Recenzja filmu

Metallica: Through the Never (2013)
Nimród Antal
Dane DeHaan
James Hetfield

Through the 3d

"Metallica: Through the Never" to film nakręcony w kooperacji członków zespołu i reżysera Nimróda Antala, znanego np. z "Kontrolerów" lub "Predators". Produkcją zajęło się studio Blackened
"Metallica: Through the Never" to film nakręcony w kooperacji członków zespołu i reżysera Nimróda Antala, znanego np. z "Kontrolerów" lub "Predators". Produkcją zajęło się studio Blackened Recordings, czyli tak naprawdę kasę wyłożyli sami muzycy, a było to 18 milionów dolców. Od razu nasuwa się pytanie, czy to film z dodatkiem koncertu, czy raczej koncert z elementami filmu?

Fabuła filmu kręci się wokół Tripa (Dane DeHaan), młodego chłopaczka z ekipy technicznej zespołu, którego zadania to przysłowiowe przynieś-podaj-pozamiataj. Zaraz na samym początku dostaje on tajemnicze zlecenie odebrania jakiejś bardzo ważnej paczki. Niby proste zadanie przeradza się w pełną niebezpieczeństw podróż, gdy bohater wpada w sam środek zamieszek, które w iście apokaliptyczny sposób opanowują miasto. Chuligani ścierający się z oddziałami policji pod dowództwem mrocznego jeźdźca na koniu w końcu zaczną uganiać się również za Tripem, jednak cała ta historia to tylko pretekst...

Pretekst do pokazania koncertu w technologii 3d, w niesamowitej oprawie scenicznej! Tak naprawdę fabularnych wstawek starczyłoby zaledwie na kilkanaście minut filmu, są one tylko dodatkiem, lecz nie przeszkadzają one w odbiorze koncertu, muzyka dobrze dopasowuje się do historyjki. Równie dobrze mogłoby jej nie być, ale muszę przyznać, że w pewnym momencie zacząłem kibicować bohaterowi i byłem ciekawy, czego dokładnie dotyczy tajemnicze zadanie. Zaś sam koncert to wybuchowy pokaz możliwości zespołu. Mamy świetną setlistę z największymi hitami, zamieniłbym jedynie "Cyanide" na coś lepszego z "Death Magnetic". Otwarta scena pośrodku hali, otoczona z każdej strony przez fanów, niesamowite efekty świetle, lasery, płomienie, wybuchy i czego jeszcze dusza zapragnie. Efekt 3d sprawia, że mamy wrażenie, jakbyśmy faktycznie stali gdzieś w tłumie albo chodzili sobie między muzykami, którzy są na wyciągnięcie ręki. Zespół na ten specjalny gig przygotował wyjątkową scenografię, nawiązującą do pierwszych płyt zespołu, dla mnie bomba. W trakcie "Ride the Lightning" pojawią się potężne wyładowania elektryczne, "Master of Puppets" przyozdobi scenę białymi krzyżami, a podczas "...And Justice for All" posąg Temidy zostanie rozwalony na kawałki. Z kolei bisowy "Hit the Lights" zostanie odegrany w scenerii zwisających żarówek przypominającej początkowy, garażowy okres Metalliki. Natomiast jeśli ktoś oglądał dvd "Cunning Stunts", to nie będzie zaskoczony inscenizowaną, sceniczną katastrofą w trakcie "Enter Sandman", z tym trickiem zespół akurat się powtórzył. Za to pochwalić muszę świetne udźwiękowienie, i to jest zasługa nie tylko oglądania w sali typu IMAX, głośność i selektywność – miazga.

Czy żałuję wydanych pieniędzy na te 93 minuty Metalliki w 3d? Nie. Chętnie obejrzałbym taki koncert jeszcze raz. I warto było nie wychodzić na napisach, gdyż czekała na nas instrumentalna niespodzianka w postaci "Oriona". Przedpremierowe pokazy startowały 27 września, czyli zbiegły się z 27 rocznicą tragicznej śmierci Cliffa Burtona. Ładny hołd dla tego genialnego basisty.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
To już nie pierwsza przygoda panów z legendarnego zespołu Metallica z kinem. W roku 2004 ukazał się film... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones