Recenzja filmu

Obława (2012)
Marcin Krzyształowicz
Marcin Dorociński
Maciej Stuhr

W potrzasku

Z ust bohaterów najnowszego filmu Marcina Krzyształowicza parokrotnie pada informacja, że zbliża się obława. Sygnalizuje ją warkot silników samolotów zwiadowczych, sporadycznie pojawiające się
Z ust bohaterów najnowszego filmu Marcina Krzyształowicza parokrotnie pada informacja, że zbliża się obława. Sygnalizuje ją warkot silników samolotów zwiadowczych, sporadycznie pojawiające się zastępy żołnierzy i nerwowa atmosfera. Jednocześnie to rzecz spodziewana, oczekiwana niemal przez zmęczonych i zdesperowanych ludzi.

Akcja filmu toczy się w czasie II wojny światowej. Bliżej nieokreślona przestrzeń, choć wszystko wskazuje na górzyste tereny Małopolski (zdjęcia kręcono w Rytrze i Słomnikach), jest tłem ponurej opowieści, w której zatarła się granica pomiędzy dobrem, a złem. Świat, który eksploruje Krzyształowicz ma brunatno-szare barwy, jakby dotknięty kataklizmem. Ludzie, portretowani w tym filmie, pozbawieni są emocji, nadziei. Wydawałoby się, przyjmują rzeczywistość, każdy dzień takim, jak jest im to dane.

"Obława" jest historią wielowymiarową. Na poziomie podstawowym, motorem wydarzeń będzie zdrada, zarówno w skali mikro – gdy żona donosi na męża, który kolaboruje z Niemcami, jak również w skali makro – gdy mamy do czynienia z wystawieniem partyzanckiego oddziału na pastwę wroga. Zdrada ma jednak swoje powody, często prozaiczne, takie jak brak miłości czy wszechogarniająca pustka. Zawsze jednak pociąga ona za sobą machinę zbrodni i cierpienia.

Szczęśliwie, Krzyształowicz nie poprzestał na eksploracji tematu zdrady. Oparł swoją opowieść na solidnym fundamencie – na postaci bohatera granego przez Marcina Dorocińskiego. Kapral Wydra (jego pierwowzór stanowił ojciec reżysera, kapral AK), jest wypranym z uczuć, wyniszczonym przez wojnę i naznaczonym własną traumą z przeszłości człowiekiem, dla którego wojenna rzeczywistość to świat, w którym paradoksalnie się odnalazł. Odpowiada za wyroki śmierci na kolaborantach, zabierając ich "na spacery" do lasu. Pewnego dnia, otrzymuje rozkaz pozbycia się Henryka Kondolewicza, kolegi ze szkolnych lat. Z kolei Kondolewicz (grany przez Macieja Stuhra) uosabia sobą najpodlejsze cechy. To impotent, chytry i słaby człowiek, który nie cofnie się przed niczym, by wykorzystać sytuację. Jednakże jest świadomy swej gnuśnej natury. W pewnym momencie zrozumie, że nie uratuje już sam siebie, ale może ocalić tych na których mu zależy.

Oddział kaprala Wydry niespodziewanie zostanie doszczętnie niemal wybity, a główny bohater będzie musiał zmierzyć się z własnym przeznaczeniem. Niemałą rolę odegra w tym miejscu młoda kobieta, która dotychczas pomagała partyzantom.
"Obława" to zręcznie opowiedziany wojenny dramat. Precyzyjnie rozegrany pomiędzy kilkoma postaciami, znakomicie odzwierciedla przetrącone wojną ludzkie sylwetki. Niejednokrotnie w kinie spotkaliśmy się z tym, że nie potrzeba pokazać wybuchów, czołgów i straceńczych szarż na umocnione pozycje artyleryjskie, aby pokazać piekło wojny. Prawdziwa groza tak naprawdę drzemie w człowieku, i to właśnie wnikliwa analiza ludzkiej psychiki ogarniętej wojennym amokiem wyzwala najbardziej poruszające obrazy.

W mediach pojawiła się już wzmianka o tym, że najnowszy film Marcina Krzyształowicza nosi znamiona "partyzanckiej ballady". Otóż nic bardziej mylnego. Trafniejsze będą odczytania tego filmu przez pryzmat prawideł rządzących królestwem zwierząt aniżeli ludzi. "Obława" opowiada o czasach, gdy ludzie podobnie jak spuszczone ze smyczy gończe psy zaczynają skakać sobie do gardeł. Ludzie patrzą spode łba, gotowi wyrwać sobie nawzajem ostatni kawałek suchej kości. Tym, co mnie osobiście zaskoczyło, jest zdolność, z jaką reżyser w tak pesymistycznym krajobrazie doszukał się elementów noszących znamiona iskierki dobra. W świecie, gdzie jest się niepewnym jutra, nie można mówić o nadziei, warto jednak zajrzeć w głąb siebie i postarać się wydobyć ze swojego wnętrza niespotykane już raczej pokłady człowieczeństwa. Obława niechybnie skazuje na beznadziejność sytuacji. W takim położeniu do głosu dochodzi już nie rozprawa z agresorem, ale rozliczenie z samym sobą. Wybór jest jedynie rzeczą względną.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na świecie wciąż niejeden twórca bez wstydu epatuje w swoich dziełach heroizmem. Pal licho, jeśli to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones