Recenzja gry PC

Vampyr (2018)
Philippe Moreau

Wampirza iluzja wolności

Z wampirami w grach jest tak, że najczęściej z nimi walczymy, a rzadko kiedy się w nie wcielamy. Od czasów "Vampire: The Masquerade – Bloodlines" z 2004 roku nie dostaliśmy dobrego tytułu, który
"Vampyr" - recenzja
Z wampirami w grach jest tak, że najczęściej z nimi walczymy, a rzadko kiedy się w nie wcielamy. Od czasów "Vampire: The Masquerade – Bloodlines" z 2004 roku nie dostaliśmy dobrego tytułu, który pozwoliłby nam poczuć egzystencjalny ból wynikający z bycia pomiotem Kaina. Dlatego też już od pierwszej zapowiedzi "Vampyra" byłem zainteresowany tą produkcją.



Wszystkie elementy składowe były na swoim miejscu. Mroczny, przygnębiający klimat, dylematy moralne, tajemnice, spiski i nadnaturalne zjawiska. Twórcy podkręcali atmosferę, obiecując, że wampirza egzystencja nie będzie tutaj przyjemna, a raczej stanie się pasmem trudnych decyzji i walką pomiędzy zachowaniem człowieczeństwa a przemianą w krwiożerczą bestię. Dodatkowo, każda decyzja będzie miała znaczący wpływ na całe otoczenie.

Zaraz po zakończeniu I wojny światowej następuje wybuch pandemii grypy nazwanej "hiszpanką". Agresywna mutacja wirusa znalazła idealne środowisko do ekspansji. Cały świat osłabiony wyniszczającą wojną dosłownie padł na kolana. Liczba zgonów w trakcie trwania "hiszpanki" przewyższyła liczbę ofiar wszystkich frontów I wojny światowej.



Do powoli konającego Londynu powraca z frontu Jonathan Reid. Mimo dość młodego wieku jest on już uznanym chirurgiem, a także ekspertem w dziedzinie transfuzji krwi. Zanim jednak dane mu będzie połączyć się ze swoją rodziną, zostaje zaatakowany przez tajemniczą istotę, która przemienia go w wampira. Oszołomiony swoją transformacją dokonuje przerażającego mordu, ściągając na siebie uwagę organizacji łowców wampirów. Niedługo potem na swojej drodze spotyka dyrektora szpitala, który okazuje się wiedzieć więcej, niż powinien przeciętny lekarz. Obaj nawiązują współpracę mającą na celu odkrycie tajemnicy wampiryzmu, a także powstrzymanie szalejącej epidemii "hiszpanki". Reed poprzysięga też zemstę na swoim oprawcy.



Historia nakreślona jest w ciekawy sposób. Dość szybko pojawia się jeszcze kilka innych wątków, a także ujawniają się wampirze intrygi. Równie kapitalnie przedstawiony jest Londyn. Dostępne są cztery dzielnice, każda z nich w innym stylu architektonicznym. Widać też, że miasto jest wycieńczone wojną i panującą epidemią. Sprawia ono przygnębiające wrażenie, świetnie wpisując się w charakter i styl samego tytułu.

Pierwsze godziny spędzone z "Vampyrem" sugerują długą, wciągającą i mroczną historię, w której, jak się okaże, będziemy wielokrotnie podejmować trudne moralnie decyzje. Niestety dość szybko okazuje się, że o wiele więcej korzyści przyniesie nam wyrachowana kalkulacja, niż kierowanie się wewnętrznym głosem emocji lub rozsądku.



W każdej z dzielnic mamy do czynienia z pewną strukturą społeczną. Osoby zamieszkujące dany obszar są ze sobą w jakiś sposób powiązane – prowadzą ze sobą interesy, romansują, skrywają wspólne tajemnice. Im więcej czasu poświęcimy na ich poznawanie, tym większą mają dla nas wartość. Po pierwsze mamy możliwość dowiedzenia się, jakie przypadłości zdrowotne dręczą NPC-a. To pozwoli nam go uleczyć, dzięki czemu wpłyniemy pozytywnie na stan zdrowia całej dzielnicy. Po drugie, im więcej wiemy o danym mieszkańcu, tym bardziej wartościowa będzie dla nas jego krew, jeśli zdecydujemy się go osuszyć.

Problem jest niestety taki, że choć bohaterowie niezależni pochodzą z różnych warstw społecznych, to w większości przypadków są nakreśleni w mało interesujący sposób. Szybko przestajemy zagłębiać się w to, co mają do powiedzenia, a zaczynamy liczyć na uzyskanie skrawka informacji, który przyczyni się do wzbogacenia "puli punktów doświadczenia" u ofiary.



I tutaj zaczyna się zimna kalkulacja. Pozbawienie życia bohatera niezależnego daje nam spory zastrzyk punktów doświadczenia, które możemy spożytkować na rozwijanie wampirzych zdolności. Jednocześnie w ten sposób zmniejszamy też poziom zdrowia dzielnicy. Jeśli ten spadnie poniżej 50 procent, wtedy NPC-e zaczynają umierać, zamykają nam się możliwości wykonywania zadań dodatkowych, a na ulicach pojawiają się potężne monstra oraz liczne patrole łowców nieumarłych. Z drugiej strony, leczenie przypadłości mieszkańców podnosi poziom zdrowia, tak więc w głowie przeprowadzamy bilans zysków i strat. Tu kogoś wyssiemy, zyskując moc, tam kogoś podleczymy i jakoś to będzie.

Możemy oczywiście starać się kroczyć drogą światłości i za wszelką cenę unikać zabijania mieszkańców Londynu. Wtedy jednak musimy nastawić się na nie lada wyzwanie. Gra szybko rzuca przeciwko nam silnych przeciwników, których pokonanie za pomocą podstawowych mocy jest bardzo trudne. W przeciwieństwie do NPC-ów, napotykane stwory oraz łowcy wampirów nie dają nam takiego zastrzyku punktów doświadczenia, który pozwoliłby nam na sensowny rozwój Jonathana.



Po jakimś czasie spędzonym z "Vampyrem" widzimy też, że nasza swoboda jest mocno iluzoryczna. Z pozyskanymi informacjami niewiele możemy zrobić, a "kluczowe" dla fabuły decyzje tak naprawdę w niewielkim stopniu wpływają na otaczający nas świat. Przykładowo, w pewnym momencie dowiadujemy się, że w szpitalu pielęgniarka ma romans z innym pracownikiem, co według regulaminu jest zabronione. Ta wiedza odblokowuje jedynie dodatkową linię dialogową u zaangażowanych w związek osób, ale do samej rozgrywki nie wnosi nic nowego. Nie możemy też zadenuncjować pracowników w dyrekcji, ani zyskać niczego innego. Czasami też dochodzi do pewnych nielogiczności w rozmowach. Jeden z NPC-ów skarży się, że zgubił portfel w pobliskim parku pomimo tego, że chwilę wcześniej mu go zwróciliśmy.

Twórcy przesadzili też z częstotliwością prowadzonych walk. Po ulicach dzielnicy co rusz plączą się kolejne zastępy tajnego stowarzyszenia łowców wampirów, albo też inne potwory, których nie sposób jest ominąć. Gra nie uwzględnia techniki skradania się, tak więc przemieszczając się z jednaj dzielnicy do drugiej, jesteśmy zmuszeni przynajmniej kilkukrotnie brać udział w starciach, które swoją mechaniką średnio udanie kopiują pomysły z serii "Dark Souls".



Podczas walki należ zwracać uwagę na sekwencje ciosów wyprowadzanych przez wrogów oraz na… pasek kondycji determinujący, ile ciosów możemy jeszcze zadać i ile uników zrobić. Taki koncept jestem w stanie zrozumieć przy założeniu, że mamy do czynienia z żywym protagonistą, ale z tego co mi wiadomo, wampir jest martwy, tak więc męczyć się nie powinien. Warto też dodać, że nasi przeciwnicy nie są skrępowani takimi ograniczeniami.

Wisienką na torcie jest zupełne ignorowanie się różnych grup antagonistów. W odległości kilkunastu metrów od siebie mogą spokojnie stać łowcy wampirów i krwiożercze bestie. Żadna z grup nie zareaguje na siebie wzajemnie, za to każda rzuci się na nas od razu, jak tylko nas zauważy. Na szczęście da się ich wciągnąć we wzajemną walkę, ale wymaga to wpierw sprowokowania obu stron.



Problemem "Vampyra" jest źle dobrany gatunek gry, zbytnia rozwlekłość fabuły, gdzie kilka ciekawych wątków przytłoczona jest ogromną liczbą mało wciągających misji pobocznych, przesadzoną liczbą starć oraz nudnymi i nic niewnoszącymi dialogami. Nie lepiej jest też z hucznie zapowiadaną mechaniką dotyczącą konsekwencji naszych działań na świat oraz swobodą podejmowania decyzji. Opowieść o Jonathanie Reidzie w konwencji przygodówki z elementami zręcznościowymi sprawdziłaby się tutaj o wiele lepiej.

Na plus trzeba jednak policzyć bardzo sugestywnie oddany, mroczny i przygnębiający klimat Londynu, rewelacyjną ścieżkę dźwiękową skomponowaną przez Oliviera Deriverie, która nie raz wywoła u was ciarki na plecach. Studio DONTNOD powołało też do (nie)życia niezwykle charyzmatyczną postać.
Niestety w ogólnym rozrachunku po raz kolejny zostaliśmy omamieni hucznymi zapowiedziami i obietnicami, a dostaliśmy przeciętną grę, która marnuje potencjał historii w niej zawartej.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jedna z bardziej oczekiwanych gier tego roku, mająca wypełnić pustkę w temacie krwiopijców. Jest dostępna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones