Recenzja filmu

Kabaret (1972)
Bob Fosse
Liza Minnelli
Michael York

Więcej niż opasłe historyczne tomiska

By przedstawić nieprzedstawialne, można użyć dwóch metod – jedna z nich, naukowa, operuje możliwie pełnym zebraniem wszystkich danych dotyczących zdarzenia, gruntownymi analizami, zestawieniami,
By przedstawić nieprzedstawialne, można użyć dwóch metod – jedna z nich, naukowa, operuje możliwie pełnym zebraniem wszystkich danych dotyczących zdarzenia, gruntownymi analizami, zestawieniami, wykresami, próbuje wykazać zależności przyczynowe między wieloma różnym zmiennymi, wspiera się eksperymentami i studiami przypadków. Wymaga to wielkiego umysłu naukowca. Jest też druga metoda – prostsza, ale trudniejsza. To opowieść przez symbol – symbol, który swym wielorakim, paradoksalnym znaczeniem przebija się przez wszystkie poziomy analizy i dotyka czasem pełniejszego, głębszego znaczenia niż wielkie studia. Oczywiście, wymaga on wielkiej wrażliwości artystycznej. Która, jak się okazało, cechowała Boba Fosse'a. "Kabaret" to film genialny. Nie boję się powiedzieć, że jeden z najgenialniejszych w historii. Taki film, dla którego warto było wynaleźć kinematograf. Taki film, przy którym wreszcie ma się wrażenie, że sztuka jest niezbędna człowiekowi do zwykłego funkcjonowania. A cóż o tym decyduje? O, tu już trudniej o analizę. Mamy wszak w filmie trójkąt miłosny – ale ileż to trójkątów oglądaliśmy! Jest też porywająca muzyka i wspaniałe sceny wodewilowe – ale takich akurat szczególnie w teatrach rewiowych nie brakuje. Nazizm również jest tematem przez kino wykorzystywanym z powodzeniem – od komediowo-dramatycznej analizy fenomenu Hitlera w "Dyktatorze" po szukających swej Wunderwaffe nazistów w "Indianie Jonesie". Żaden film jednak nie pokazuje tak genialnie momentu dojścia hitlerowców do władzy. I, co niezwykłe, "Kabaret", historia muzycznego klubu w Berlinie na początku lat 30., pokazuje to w sposób delikatny, bez nazwisk, bez żadnych wielkich epopei. W takim oto zwyczajnym klubie śpiewa sobie Sally, młoda Amerykanka (śliczna, naiwna, ale pełna emocji Liza Minnelli, archetyp uwodzicielki). Poznaje ją przyjeżdżający do Berlina zwykły, przeciętny Anglik (York, poprawny). Zawiązuje się romans (z... pewnymi perypetiami), wszystko to dzieje się w onirycznym świecie szalonych lat 30., w takt wariackiej muzyki, w świecie, w który pomału, pomału... I w chwili wytchnienia, gdy wszyscy główni bohaterowie wybierają się na przejażdżkę na wieś – następuje moim zdaniem najwspanialsza scena filmu, ta dziwna, przerażająca scena śpiewu w wiejskiej pijalni piwa. Scena więcej mówiąca o nazizmie niż opasłe tomiszcza historyków. To powstawanie i podchwytywanie banalnej pieśni o lepszym jutrze, ta nadzieja i zaufanie, z jakim melodia ta jest wraz z młodym Hitlerjugend śpiewana – przeraża. A Mistrz Ceremonii tylko się uśmiecha – bo wie, co będzie dalej... No właśnie, Konferansjer. To najwspanialsze wcielenie Bachusa w historii kina. Szalony, tańczący i śpiewający Joel Grey zapada w pamięć na zawsze. Fascynuje, poraża i przeraża – tym makijażem, upodabniającym go z jednej strony do błazna, z drugiej – do śmierci; tymi gestami, przerysowanymi, ale chwilami ironicznie inteligentnymi; całym sobą. Pokazuje on, że mimo swej boskości nawet ta postać się w Berlinia lat 30. musi zmienić – zaczyna wszak od pogardzania i wyśmiewania Hitlera, a kończy na zachwycie nad małpą-nieżydówką. Bo Bachus, choć potężny, jest wszak błaznem – a błazen zawsze jest odbiciem i karykaturą swoich czasów. Gdy kończył się film, a Konferansjer pytał mnie, gdzie są moje problemy i czy o nich zapomniałem – dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo ten film mnie pochłonął. Od tego czasu oglądałem go kilka razy – i zawsze tak samo, zawsze pod koniec uświadamiałem sobie, że nie myślę w ogóle o tym, co się dzieje wokół mnie, co mam do zrobienia - a w głowie mam tylko piękną Lizę Minnelli, nieśmiałego Michaela Yorka i szalony śmiech Joela Greya. Bo sztuka jest po to, by zapomnieć – o codzienności. Ale jednocześnie też po to, by nie zapominać – o tym, co liczy się naprawdę.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones