Recenzja wyd. DVD filmu

Bone Sickness (2004)
Brian Paulin
Stacey Paulin
Matthew Meserve

Wielkie NIC!

Proszę państwa! Oto kicz w najczystszej postaci! Pretendent do pierwszego miejsca w kategorii "Najgorszy horror wszech czasów". Osobiście muszę przyznać, że gorszego horroru do tej pory nie
Proszę państwa! Oto kicz w najczystszej postaci! Pretendent do pierwszego miejsca w kategorii "Najgorszy horror wszech czasów". Osobiście muszę przyznać, że gorszego horroru do tej pory nie widziałem... Panie i panowie! Przed Wami najnowsze dzieło Briana Paulina - oto "Bone Sickness"! Do tej pory ciężko mi było wyobrazić sobie film, któremu dałbym 1/10 - zawsze, nawet w najgorszym filmie, mogłem znaleźć coś dla siebie. Jednak "Bone Sickness" w pełni zasługuje na taką ocenę. Bo film Briana Paulina to jedno wielkie NIC! Od początku "Bone Sickness" niczym specjalnym nas nie zaskakuje. Widzimy młodego chłopaka, cierpiącego na tytułową chorobę kości. Jego przyjaciel, pracujący w kostnicy, wpada na pomysł, żeby zacząć karmić chorego szpikiem zmarłych. Oczywiście taka kuracja tylko pogarsza stan Alexa, który zaczyna wymiotować własną krwią i żywymi robakami. Jakby tego było mało, z cmentarza zaczynają wykopywać się zombie, niezadowolone z bezczeszczenia zwłok... Historia opowiedziana w filmie z początku wydaje się znośna, jednak podczas seansu dowiadujemy się o tylu niedorzecznościach, że możemy zwątpić w ludzką inteligencję. Zombie są wyjątkowo marnie ucharakteryzowani. Sceny gore, których jest nadzwyczaj dużo, wyglądają strasznie nierealistycznie (flaki - jakby zrobiono je z gumy). Stopień realizmu w filmie jest bliski zeru - wychodzący z basenu zombie, który wznosi się do góry, jakby podjeżdżał na jakiejś miniaturowej windzie, jest tego najlepszym przykładem. Do tego mamy jeszcze aktorów, którzy nie potrafią odegrać przekonująco najprostszych ról i zachowują się w niektórych sytuacjach, jakby nie wiedzieli do końca, co mają zrobić (scena walki z zombie). Nie zapominajmy o "paniach aktoreczkach", które tylko czekają, gdzie tu gołego cycka pokazać. Wszystko to "okraszono" drewnianymi dialogami i monotonną muzyką. Na domiar złego, autorom filmu nie udało się nawet stworzyć atmosfery grozy! Po tym, co wymieniłem, fakt, że film jest w całości nakręcony kamerą cyfrową (co w efekcie daje bardzo słabą jakość obrazu), wydaje się niezbyt istotny, nieprawdaż? Zastanawiam się, jak można było w ogóle coś takiego nakręcić i wydać na DVD? Co więcej, słyszałem, że to nie jest pierwszy film Briana Paulina - reżysera, scenarzysty, montażysty, aktora, producenta, autora kostiumów, scenografii i muzyki do "Bone Sickness". Jak się dowiedziałem przed chwilą, zrobił on jeszcze dwa filmy: "Mummy Raider" oraz "At Dawn They Sleep". I podobno "Bone Sickness" jest od nich dużo lepszy... Aż boję się pomyśleć jaki poziom trzymają jego poprzednie "dzieła"... Reasumując: moim zdaniem ten film nie ma plusów! "Bone Sickness" to jedna wielka żenada! Oglądanie tego filmu jest ogromną stratą czasu i stanowczo odradzam wszelkie próby zapoznania się z nim. No, chyba że chcecie koniecznie zobaczyć coś gorszego od tego, co widzieliście do tej pory.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones