Recenzja serialu

Sześć stóp pod ziemią (2001)
Kathy Bates
Miguel Arteta
Peter Krause
Michael C. Hall

You can't take a picture of this, it's already gone

Wielokrotnie nominowany do Złotych Globów i Nagród Emmy, stawiany na równi z "Rodziną Soprano" czy "Miasteczkiem Twin Peaks", niejednokrotnie zamieszczany w zestawieniach najlepszych seriali
Wielokrotnie nominowany do Złotych Globów i Nagród Emmy, stawiany na równi z "Rodziną Soprano" czy "Miasteczkiem Twin Peaks", niejednokrotnie zamieszczany w zestawieniach najlepszych seriali wszech czasów kultowy (dosłownie!) "Sześć stóp pod ziemią" opowiada historię członków cichej i dość ponurej rodziny Fisherów mieszkającej w domu pogrzebowym. Fabuła przedstawia się następująco: Nate, najstarszy syn zmarłego właśnie właściciela zakładu pogrzebowego wraca z Seattle do domu w L.A. On i jego najbliżsi dowiadują się, że ojciec podzielił interes rodzinny między swoich dwóch synów – młodszego brata Davida Fishera, oraz ku ich zszokowaniu - Nathaniela. Musi on teraz zamieszkać i ponownie nauczyć się żyć ze swoją dziwaczną rodziną, którą opuścił parę lat temu. Pomóc mu w tym może poznana w dniu śmierci ojca kobieta – Brenda. Tymczasem David ukrywa swój homoseksualizm przed matką Ruth, która musi nauczyć się żyć bez męża. Jedną z pierwszych rzeczy, jakiej dane jej będzie stawić czoła, jest posiadająca problemy z prawem nastoletnia córka Claire, która próbuje bez skutku odnaleźć się w swojej rodzinie. Przez 5 niesamowitych serii mamy okazję śmiać się, dorastać, niejednokrotnie płakać, pokonywać trudności i odnajdywać własnego siebie razem z Fisherami. Wciągający i inteligentny scenariusz, świetnie zagrane, zbudowane z krwi i kości postacie, ukazywanie bez zakłamania i wstydu wszystkich aspektów życia każdego człowieka to tylko kilka plusów genialnego serialu dramatycznego Alana Balla (scenariusz do "American Beauty") . Aktorstwo w serialu jest z najwyższej półki i nie przypominam sobie innej produkcji, która mogłaby się pod tym względem równać z "Sześć stóp pod ziemią" (może oprócz flagowej "Rodziny Soprano", czy "Prawa ulicy", też od HBO) . Najbardziej chyba zapada w pamięć mistrzowsko zagrana przez Petera Krause (kilkakrotnie nominowany za nią do min. Złotych Globów) postać głównego bohatera – Nate’a. Nie mniej niesamowita w roli specyficznej dziewczyny Nathaniela - Brendy Chenowith jest Rachel Griffiths (Złoty Glob), oraz Frances Conroy (również Złoty Glob) jako lekko znerwicowana matka Fisherów, która próbuje nawiązać kontakt ze swoim trojgiem dzieci. Michael C. Hall (znany z min. z "Dextera") wcielający się w z pozoru opanowanego Davida wnosi do serialu zarówno wiele ciepła, jak i humoru. Kawał dobrego aktorstwa prezentuje również Lauren Ambrose jako stanowcza i zabawna, ale też i niepewna swojej przyszłości Claire. Nieustannie mająca problemy ze swoimi chłopakami dziewczyna, na naszych oczach z upływem lat zamienia się w dorosłą kobietę. To co zapada w pamięć po seansie "Sześciu stóp pod ziemią" oprócz wspomnianego wyżej aktorstwa i scenariusza to muzyka Thomasa Newmana (sześciokrotnie nominowany do Oscara, znany ze ścieżek dźwiękowych do "Skazanych na Shawshank", "Zielonej Mili", czy "American Beauty”). Wart uwagi jest również wysmakowany, czarny humor, który niejednokrotnie wywołuje u nas nie tylko uśmiech, ale i łzy. Podczas seansu składającego się z 63 odcinków znajdziemy wiele scen zarówno zabawnych, jak i tych prawdziwie wzruszających, które utkwią nam w pamięci przez długi, długi czas. Mimo że dzieło Alana Balla posiada elementy serialu obyczajowego, to nie wykorzystuje tanich, ckliwych chwytów, jakich wiele w tego typu produkcjach. Twórcy nie korzystają ze schematów, przez co wielokrotnie jesteśmy zszokowani rozwojem wypadków. Nie odczuwamy jednak, że historia, którą oglądamy, jest naciągana, mimo iż w wielu miejscach czuje się surrealistyczny klimat produkcji (szczególnie w sekwencjach sennych, wizjach). Cudowną rzeczą w "Sześciu stopach pod ziemią" jest to, że po krótkim czasie zaczynamy traktować Fisherów bardzo osobiście, jak członków własnej rodziny. To jeden z powodów, przez który nie możemy oderwać oczu od ekranu, a później wiele scen wspominamy długi czas po ich obejrzeniu. Jednak największą zaletą serialu są jego finałowe odcinki. Jest to niekończący się wybuch emocji, podczas którego wielu będzie płakać na filmie po raz pierwszy w życiu. Ostatnie 15 minut, które ukazują prawdziwy sens życia każdego człowieka, są czystą poezją. Najcudowniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem na zarówno małym, jak i wielkim ekranie. Wszystkie seriale to tylko rozrywka. Istnieją po to, aby umilić nam czas, zabrać do innego miejsca, rozbawić, nieraz zszokować. Ciężko jednak wyobrazić sobie produkcję, która zmieniłaby sposób patrzenia na świat, poglądy widza. To jednak odczuwam po obejrzeniu tego serialu. Genialną rzeczą jest to, że Sześć stóp pod ziemią nie mówi o wielkich, ale o małych rzeczach. O decyzjach ludzi, ich codziennych i niecodziennych problemach, które napotykając większe mogą stać się niesamowicie kłopotliwe. O śmierci i życiu. O czymś, co dotyczy każdego człowieka. Ciche, delikatne, chwilami niesamowicie trudne, depresyjne arcydzieło.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
UWAGA! Recenzja zdradza ważne wątki serialu. Jak najlepiej opowiedzieć o życiu? Mówiąc o śmierci. Na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones