Recenzja filmu

X-Men (2000)
Bryan Singer
Hugh Jackman
Patrick Stewart

Wzór do naśladowania

"X-Men" Bryana Singera z roku 2000 to jeden z pierwszych filmów, które powstały na fali manii adaptowania komiksów na srebrny ekran. Jak już dziś dobrze wiemy, większość takich produkcji jest
"X-Men" Bryana Singera z roku 2000 to jeden z pierwszych filmów, które powstały na fali manii adaptowania komiksów na srebrny ekran. Jak już dziś dobrze wiemy, większość takich produkcji jest pełna mielizn technicznych, intelektualnych i interpretacyjnych (swoboda, z jaką scenarzyści przystosowują dla swoich potrzeb historie opowiedziane przez rysowników, bywa czasem powalająca). Udanych przeniesień jest naprawdę niewiele, a ich liczba wcale nie wzrasta z upływem lat tak szybko, jak by się tego chciało. Do udanych prób można zaliczyć między innymi pierwszą odsłonę "Spider-Mana" (choć i tak nie ustrzegła się ona licznych wpadek), Burtonowskie "Batmany", legendarne już "Sin City" oraz... właśnie "X-Men". Tak jest, drodzy czytelnicy - film z mutantami w roli głównej jest, jak dotąd, jedną z najlepszych adaptacji komiksu! Gdy dochodzi się do kwestii fabuły i jej wierności względem komiksowego odpowiednika, napotyka się pewien problem. Mianowicie, po sukcesie pierwszych zeszytów "X-Men", powstało wiele historii alternatywnych, opiewających czyny ulubieńców amerykańskiej gawiedzi. Z tego też powodu, scenarzysta (David Hayter) mógł sobie pozwolić na pewną dowolność, a granica dopuszczalnego błędu była dość duża. Jak się okazało, Hayter nie tylko nie przekroczył owej granicy, ale nawet nie popełnił żadnego rażącego błędu, dzięki czemu atmosfera oryginału została zachowana wręcz wyśmienicie. Widz staje się świadkiem zmagań między dwoma stronnictwami mutantów - podopiecznymi doktora Xaviera (Patrick Stewart) oraz pomagierami potężnego Magneto (Ian McKellen). Głównymi bohaterami są, oczywiście, osławiony i niezwykle popularny wśród czytelników Wolverine (Hugh Jackman), Storm (Halle Berry), Jean Gray (Famke Janssen), Rouge (Anna Paquin) oraz Cyclop (James Marsden). W opozycji stanął tabun komiksowych schwarz-charakterów oraz... demokratyczna ludność Stanów Zjednoczonych Ameryki. Absolutny klasyk! Zaletą, która od razu rzuca się w oczy, jest idealne dopasowanie aktorów postaci. Za najlepszy dowód dobrego gustu osób odpowiedzialnych za casting można spokojnie uznać skojarzenie Hugh Jackmana z Wolverinem. Wygląd odpowiada w 100% komiksowemu wzorowi! Nie gorzej wypadli i pozostali bohaterowie - jedynie Halle Berry w roli Storm może trochę drażnić, ale jestem w stanie zrozumieć ten wybór (chociażby ze względu na sławę ex-dziewczyny Bonda). Co ważne, nie tylko strona wizualna postaci jest doskonała, ale również aktorstwo - wszyscy bardzo wiernie oddali charaktery swoich rysunkowych alter ego. Oczywiście, nie są to wyżyny umiejętności scenicznych rodem z dobrych dramatów, ale przecież "X-Men" to film akcji z krwi i kości, a nie rozczulacz. Bardzo cieszy mnie również fakt, iż David Hayter uwzględnił większość animozji między poszczególnymi bohaterami, co dodatkowo dodało smaku podczas oglądania. Ważnym elementem filmów tego typu są, oczywiście, efekty specjalne. O te zadbano dość pieczołowicie, choć można mieć parę uwag. Szczególnie koślawo wyglądały niektóre długie skoki bohaterów oraz rozmaite akrobacje powietrzne. Kilka wybuchów również pozostawiało trochę do życzenia. Niemniej jednak efekt końcowy jest zadowalający - w szczególności, jeśli weźmie się poprawkę na rok produkcji. Dużym plusem są również niektóre choreografie walki wręcz - na tym tle najbardziej wybija się gibkość nieziemskiej Mystique (Rebecca Romijn-Stamos). Po seansie z mutantami krąży po głowie tylko jedna myśl: "ja chcę więcej!". Nic dziwnego, skoro twórcy zadbali o wszystkie aspekty swojego filmu. Dobrze skonstruowane dialogi, nie przyprawiające widza o czkawkę i paniczny śmiech, wartka akcja, spójna historia, przyjemna muzyka - to są atuty, które powinna mieć każda adaptacja komiksu. Z drugiej strony, przez to, że większość tego typu produkcji jest zwyczajnie słaba, mamy możliwość docenić "X-Men" w jeszcze większym stopniu.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Niezbyt wiele nakręcono ekranizacji komiksów, które zasługiwałyby chociaż na jedno dobre słowo. Wśród... czytaj więcej
Dla jasności trzeba wyjaśnić, że "X-Men" #1 wcale nie oznacza pierwszego numeru tej legendarnej serii. W... czytaj więcej
W obecnych czasach filmowe adaptacje komiksów stają się coraz bardziej popularne. Tak oto w roku 2000 do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones