Recenzja filmu

Miszmasz czyli Kogel Mogel 3 (2019)
Kordian Piwowarski
Grażyna Błęcka-Kolska
Ewa Kasprzyk

Tak jakby nie do użytku

Film jakby nie do użytku. Słabej jakości komedia oblana jeszcze gorszą komedią romantyczną. Tworzona pod presją czy to nachalnych fanów starej kadry, czy ze względów stricte ekonomicznych, stała
Od kilku lat mam do czynienia z zalewem produkowanych pojedynczo egzemplarzy tej samej komedii romantycznej, po której obejrzeniu miewam poważny problem, w postaci jak jedną odróżnić od drugiej. Wszystkie są takie same, odrealnione, pozbawione choćby namiastki tego jak wyobrażamy sobie przeciętną Kasię i jaszcze bardziej zwyczajnego Pawełka z wielkiego lub ciut mniejszego miasta.

Premiera długo wyczekiwanej trzeciej części "Kogla-Mogla"budziła nadzieje, że może uda się choć na chwilę przeskoczyć w gatunku o parę oczek do tyłu i wrócić do starych dobrych lat, gdy komedie były swojskie, subtelne i po prostu zabawne. Po obejrzeniu tegoż cuda, nie mam już chyba żadnych
nadziei. ŁepkowskaiPiwowarskiwystrugali dokładnie to, czego wymagała od nich opinia publiczna, pędząca masowo na tę samą romantyczną bajeczkę zRoznerskim,KarolakiemiAdamczykiem- produkt jednorazowego użytku.

Nie będę się rozpisywał nad fabułą, gdyż każdy, kto obejrzy zwiastun trzeciej części przygód Kasi Solskiej w mariażu z Wolańskimi, znajdzie tam wszystko, co wiedzieć powinien. Do samej fabuły nie dodano praktycznie nic, poza faktem, że wypada ukazać, co dzieje się z bohaterami w dość dosłowny, literalny, czasem łopatologiczny sposób.

Na plan pierwszy wysuwa się tu oczywiście młodsze pokolenie (bo takie czasy). Córka Wolańskich, poukładana Agnieszka (Aleksandra Hamkało) i charakterny synek Solskiej, łobuzowaty Marcinek (Nikodem Rozbicki). Na ich podstawie, właściwie wykreowany jest cały plan drugi, który kiedyś pełnił rolę pierwszego. Niestety Łepkowska, próbując ratować nadgniły talent, jaki zaprzepaściła lata temu, nie potrafi w ogóle tchnąć w życia postaci, które doczekały się statusu kultowego. Rzadko obserwowani na wielkim ekranie:Zdzisław Wardejn,Katarzyna Łaniewska, czy w końcuEwa Kasprzyk, męczą się i dławią, wypowiadając marnej jakości suchary. W jednej scenie pan Wolański prosi o szklankę wody, bowiem po wysłuchaniu tego wszystkiego, uzbierała się w gardzieli taka kolekcja krakersów, że czym prędzej zapić to będzie trzeba. Próbuje nawet wódką, ale na tą Saharę potrzebny cały kanał La Manche.

Schedę po ekscentrycznej właścicielce medalistki Pusi, starszej pani Wolańskiej, przejęła nazywana za sprawą feralnej kampanii marketingowej "królowa pasztetów" –Katarzyna Skrzyneckai co zaskakujące, jest to jedyna ciekawie napisana postać, lecz niestety jest jej zbyt mało w scenariuszu, by mogła zabłysnąć. Partneruje jej małżonek, dorosły Piotruś Wolański, jednak ta rola życia zostałaMaciejowi Zakościelnemuodebrana. Nie dowiadujemy się o nim nic, poza faktem, że dobrze mu się żyje pod pantoflem bogatej i starszej żony. Dałoby się z tego wycisnąć duet Babci i Pusi na miarę naszych czasów. Oj dałoby się.

Wisienką na torcie w dwóch poprzednich odsłonach bywały postacie epizodyczne, w tym m.in. Goździkowie, mieszkający po sąsiedzku przedsiębiorczych Zawadów. Ich wypowiadane z pełną powagą niekiedy absurdalne kwestie doprowadzały ze śmiechu do łez. Tutaj mamy co najwyżej upadek ich legendy, gdzie dwójkę skostniałej, wiejskiej pary zamieniono w idącą z duchem czasu nowoczesnych seniorów, którzy chcieliby być zabawni, a zdają się być jedynie żałośni.

Nie da się ukryć, że najbardziej w skrypcie brakuje jego głównej istoty, spiritus movens całej serii afer i galimatiasów autorstwa nieświadomego ów zamieszania Zenona Solskiego. NiestetyJerzy Tureknie doczekał powrotu na ekrany, a wydaje się, iż i tak by niewiele zdziałał, gdyż czas utraconego wigoru już nie odda. Patrząc na krzątającą się po kadrze Katarzynę Łaniewską, nie trudno dojść do takowych wniosków.

Dla samej Kasi Solskiej pozostawiono niewiele miejsca, jednak uczyniono z niej bohaterkę pięciominutowych, zbędnych epizodów. PostaćBłęckiej-Kolskiejjuż nie błyszczy, choć dałaby sobie solidnie radę, to nie chcę już o nic w życiu walczyć. Tak waliła pięściami i nogami o niezależność, że zdawać by się mogło, że zdobyty cel okazał się być zbytnio przereklamowany.Łepkowskastruga nam zatem prosty wniosek – Solska jest zawsze skazana na porażkę, ale tak jej tu niewiele, że na szczęście tego nie widać.

Nie dość, że zabrakło miejsca na starych bohaterów, postarano się jeszcze o kilku nowych, jednak sens ich jestestwa jest żaden, chyba że chcemy udowodnić, że współczesnemu pokoleniu homoseksualizm, gandzia i siedmiobarwna tęcza nie straszne. Nie wiem, do kogo to ma przemawiać, ale ani to śmieszne, ani postępowe. To jest po prostu żenujące.

Czy dzieło Piwowarskiego i Łepkowskiejdoczeka się miana paszkwilu i dostąpi zaszczytu zostania najgorszą produkcją roku? Wątpię. Niestety mamy dopiero początek roku, a wygłodniali anty-sukcesów rodzimi twórcy dwoją się i troją w dostarczaniu nam rozrywki groźnej w odczuciach treści. Pewne jest jednak to, że "Sztos 2", "Ryś" i "Dylematu 5", będą musiały się nieco przesunąć na ławeczce dla miernot. Zaczyna ubywać miejsca, a jeszcze została cała kolekcja archiwalnych hitów do przymusowej reaktywacji.

Film jakby nie do użytku. Słabej jakości komedia oblana jeszcze gorszą komedią romantyczną. Tworzona pod presją czy to nachalnych fanów starej kadry, czy ze względów stricte ekonomicznych, stała się stryjecznym wujem szwagra drugiego męża – kiedy przyjdzie się o niego wypytać, okazuje się, że to fikcja.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
30 lat po tym, jak matka i żona wytargały docenta Wolańskiego (Zdzisław Wardejn) za ucho, a Kasia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones