Recenzja filmu

American Pie 2 (2001)
J.B. Rogers
Jason Biggs
Seann William Scott

Symertia

Podobno historia lubi się powtarzać, choć w przypadku "American Pie" już za pierwszym razem była farsą. Tymczasem twórcy sequela potraktowali swoje zadanie nader dosłownie. Konstrukcja
Podobno historia lubi się powtarzać, choć w przypadku "American Pie" już za pierwszym razem była farsą. Tymczasem twórcy sequela potraktowali swoje zadanie nader dosłownie. Konstrukcja fabularna "American Pie 2" jest nie tylko podobna, ale wręcz symetryczna względem pierwowzoru. Scenie ze spermą w piwie odpowiada nieco tylko łagodniejsza scena ze "złotym deszczem", pieprznej przygodzie z internetem - równie pieprzna przygoda z lesbijkami, wreszcie rżnięcie jabłecznika zostało zastąpione przez wypadek z klejem, a maturalny bal, imprezą nad morzem (wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi). W porównaniu do "American Pie" nowy film jest dłuższy, dzięki czemu sylwetki bohaterów, poprzednio ledwie zarysowane, mogły zostać twórczo rozwinięte. Poza tym żadnych niespodzianek. Oba filmy są rubaszne i na swój sposób pogodne, czego nie można powiedzieć o większości tzw. komedii romantyczno-koledżowych, których autorzy dręczą kochającą się parę szczując na nią wrednych "przyjaciół". Oczywiście nie dla wszystkich kinomanów będzie to wystarczająca rekomendacja. Uważać powinni zwłaszcza ci, którzy lubią posilać się podczas seansu smakołykami z kinowego bufetu. Pod wpływem filmowych gagów możecie stracić apetyt i zapaskudzić sobie ubranie! Poprzestańmy zatem na prostej radzie: komu smakował pierwszy kęs amerykańskiego jabłecznika, może bez obaw sięgnąć po drugi. Kto zaś wzgardził poprzednio, lepiej niech i teraz nie próbuje. Natomiast smakosze, którzy zlekceważą przestrogę, nie powinni później prychać jak jeden z bohaterów, gdy odkrył, że wypił piwo ze spermą kolegi, a siki innego pomylił z szampanem. W końcu American Pie to wyrób przeznaczony dla niewybrednej, bo targanej burzą hormonalną młodzieży i trudno się dziwić, że producenci sequela spieszyli się, żeby im ta publiczność w międzyczasie nie dorosła. Inaczej musieliby czekać, aż osiągnie wiek ojca Jima i zatęskni za "cudownymi latami". Wypada mieć tylko nadzieję, iż twórcy popularnej komedii zadowolą się spektakularnym sukcesem. Jeśli będą ożywiać swoich bohaterów z dotychczasową regularnością, "American Pie 43" winno nosić tytuł "Rififi" po sześćdziesiątce, tylko że wówczas zabawne pomyłki z napitkami mogą okazać się wcale nieśmiesznymi symptomami choroby Alzheimera.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czasy szkoły średniej i początku studiów, pierwsze miłości i doświadczenia seksualne, to tematy, które... czytaj więcej
Ewelina Nasiadko

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones