Recenzja filmu

Moonlight (2016)
Barry Jenkins
Trevante Rhodes
André Holland

You're blue!

Niby książki po okładce się nie ocenia, ale gdy zobaczyłam plakat filmu "Moonlight" reżyserii Barry'ego Jenkinsa od razu wiedziałam, że muszę go zobaczyć. Zapoznając się z opisem dzieła Jenkinsa
Niby książki po okładce się nie ocenia, ale gdy zobaczyłam plakat filmu "Moonlight" reżyserii Barry'ego Jenkinsa od razu wiedziałam, że muszę go zobaczyć. Zapoznając się z opisem dzieła Jenkinsa dowiadujemy się, że będziemy mieć przed sobą produkcję o trudnym dorastaniu i narkotykach, ale moim zdaniem sam film sięga o wiele głębiej.


Opowiada on bowiem historię młodego, czarnoskórego chłopca imieniem Chiron i jego drodze do dorosłości. Mały, nazywany tak przez swoich kolegów, wychowuje się pod okiem matki narkomanki (Naomie Harris), która nie jest w stanie udźwignąć ciężaru macierzyństwa. Przypadkowo, Mały trafia pod skrzydła jednego z ulicznych dilerów, Juana (Mahershala Ali) - chyba mojej ulubionej postaci z tego filmu - oraz jego dziewczyny Teresy (Janelle Monáe), którzy wspólnie podejmują się opieki nad chłopcem, podczas gdy jego matka nie wykazuje się chęcią poukładania swojego życia.




Młody Chiron dorasta, a my jesteśmy tego świadkami. Od lat przyzwyczajony do przemocy i zapachu zioła, sam zaczyna kroczyć złą ścieżką. Ale "Moonlight" nie jest filmem o wojnach gangów i nastolatkach, którzy zaćpani włamują się do mieszkań. Dzieło Jenkinsa jest prostą metaforą życia zniewolonego człowieka. Chiron w swych najmłodszych latach odkrywa siebie, jest człowiekiem skrytym, zamkniętym. Widzimy jak kształtuje go nieprzyjazne otoczenie. I wydaje się, że nie ma dla niego innej ścieżki, niż to, na czym wzrosły jego korzenie. 




W moim odbiorze film właśnie temu chce zaprzeczyć. Pokazać nam, że to nie inni oraz zły los nas kształtują. My mamy wpływ na swoje wybory i sami potrafimy siebie stworzyć. To my decydujemy, my stawiamy ostatnie słowo. I jeśli poddamy się życiu i będziemy płynąć z jego prądem, nie dojdziemy do tego, czego chcemy. Trzeba czasem zrobić krok w bok, nawet jeśli będzie to miało konsekwencje, nawet jeśli skala prawdopodobieństwa porażki zostanie przekroczona. Moim zdaniem cały sens filmu zawarł się w wypowiedzi Juana, kiedy opowiadał historię o staruszce. Może czasem warto być niebieskim. Może czasem warto nie być jak inni. Trzeba poświęcić coś, aby zacząć inną rzecz. Najszczęśliwsi bowiem będziemy, jeśli zaczniemy żyć na naszych zasadach.




Film moim zdaniem jest świetnie wykonany, jeśli chodzi o jego artystyczne walory. Osobiście jestem urzeczona muzyką Nicholasa Britella (tworzący muzykę do m.in. Opowieść o Miłości i Mroku), która wprowadzała fantastyczny klimat. Kolejną rzeczą, która nie może obyć się bez komentarza jest gra aktorska Harris, która grała matkę Chirona. Rola wymagała dużych umiejętności, ponieważ to właśnie matka miała na młodego chłopaka największy wpływ. Harris zaliczyła na 6. Trevante Rhodes, grający samego Chirona, również zasługuje na ogromne uznanie, tak samo jak jego młodsi współpracownicy, występujący jako młodsze wcielenia głównego bohatera. Ich mimika, gesty, wszystkie ruchy były idealnie dopracowane. Aktorzy w tym filmie odwalili kawał dobrej roboty. Montaż moim zdaniem dobry, realizacja także, zwłaszcza przy 5 milionowym budżecie. Jednak obie te rzeczy nie przebijają scenariusza Jenkinsa, który zasługuje na oklaski. Jedyną wadą, na którą ja zwróciłam uwagę, jest lekki przesyt artystyczno-estetycznych ujęć, które mało wnoszą i czasem z lekka rozpraszają.




Niemniej jednak, film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Jeśli ktoś boi się opowieści z wątkiem homoseksualnym - mogę z ręką na sercu powiedzieć, że sceny są wyważone i delikatne, nie są też zbyt częste (ja w pewnym momencie zaczynałam na nie czekać). Większość ujęć jest bardzo emocjonalna, co komponuje się z wrażliwością głównego bohatera i idealnie odzwierciedla realia. Łza może zakręcić się w oku, ale nie powinniście wyć w poduszkę. Nominacje do Globów i Oscarów na pewno nie bezpodstawne. Film dający do myślenia i pokazujący życie z nieco innej perspektywy.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zapytany w wywiadzie, czy film taki jak "Moonlight" mógłby powstać choćby 5 lat temu, współtwórca... czytaj więcej
Dramat Barry’ego Jenkinsa jest małym-wielkim arcydziełem nowoczesnego kina. To porywający spektakl, w... czytaj więcej
"Moonlight" to tylko z pozoru prosta historia. Poznajemy chłopaka z amerykańskiego getta i towarzyszymy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones