"Wirtualna Lain" jest bardzo mocną produkcją, nie ze względu na muzykę czy kreskę, bo kreska jest tu bardzo sterylna, a muzyka prawie nie istnieje. Mimo wszystko serial ma klimat - mroczny i
"Wirtualna Lain" jest bardzo mocną produkcją, nie ze względu na muzykę czy kreskę, bo kreska jest tu bardzo sterylna, a muzyka prawie nie istnieje. Mimo wszystko serial ma klimat - mroczny i tajemniczy. Zadawanych jest tak wiele pytań i tak wiele ciekawych refleksji jest w nim zawartych, że czeka się do samego końca by dostać wyjaśnienie, by dowiedzieć się kim jest bóg sieci Wired, kim są Knights, kim jest... Lain. Można się w nim doszukać podobieństw do innych produkcji, i to całkiem wielu - "Matrix", "Ghost In The Shell", lecz mimo to żadne z tych dzieł nie było tak mroczne i tajemnicze, nie miało tego klimatu, który sprawia, że nagle spostrzegasz, że masz obgryzione paznokcie i nie wiesz, jak to się stało. Postaci nie ma wiele, wszystko toczy się wokół Lain i Wired, znajdziemy tam jeszcze koleżanki ze szkoły Lain, boga sieci Wired oraz członków grupy Knights i grupę, która jej przeciwdziała. Postacie nie są narysowane w sposób piękny, ale po pewnym czasie przywyka się do tej sterylnej kreski. Z muzyką jest podobnie - jest jej niewiele (chociaż "Opening" jest naprawdę świetny). Najczęściej słyszanym dźwiękiem są chyba przepływy prądu w liniach wysokiego napięcia, sam ten odgłos sprawia, że atmosfera jest bardziej tajemnicza. Można odnieść na końcu wrażenie, że ta kreska i praktycznie brak muzyki pozwalają bardziej skupić się na scenariuszu, który sączymy powoli, po każdym odcinku zadając coraz to nowe pytania. Potem jest ich tak dużo że wypadałoby 2-3 razy obejrzeć dwa ostatnie odcinki by sobie na wszystkie spokojnie odpowiedzieć. Pytanie w "Lain" jest proste mimo, że okraszone aurą tajemniczości - czy będziemy w stanie odróżnić świat wirtualny i rzeczywisty? Człowiek wszak zbyt opiera się na zmysłach i tym, co się dzieje w jego umyśle. Tak łatwo potrafi oszukać się i tak lubi żyć w kłamstwie, że nawet ucieka do tego świata, wybierając go zamiast realnego. Twórcy "Lain" wymyślili bardzo ciekawy scenariusz, świetnie przemówiła też do mnie teoria połączenia wszystkich ludzi, twórcy też pytają gdzie w tym wszystkim jest absolut. Ostatecznie na końcu oczekujemy wspaniałego objawienia, wielkich odpowiedzi na równie wielkie pytania, jednak twórcy mimo, że nie potrafili sobie poradzić z zakończeniem serii jako wielkim pokazem fajerwerków na niebie to "Lain" jawi się dalej jako nieśmiało świecąca gwiazda, której trzeba się przyjrzeć by ją dojrzeć, lecz gdy już ją dojrzymy, będziemy o niej długo pamiętać.