Szturmem przez Egipt

Mimo skrajnej rozbieżności opinii, z jaką gra spotkała się po premierze, swoisty urok "Tomb Raider: The Last Revelation" przetrwał do dziś, ujmując kolejne pokolenia graczy i wciąż sprawiając, że
"Tomb Raider: The Last Revelation", czwartą odsłonę kultowej serii przygodowych gier akcji, wydano, właściwie tradycyjnie, rok po "Tomb Raider III: Adventures of Lara Croft". Oczywiście i tutaj podejmujemy emocjonujące wyzwania razem z mądrą, dzielną i piękną panią archeolog, która nawet najmroczniejszego grobowca się nie boi, lecz tym razem twórcy wprowadzili niespodziewaną innowację: większość akcji rozgrywa się w jednym tylko kraju – Egipcie. W obliczu tak radykalnego odstępstwa od schematu niektórzy podnieśli głośny lament, podczas gdy innym jak najbardziej wystarczył klimat fascynującego północnoafrykańskiego państwa... jednak mimo skrajnej rozbieżności opinii, z jaką gra spotkała się po premierze, swoisty urok "The Last Revelation" przetrwał do dziś, ujmując kolejne pokolenia graczy i wciąż sprawiając, że sentymentalistom w oku kręci się łezka.

1984 rok, Kambodża. Szesnastoletnia panna Croft – nieco wygładzona w porównaniu do "Tomb Raider III", choć z perspektywy obecnych czasów wciąż niemiłosiernie kanciasta - zwiedza kompleks świątyń Angkor Wat pod czujnym okiem swojego mentora, Wernera Von Croya, skrzętnie objaśniającego, jak sterować naszą bohaterką... Tak właśnie wygląda zastępujący "dom Lary" poziom treningowy - obowiązkowy, jako że stanowi element fabuły, ale na szczęście pomyślano o odbiorcach zaznajomionych z grą i umożliwiono przerwanie scenek z wyjaśnieniami przewodnika. Po przejściu jedynego rozgrywającego się poza Egiptem levelu, starsza o piętnaście lat Lara zajmuje się kolejną misją, a mianowicie odnalezieniem Amuletu Horusa, po wejściu w posiadanie którego jednak okazuje się, iż ma on moc więzienia straszliwego boga wojny, Seta.

W "The Last Revelation" fabuła została potraktowana z dużo większą powagą, niż miało to miejsce w poprzednich częściach, lecz (poza częstszymi przerwami na cutscenki i animacje przejściowe między poziomami) charakter rozgrywki pozostaje ten sam: znajdujemy klucze, otwieramy ukryte przejścia, rozwiązujemy zagadki, zdobywamy artefakty i przetrząsamy każdy kąt, aby tylko odnaleźć właściwą drogę. Naturalnie robimy to wszystko w ulepszonej grafice (jednym z nowo wprowadzonych "smaczków" jest efekt "ociekania" po wyjściu bohaterki z wody), korzystając z kilku świeżo nabytych umiejętności Lary, jak np. wspinanie się po palach i bujanie na linie. Najbardziej znaczącą zmianą jednak jest ogrom trudności, z jakimi przychodzi nam się zmierzyć, w "Tomb Raider IV" bowiem możemy płynnie przemieszczać się między niektórymi levelami... jeśli więc w pewnym momencie z przerażeniem zdamy sobie sprawę, że nie mamy potrzebnego nam klucza, nie tylko musimy zastanowić się, gdzie jest on ukryty, lecz także w którym levelu jest on ukryty – zgrzytanie zębami i rwanie włosów z głowy (czyli to, co fani serii kochają najbardziej) gwarantowane.

Twórcom, w swoich staraniach, aby dać graczom jak najtwardszy orzech do zgryzienia, udało się zgrabnie uniknąć jednolitości. W "The Last Revelation" odwiedzamy m.in. Dolinę Królów i znajdujące się w niej grobowce, świątynie w Karnaku, Aleksandrię (w tym pałac Kleopatry) oraz piramidę Mykerinosa w Gizie, a między lokacjami poruszamy się zarówno pieszo, jak i pojazdami – raz nawet stawiamy czoła wrogom przeskakując po dachach wagonów rozpędzonego pociągu. Fakt, że Lara do samego końca nie opuszcza granic Egiptu, w żadnym wypadku nie odbija się negatywnie ani na zróżnicowaniu rozgrywki, ani na estetyce poszczególnych poziomów, których design - biorąc pod uwagę rok powstania gry - zdecydowanie potrafi zaprzeć dech w piersiach.

Przedostatnia z klasycznych odsłon serii w rzeczywistości jest ostatnią, przy pracy nad którą ekipa z Core Design wylała z siebie siódme poty (bo przecież "Tomb Raider: Chronicles", choć nadal trzyma pewien poziom, jest wyraźną oznaką końca) i która łączy w sobie wszystko to, co najlepsze w oryginalnej postaci Lary Croft – tej wspaniałej (super)bohaterki, bez żadnego wysiłku wywijającej w powietrzu karkołomne fikołki. "Tomb Raider: The Last Revelation" jest produktem wyjątkowym, symbolem czasów, kiedy brak dostępu do Internetu i solucji nie pozwalał pójść na łatwiznę, źródłem wybornej rozrywki na długie tygodnie... Jeśli zatem przemawia do Was uzbrojony w dwa charakterystyczne pistolety synonim odwagi i wolności, albo po prostu tęsknicie za przygodą w stylu drugiej połowy lat 90. – egipski bóg nadal czeka na ponowne przebudzenie.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones