Recenzja filmu

Aleksander (2004)
Oliver Stone
Colin Farrell
Angelina Jolie

Wielka pustka

Są tacy reżyserzy, na których filmy czekamy zawsze z niecierpliwością i na które to filmy chodzimy nawet "w ciemno". Dla mnie, jak i pewnie dla wielu, takim reżyserem był do tej pory Oliver
Są tacy reżyserzy, na których filmy czekamy zawsze z niecierpliwością i na które to filmy chodzimy nawet "w ciemno". Dla mnie, jak i pewnie dla wielu, takim reżyserem był do tej pory Oliver Stone. Na ekrany właśnie wszedł jego "Aleksander", długo realizowany, zapowiadany jako film życia Stone'a. I niestety trzeba przyznać, że jak na dzieło życia to film wyszedł mu wyjątkowo marnie. Głównym mankamentem jest scenariusz, z którego zieje pustką. I nie pomoże tu fakt, że została zachowana prawda historyczna. Kino nie jest podręcznikiem do historii i powinno mieć inne priorytety. Trudno uniknąć porównań do "Troi" czy "Gladiatora", które mimo iż nie odnosiły się do rzeczywistości w sposób wierny, miały jednak wielkie pokłady energii, zagospodarowane tak, by widza nie znudzić i nie przytłoczyć. I tego porównania "Aleksander" zdecydowanie nie wytrzymuje. Nie ma w nim spójności, a napięcie jest dozowane w sposób nieumiejętny, tak że w połowie filmu większość zacznie niespokojnie spoglądać na zegarek. Chaotyczna praca kamery mająca zapewnić dynamizm scen batalistycznych, utrudnia tylko odbiór. Dialogi mające przekazać nam głębię psychologiczną postaci, są po prostu nadęte. A gdy docieramy z Aleksandrem do Indii, jesteśmy nie mniej zmęczeni, jak jego wojska. Pięknie w filmie prezentują się gwiazdy, których na planie nie zabrakło. Szkoda tylko, że zmarnowano ich potencjał. Film nie daje szansy na pokazanie pełnych możliwości tych znakomitych aktorów, a jedynie świetny warsztat chroni postacie przez nich odgrywane od bycia nieznośnie "drewnianymi". Na szczególną uwagę zasługują tu: demoniczna Angelina Jolie w roli Olimpii oraz Jared Leto jako Hefajstion. Potrafią nadać swoim postaciom charakter, tak, że nie gubią się one w natłoku innych. Wielkim atutem filmu jest też muzyka, która chociaż mało odkrywcza, znakomicie się z filmem komponuje. Drugim takim jasnym punktem są zdjęcia - Rodrigo Prieto potrafił pięknie pokazać przepych wschodu czy szaleństwo pola bitewnego. I chyba na tym kończyłaby się lista atutów "Aleksandra". No może poza jeszcze wątkiem biseksualności Aleksandra Wielkiego, który mimo iż powszechnie krytykowany wyszedł reżyserowi całkiem zgrabnie, bez żadnej ostentacji czy nachalności.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowszy film Olivera Stone'a o Aleksandrze Wielkim, twórcy największego imperium w dziejach ludzkości,... czytaj więcej
"Więc kim był Aleksander? Bogiem? A może jednak człowiekiem? A może herosem? Chyba jednak bogiem... A... czytaj więcej
Takiej pomyłki nikt się po Olivierze Stonie nie spodziewał. Autor tak wielkich filmów jak "Pluton" czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones