Recenzja filmu

Projekt: Monster (2008)
Matt Reeves
Lizzy Caplan
Jessica Lucas

Witamy w piekle

Walące się budynki, kupa kurzu, krzyki ludzi. Waleczni amerykańscy żołnierze prowadzący heroiczną walkę z olbrzymim monstrum. Chaos, walka, śmierć. Brzmi znajomo? Zapewne tak, jednak mimo
Walące się budynki, kupa kurzu, krzyki ludzi. Waleczni amerykańscy żołnierze prowadzący heroiczną walkę z olbrzymim monstrum. Chaos, walka, śmierć. Brzmi znajomo? Zapewne tak, jednak mimo przerabianej już tysiąc razy fabuły, "Projekt: Monster" dostarcza niezapomnianych wrażeń... Grupa przyjaciół organizuje pożegnalne przyjęcie dla Roba Hawkinsa, który wkrótce ma wyjechać do Japonii, by rozpocząć pracę. Na imprezie, jak to na imprezie, jest muzyka, alkohol. Są pożegnalne uściski, życzenia, łzy. Całkowita normalność... jednak tylko pozorna. Już po kilkunastu minutach jasnym się staje, że ten dzień bohaterowie zapamiętają na długie lata. Podczas radosnego uniesienia muzyka nagle przestaje grać, gasną światła. Daje się słyszeć dziwny dźwięk i huk. Wszyscy wybiegają na ulicę - rozlega się głośny ryk i zaczynają walić się pierwsze wieżowce. Oto i fabuła "Cloverfielda". Atak "czegoś" na miasto i w zasadzie nic poza tym. To co w takim razie wyróżnia "Projekt: Monster" spośród innych filmów? Pierwszy element - film zrobiony jest amatorską kamerą, co wraz z efektami specjalnymi nadaje obrazowi niesamowity realizm. Widz czuje, jakby znalazł się w samym centrum akcji. Z jednej strony olbrzymi potwór, a z drugiej − czołgi, żołnierze. My natomiast jesteśmy pośrodku. Kiepsko co? Druga rzecz - scenariusz. Wbrew pozorom jest on doskonale napisany. Drew Goddard rzuca nas w samo epicentrum, bez żadnych wyjaśnień. Wiemy tylko, że "coś" zaatakowało miasto, jednakże nie wiemy, skąd się "to" wzięło ani dlaczego nas - ludzi - atakuje. Straszliwa niewiedza i zarazem zrozumiała. Skoro bohaterowie filmu niewiedzą, skąd się to "coś" wzięło, a my przecież obserwujemy całą akcję z ich perspektywy, to nie było miejsca i czasu na wyjaśnianie jakichkolwiek kwestii. Scenariusz może być bardzo dobrze napisany, jednak bez odpowiedniego pokierowania może dużo stracić. Dlatego też na uznanie zasługuje reżyser - Matt Reeves, jak i pomysłodawce i swoisty anioł stróż całej produkcji - J.J. Abrams. Te wszystkie elementy złożyły się na wstrząsającą całość. Przy niektórych scenach widz siedzi nieruchomo i oczekuje rozwoju wydarzeń. Przy innych chciałby zakrzyknąć "uciekaj, TO jest zaraz za tobą!". "Projekt: Monster" dostarcza niezapomnianych wrażeń. Po wyjściu z sali kinowej ma się straszliwe poczucie beznadziejności i smutku. Pojawia się pytanie: "Co bym ja zrobił na ich miejscu?". Widz jest wstrząśnięty i przerażony straszliwą wizją śmierci. Dochodzą kolejne znaki zapytania - "Skąd? Dlaczego?" i najważniejsze - "Co dalej?". Spokojnie, nadchodzi przecież sequel... No to czekamy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początku był tajemniczy zwiastun. Trailer, który mocno mną wstrząsnął i zainteresował. Potem był... czytaj więcej
„Cloverfield” lub jak kto woli "Projekt: Monster" to jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów... czytaj więcej
"Cloverfield" aka "Projekt: Monster" - co to jest? Polski tytuł daje jakieś pojęcie, o czym będzie film,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones