Recenzja filmu

Terminator 3: Bunt maszyn (2003)
Jonathan Mostow
Arnold Schwarzenegger
Nick Stahl

Terminator 3: Błąd Maszyn

"Terminator" to jeden z nielicznych przypadków, w których można śmiało stwierdzić, że kontynuacja przebiła część pierwszą. "Dzień sądu" okazał się ciekawszy i bardziej widowiskowy od jedynki, a
"Terminator" to jeden z nielicznych przypadków, w których można śmiało stwierdzić, że kontynuacja przebiła część pierwszą. "Dzień sądu" okazał się ciekawszy i bardziej widowiskowy od jedynki, a jednocześnie utrzymany w tym samym klimacie i nie gmatwający fabuły – i to jakiej fabuły! Dzieło Jamesa Camerona o tyle przypadło mi do gustu, że idealnie oddawało moje wyobrażenia podróży w czasie. Do tego doliczyć można nowatorskie efekty specjalne ("Terminator 2" jest jednym z pierwszych filmów wykorzystujących obrazy komputerowe), a także słynne dialogi ("I will be back", czy nie raz cytowane w innych obrazach "Hasta la vista, baby"). Filmy o cyborgu, pierwszym złym, drugim dobrym, stały się kultowe. A jak to bywa z kultowymi produkcjami, zaczyna się je kręcić taśmowo, stawiając przy tytule coraz to większe numerki. Nic dziwnego, że ponad 10 lat po części drugiej pojawiła się część trzecia, "Bunt Maszyn". To, czy kręcenie kolejnego sequela okaże się błędem, czy strzałem w dziesiątkę, zależy od kilku czynników – Zebrania tych samych aktorów, utrzymania w konwencji oryginału oraz ciekawej fabuły. W tym przypadku mocną stroną trójki mogła być właśnie historia o nastaniu dnia sądu. Żeby przejść do "Buntu Maszyn", pokrótce opowiem, o co chodzi w serii. Jest rok 1984. Z przyszłości zostaje wysłany Terminator (Elektroniczny Morderca), mający za zadanie zabić Sarah Connor. Kobieta bowiem ma zostać matką człowieka, który w XXI wieku poprowadzi ludzkość przeciwko złowrogim maszynom Skynetu. By nie dopuścić do tragedii, John Connor wysyła w czasie swojego człowieka, Kyle’a Reese’a, by chronił jego matkę, a przy okazji został jego ojcem. Chociaż Kyle ginie w finałowym pojedynku, Terminatora udaje się zniszczyć. Mijają lata. Syn Kyle’a i Sarah, John, wychowuje się u przybranych rodziców, ponieważ jej matce nikt nie uwierzył w historię z przybyszami z przyszłości i została zamknięta w zakładzie dla obłąkanych. Po wielu latach spokoju Sarah musiała zmierzyć się z Terminatorem, który tym razem został wysłany, by zabić jej syna. Jednak znów nie była sama. Z 2029 roku John Connor wysłał inną, przeprogramowaną maszynę, by ocalić samego siebie prawie 40 lat wcześniej. Skynet znów został pokonany, wydawałoby się, raz na zawsze. Scenarzyści postanowili jednak, że przeznaczeniem Johna Connora ciągle będzie walka z Skynetem. Niszcząc Terminatora w roku 1991 udało się zmienić przyszłość, ale nie całkowicie. Maszyny miały zawładnąć światem, z tą różnicą, że kilka lat później. Z przyszłości zostają wysłane dwie maszyny – jedna przez Skynet, druga przez ruch oporu. I tak jak w części drugiej, jedna ma zabić Connora, druga go chronić. I w tym temacie twórcy niewiele mieli do powiedzenia – powielili schemat z "Dnia sądu", zmieniając tylko postać matki Johna, na jego przyszłą żonę. Niby próbowali wprowadzić wątek przeprogramowania Terminatora T-800, a później obudzić w maszynie coś na wzór ludzkich uczuć, ale był to zabieg nieudany. I tak, niestety, jest z większością elementów fabuły – albo są wtórne, albo naciągane. Pojawienie się cyborgów, pościg przez miasto, strzelanina w bazie wojskowej. Każdy, kto oglądał drugą część, będzie miał deja vu. No, prawie, bo sceny tutaj są pozbawione klimatu sprzed lat. Akcja z dźwigiem i radiowozami nudzi i nijak ma się do ucieczki przed T-1000. Fabuła nie ma też żadnych większych zwrotów. Już na początku jest powiedziane, że T-800 ma chronić Johna. I go chroni. I tyle. Widać, jaki cel mieli scenarzyści – pokazać przejęcie władzy przez Skynet. A że do tego miejsca fabuła idzie jak po grudzie? Widać pierwsza połowa filmu nie była dla nich niczym specjalnym, ot, nieistotny szczegół, epizod. Aktorzy wywiązali się ze swoich ról, zwłaszcza Schwarzenegger. Jest tym samym Terminatorem, którego mogliśmy oglądać przed laty. Twardy, prawie nie do zniszczenia, opanowany, miejscami rzucający żartami. Jedyny minus w jego kreacji, to scena z wyłączeniem się, jednak za to winię scenarzystów. Podobnie ma się sprawa w przypadku Kate. Jej postać można było również ciekawiej poprowadzić i bardziej realnie (Pani weterynarz, która pierwszy raz trzymając karabin w ręce, rozwala jednego z cyborgów – jak widać, strzelać każdy może). Nick Stahl, w miarę poradził sobie z rolą Johna Connora, chociaż daleko mu do kreacji Edwarda Furlonga sprzed lat. Jego bohater jest przygnębiony perspektywą zagłady, nie może (i to w dwóch znaczeniach) odnaleźć się w świecie, a do aktor z wyglądu już przypomina swojego filmowego ojca. Gdzieś zabrakło jednak postawy i błysku w oku z "Dnia sądu". Możliwe, że był to celowy zabieg, by pokazać, jak Connor dorósł, ale nie każdemu to się spodoba. Najbardziej wyrazistym punktem obsady tej części jest Kristanna Loken, która wcieliła się w nowy model cyborga, T-X. Nowy cyborg, jest równie śmiercionośny, jak grany przez Roberta Patricka T-1000, a do tego seksowny. Jak niebezpieczna jest to mieszanka, można się przekonać w scenie z policjantem i jego pistoletem. Do tego Pani Terminator dysponuje arsenałem zabójczych zabawek. Wizualnie niewiele można obrazowi zarzucić. Wybuchy, wszystko dookoła rozwalane, aż miło, zdarte skóry z Terminatorów czy rozbicie się dwóch helikopterów. Wszystko niby porządnie, ale nie zachwyca. Jedynym wyjątkiem jest obraz zagłady nuklearnej, przez chwilę przytłaczający swoim ogromem. Na koniec nasuwa się jedna refleksja. Ten obraz miał być tylko filmem akcji, w którym Schwarzenegger postanowił powrócić jako T-800, a w tle mieliśmy zobaczyć dzień sądu. Dziś, pod koniec roku 2008, wiadomo, że film będzie stanowił przejście do nowej trylogii, która opowie o wojnie ze Skynetem. Innych przyczyn, dla których "Bunt Maszyn" miał miejsce, nie widzę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bohaterem filmu jest mężczyzna o imieniu John (Nick Stahl), którego życiowym celem jest poprowadzenie... czytaj więcej
Kino - świat niezwykły, piękny, magiczny... Stworzony przez człowieka, który w dobie rozwoju i postępu... czytaj więcej
Niemal 20 lat od powstania "Terminatora" trzeba było czekać na trzecią część tego filmu. Dwie pierwsze... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones