Recenzja filmu

Mów mi Vincent (2014)
Theodore Melfi
Bill Murray
Melissa McCarthy

Vincent, The Old Guy

Pijak, dłużnik, ostatni cham, amator panienek mieszkający w podupadającym domu. Brzmi jak opis wyrzutka, ale to obraz człowieka cierpiącego.
"Mów mi Vincent" jest zależnie od interpretacji, dramatem z elementami komedii, lub na odwrót, komedią z akcentami dramatu. Ja obstaję przy pierwszej wersji.
Film opowiada historię Vincenta, samotnego starszego faceta, którego życie to jedno wielkie dno. Unika kontaktu z ludźmi, nadużywa alkoholu i ledwo wiąże koniec z końcem. Uzależniony od zakładów, przegrywa za każdym razem wszystkie pieniądze coraz głębiej popadając w długi. Prowadzi proste i żałosne życie. Naprzemiennie wyleguje się przed lichym domem, obstawia wyścigi konne, odwiedza chorą żonę w domu opieki lub spotyka się z ciężarną prostytutką.



Rutyna ta zostaje naruszona, kiedy do domu obok wprowadza się samotna matka z synem. Ponieważ musi ona długo pracować, mały coraz częściej zostaje pod opieką Vincenta, który nie jest tym faktem zachwycony, ale może przynajmniej zainkasować dodatkową gotówkę. I od tych chwil między Oliverem a Vincentem zaczyna rozkwitać specyficzna więź. Zaczynają się dogadywać pomimo różnicy wieku i charakterów. Teraz oprócz szlajania się po mieście i przepuszczania pieniędzy Vin uczy chłopca życia. Staje się jego pozaszkolnym przyjacielem i mentorem. Uczy go, jak się bronić przed silniejszymi, jedzą razem lody, ale też jeżdżą do baru i na wyścigi. Dzięki Oliverowi, dwójka ta wygrywa w zakładach pokaźna sumkę. Ale nic nie trwa wiecznie. Sielanka kończy się, kiedy Vincent dostaje wylewu. Leży w szpitalu, gdzie czeka go długa rehabilitacja.

W międzyczasie klasa Olivera dostaje do wykonania projekt. W skrócie, dzieci mają wybrać swojego świętego, przedstawić jego życiorys i dokonania. Chłopiec zaczyna swoje małe śledztwo, chce dowiedzieć się jak najwięcej i przeszłości Vincenta i odkryć co go trapi.



Produkcja ta byłaby niczym bez fantastycznej gry Billa Murraya. Jest dokładnie taki, jakby się tego oczekiwało. Aktor przybrał maskę niezgrabnego, zaniedbanego starego tetryka denerwującego wszystkich wokoło. Mowa ciała zdradza jego trudny charakter i niechęć wobec innych. Postacie drugoplanowe nie są już tak barwne jak Vincent. Pełnią funkcje otoczki dla głównej kreacji. Melissa McCarthy, znana przede wszystkim z ról komediowych, gdzie robi z siebie sympatycznego błazna, tutaj wciela się w matkę z rozwodem na głowie, próbującą zapewnić godny byt swojemu dziecku. Oliver jest miłym chłopcem rozwijającym się pod skrzydłami Vincenta. Rola, nazwijmy to, przyjaciółki Vincenta przypadła Naomi Watts. Bohaterka ta jest panią do towarzystwa pochodzącą w z Europy Wschodniej. Cała ta trójka będzie troszczyć się o starego Vincenta i wspierać go w rehabilitacji i zmienianiu samego siebie.



Obraz ukazuje życiowe przemiany nie tylko głównego bohatera, ale i otaczających go osób. Film ogląda się lekko, potrafi bawić i wzruszać. To mądra historia o relacjach między ludźmi, nabieraniu wzajemnego szacunku i miłości. Pokazuje, że nawet taki mały człowieczek jak Oliver może zmienić kogoś życie na lepsze. Zagłębiając się w przeszłości Vincenta, chłopiec zobaczył, jak wiele ten człowiek przeszedł i ilu osobom pomógł. Nie był idealnym człowiekiem, miał wiele wad, ale jak Oliver słusznie zauważa - "Święci to tylko ludzie".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kino amerykańskie kocha zgryźliwych tetryków. Z regularnością szwajcarskiego zegarka Hollywood serwuje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones