Recenzja filmu

Podwójne życie (2018)
Olivier Assayas
Guillaume Canet
Juliette Binoche

Wielokrotnie pogubieni

"Podwójne życie" w skali Pawlaka: można. Chyba że jest się wykształciuchem i inteligentem płci każdej, to wtedy warto pośmiać się z siebie. 
[UWAGA! Tekst może zawierać spoilery!]


Napisać, że "Podwójne życie" jest przegadane, to nic nie napisać. Bohaterowie w tym filmie siedzą i gadają, chodzą i gadają, jedzą i gadają, piją i gadają, sypiają ze sobą i gadają, pracują i gadają, odpoczywają i gadają, rozmawiają i gadają, kłócą się i gadają, godzą się i gadają, telefonują i gadają, esemesują i gadają, piszą i gadają, jeżdżą i gadają, całują się i gadają, usta im się nie zamykają.

A moje usta otworzyły się szeroko ze zdumienia. Oglądałem film złożony z moich rozmów i myśli wykształciucha, inteligenta, twórcy, a od jakiegoś czasu także okularnika. Wszystkie lub prawie wszystkie rozmowy znałem na pamięć, wiedziałem, kto za chwilę co powie, znałem wszystkie argumenty za i przeciw, przyjmowane postawy, maski, sposoby na radzenie sobie z rzeczywistością.
Obśmiałem się z siebie w duchu, że oto z perwersyjną przyjemnością oglądam coś, co do tej pory kojarzyło mi się najgorzej jak tylko mogło, czyli coś z kina moralnego niepokoju, w którym postacie łażą i mędrkują o życiowych wyborach i dylematach. Ale oglądanie tego na ekranie było zabawne.

Zabawne było też oglądanie tego, co bohaterowie robią pomimo tego gadania. To była totalna żenada. Pod tymi lejącymi się lawą słowami ukrywali bowiem kompletne i całkowite życiowe pogubienie. Niezależnie od miejsca w hierarchii społecznej, funkcji, roli, płci, wieku – szamotali się ze sobą i w sobie. Czy lepiej grać w żałosnym serialu i być rozpoznawanym (-ną) na ulicy aktorem (-ką), czy lepiej grać w teatrze wyrafinowaną sztukę dla nikogo? Czy lepiej przymykać oczy na zdradę (zwłaszcza, że samemu się nie jest świętą, świętym), czy się tzw. szanować? Itp., itd., itp. 

Decyzje, w których rozmieniamy się na drobne. Emocje, których nie rozumiemy. Fakty, na które nie mamy wpływu.

Jeśli weźmie się to wszystko bardzo serio, staje się nie do zniesienia. Ale jeśli uda się zdystansować, to można tak żyć bez końca. Tyle że pytanie brzmi: czy to jest jeszcze życie?

Bohaterowie "Podwójnego życia" są tak jakby odcięci od prawdy, od prawdziwych uczuć. Wszystko zagadują, a nic nie przeżywają. Momentami coś więcej nimi targa poza pożądaniem i głos im drży. Ale szybko biorą łyk zimnego powietrza i biorą się w garść, by znów grać swoje, coś co sobie wymyślili, że tak musi być.

Jest pod koniec filmu scena majstersztyk. Pisarz pyta swojego wydawcę czy planuje wydać audiobook z jego książką. Wydawca, który jest żonaty z aktorką Seleną (gra ją Juliette Binoche) w obecności żony odpowiada, że i owszem, a nawet myśli o tym, by przeczytała to sama wielka Juliette Binoche. Tyle że to może być trudne, bo to jednak wielka aktorka i nie wiadomo, czy się zgodzi czytać audiobook. Pisarz pyta Selenę (gra ją Juliette Binoche), czy jako popularna aktorka może im pomóc dotrzeć do Juliette Binoche. Selena (gra ją Juliette Binoche) odpowiada, że to może być niemożliwe, ale ewentualnie można spróbować załatwić numer telefonu do agenta Juliette Binoche.

Nie wiem jak Was, ale mnie ta scena bawi co najmniej podwójnie.

Dlatego "Podwójne życie" w skali Pawlaka: można. Chyba że jest się wykształciuchem i inteligentem płci każdej, to wtedy warto pośmiać się z siebie. (A tak przy okazji, może ktoś wie, czy "Doubles vies" nie byłoby by lepiej przetłumaczyć jako "Podwójne życia")?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zdawałoby się, że fellatio w kinie to sprawa równie perwersyjna, co przyjemna. A co jeśli do tej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones