Recenzja filmu

Wyspa tajemnic (2010)
Martin Scorsese
Leonardo DiCaprio
Mark Ruffalo

Wyspa specjalnego przeznaczenia

Miałem lekkiego pecha - najpierw przeczytałem powieść, a potem obejrzałem film. Niedobra kolejność. Mimo to, tuż przed seansem wciąż żywiłem nadzieję, że to będzie jeden z tych wyjątkowych
Miałem lekkiego pecha - najpierw przeczytałem powieść, a potem obejrzałem film. Niedobra kolejność. Mimo to, tuż przed seansem wciąż żywiłem nadzieję, że to będzie jeden z tych wyjątkowych filmów, które są lepsze od książkowych oryginałów. Ostatecznie, lista nazwisk związanych z tym obrazem jest imponująca. A przed nosicielami tychże nazwisk stało niełatwe zadanie, gdyż powieść niestety nie przypadła mi do gustu.

Historia jest następująca: szeryf federalny po przejściach dostaje za zadanie rozwiązanie nieco tajemniczej sprawy. Na wyspie, na której znajduje się stary fort wojskowy, zaadaptowany jako zakład więzienny dla psychopatów, doszło do ucieczki. Nasz agent dostaje partnera, z którym nigdy wcześniej nie pracował, bilet na statek płynący na wyspę i ma szybko załatwić sprawę. Sprawa jest dziwaczna, gdyż z wyspy nie da się uciec, zatem nawet jeśli pacjentka, o którą chodzi, dała nogę, to wciąż pozostaje na nieprzystępnej, zimnej i mało atrakcyjnej skale. Mimo to agenci zabierają się do roboty, przesłuchują, kogo da się przesłuchać, przekonują się, że zeznania personelu medycznego i pacjentów nie pokrywają się, kierownictwo placówki wyraźnie coś kręci, a w końcu nasz bohater przestaje ufać swojemu partnerowi. Wygląda na to, że ta mała wysepka kryje więcej tajemnic i spisków niż przeciętnych rozmiarów kraj o ustroju totalitarnym. Wszystko to wygląda całkiem obiecująco na papierze, ale na ekranie nie jest już tak różowo. Zbyt dużo niedociągnięć, za wiele wątków niewiarygodnych, do tego nierówne tempo akcji.

Ten film można łatwo znienawidzić. Są powody: to ekranizacja powieści (a te udają się raz na tysiąc prób); twórcy i aktorzy mają w swym dorobku obrazy lepsze, zatem stać ich na więcej; obietnice zwrotów akcji i trzymania w napięciu okazały się na wyrost (z napięciem jest słabo, a zwroty akcji są niezręczne); fabuła jest bardzo nieprawdopodobna; a na dokładkę muzyka - wywołująca ból zębów, ale nie podkreślająca atmosfery filmu.

Gdybym wierzył, że w tym filmie chodzi o fabułę, czułbym się mocno zawiedziony. Na szczęście uważam, że tutaj opowiadana historia jest tylko pretekstem, żeby zajrzeć w to plugawe bagno, przez niektórych zwane ludzką psychiką. Tutaj nie opowieść jest ważna, ale jej bohater. Przy takim nastawieniu nagle okazuje się, że film jest bardzo dobry, gdyż wiele można o głównym bohaterze powiedzieć, ale ja nie potrafiłbym z kamienną twarzą nazwać go nudnym. Ten facet sporo przeszedł, a widz dostaje informacje kawałek po kawałku. Pisałem, że zwroty akcji są rozczarowujące - fakt, ale służą one temu, aby widz dowiadywał się nowych rzeczy o szeryfie Danielsie. A każda nowa informacja sprawia, że zmienia się obraz bohatera i opinia o nim. Krótko mówiąc, nie potrafię tego filmu nienawidzić.

Pozostaje jeszcze jedna sprawa. Obraz jest całkiem wierną adaptacją powieści - z jedną zasadniczą różnicą. Na samym końcu filmu Teddy Daniels wypowiada o jedno zdanie więcej niż w powieści. I to jedno zdanie czyni gigantyczną różnicę - jest doskonałą puentą, której zabrakło w książce. Przyznaję z miłym zaskoczeniem: tym razem ekranizacji udało się odrobinkę przewyższyć oryginał.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowszy film Martina Scorsese - "Wyspa tajemnic" - swoją, przesuniętą o kilka miesięcy premierę miał... czytaj więcej
W rozmowie z polskim dziennikarzem Leonardo DiCaprio żartował, że "Incepcję" powinno się obejrzeć dwa... czytaj więcej
Martin Scorsese jest mistrzem w swoim gatunku. A słynie głównie z dramatów, historii o gangsterach i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones