce się po prostu wstać, poskakać i krzyknąć: "Mamma mia!". Przeboje ABBY zna chyba każdy: "Super Trouper", "Dancing Queen" czy "S.O.S" to absolutna klasyka muzyki pop. Oprócz tego mamy okazję poznać kilka mniej znanych utworów, jak choćby "Chiquitita" w  wykonaniu świetnie sprawdzającej się w musicalach aktorki polskiego pochodzenia, Christine Baranski. Po drugie: Meryl Streep. Nie wyobrażam sobie, jak by ten film wyglądał gdyby Donne zagrała Michelle Pfeiffer, tak jak pierwotnie planowano. Meryl to niekwestionowana królowa wśród aktorek. Genialnie wciela się w szaloną mamuśkę o  młodzieńczej charyzmie. Udowodniła, że z powodzeniem może grać czterdziestolatki. Zresztą,  jestem przekonany, że byłaby wstanie zagrać nawet 14- letniego chłopca. No i jak ona śpiewa!! Powinna to robić przy okazji każdej produkcji, w której bierze udział. Ostatnio dostała szersze pole do popisu, wcześniej śpiewała w "Ostatniej audycji" Altmana. Pod wrażeniem jej głosu i umiejętności (udało jej się już za pierwszym razem poprawnie nagrać piosenkę "The Winner Takes It All") był nawet sam Benny Andersson, założyciel zespołu ABBA. "Mamma mia" to świetny sposób na przedłużenie sobie lata i pozostanie w wakacyjnym nastroju. Również ze względu na miejsce akcji, zupełnie jak byśmy byli na słonecznej greckiej wysepce. Film jest słodziutki, łatwy i przyjemny. Czyli ma w sobie wszystko to, czego wymaga się od tego typu produkcji. Gratis dostajemy jeszcze zakończenie, które nie jest wcale takie oczywiste, jak można by przypuszczać jeszcze przed projekcją.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Któż choć raz nie zawojował parkietu w rytm radosnych, ponadczasowych przebojów ABBY? Lub chociaż nie... czytaj więcej
Ta recenzja rozpoczyna się stwierdzeniem autorki: Nie znoszę musicali. Wyśpiewywanie tekstu uważam za... czytaj więcej
Przeboje zespołu ABBA to ponadczasowe hity. Ich popularność zaowocowała broadwayowskim musicalem. Tym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones