Recenzja wyd. DVD filmu

Szklana pułapka 3 (1995)
John McTiernan
Bruce Willis
Jeremy Irons

Z duchem czasu

Znakomita propozycja dla fanów mocnych wrażeń, która idealnie wstrzeliła się w zachodzącą ewolucję kina akcji, by finalnie wraz ze "Speedem" i "Prawdziwymi kłamstwami" stać się jej emblematem.
Cykl "Szklanej pułapki" jest nie tylko klasykiem kina akcji. To także symbol przemian, jakie nastąpiły w najpopularniejszym gatunku filmowym ery VHS-u. Część pierwsza sprawdzony patent "on jeden kontra bandziorstwo tego świata" wzbogaciła barwnym scenariuszem oraz nowym archetypem herosa kina akcji. Zaproponowany bohater był wyrazistą alternatywą na panujące wówczas normy. To nie twardziel o budowie Schwarzeneggera czy innego Stallone'a ani znający wszystkie sztuki walki fighter z twarzą Chucka Norrisa. "Pułapkowy" John McClaine dostawał manto, krwawił, miewał słabe punkty wyrażające się choćby jako uciążliwe bieganie na bosaka. Ujemności z gracją nadrabiał sarkazmem, ciętymi ripostami, spektakularnymi wyczynami (skok na wężu pożarniczym!) oraz niesamowitą charyzmą Bruce'a Willisa. Nowy wizerunek tak doskonale się przyjął, że już wkrótce znalazł swoich naśladowców. Według tego przepisu - z mniejszymi lub większymi modyfikacjami - grali choćby Keanu Reeves ("Na fali"), Eric Roberts ("Najlepsi z najlepszych"), Patrick Swayze ("Wykidajło") i Denzel Washington ("Rykoszet").



Odsłona z numerkiem "2" udanie kontynuowała drogę starszej siostry i z żelazną zasadą sequela "więcej, szybciej, mocniej" także zyskała aprobatę widzów. Potem jednak kino akcji zaczęło ewoluować. Po premierze drugiego "Terminatora" rozpoczął się proces estetyzacji gatunku. Głównymi narzędziami stały się widowiskowość i spektakularność. Pojedynek na pięści tudzież wymiana ognia w kompozycji iskier oraz tłuczonego szkła nie wystarczyła. Filmy zaczęły oferować wybuchy, pościgi, a nawet pierwsze CGI. Nieuchronne zmiany musiały dosięgnąć też trzecią część "Szklanej pułapki". Porzucono motyw izolacji  i samotności. Tym razem akcja przenosi się na w pełni otwarte miasto, gdzie grasuje niejaki Simon (Jeremy Irons). Terrorysta grozi detonacją bomb w Nowym Jorku, jeśli John McClaine nie będzie wykonywał jego poleceń. Scenariusz przydziela do pomocy Zeusa Carvera (Samuel L. Jackson) oraz… miejscową policję. Policję, którą do tej pory seria przedstawiała bardziej w pejoratywnym świetle, pełnym niekompetencji i irytujących person - w końcu jak na ówczesną modłę przystało, nic nie mogło odciągać wzroku od heroicznych ekscesów głównego bohatera filmu akcji.

Włączenie w oś fabularną Zeusa to strzał w dziesiątkę. Szybko orientujemy się, że postać Jacksona to nie zwykły pomocnik, a równoprawny partner, który swoją roztropnością świetnie kontrastuje z działającym spontanicznie i na pograniczu szaleństwa McClainem. Ich odmienne relacje dają popis do sporej liczby zabawnych fragmentów oraz dialogów, a dzięki znakomitej chemii duetu Willis-Jackson otrzymujemy okazję odbycia nostalgicznej podróży do najlepszych epok buddy-movie. Czymże jednak byłby film akcji bez świetnego villaina? Sportretowany przez Jeremy'ego Ironsa Simon to prawdziwa wisienka na torcie. Fantastycznie ucharakteryzowany, bijący charyzmą i niesamowitym, ikonicznym wręcz głosem. Reżyser umiejętnie wprowadza tę postać w wydarzenia, bawiąc się z widzem jej wizerunkiem i domniemanymi motywacjami. Dość powiedzieć, że niemal przez całą pierwszą część filmu czarny charakter występuje wyłącznie pod postacią hipnotyzującego głosu ze słuchawki, przemawiającego z niej angielszczyzną z wyrazistym niemieckim akcentem. W połowie fabuły zaś zalicza kapitalne wejście, przy akompaniamencie chwytliwej przeróbki "When Johnny comes marching home". Z takimi walorami możemy Simona spokojnie postawić tuż obok Hansa Grubera i do końca dni internetu prowadzić żywiołowe dyskusje, który z nich jest większym bad-assem.



Całości wtórują znakomite sekwencje akcji, których meritum są popisy pirotechników oraz kaskaderów. Szaleńcza jazda w taksówce przez park, czy nakręcone z niesamowitą klasą początkowe "wielkie bum" są chwilami, które wbijają w fotel i ryją się w ośrodku pamięci na wiele długich lat. To też fragmenty, na które spojrzymy z tęsknotą i roniącą się łezką, bo przed oczyma staną czasy, gdzie każdy samochód eksplodował naprawdę, filmowe postrzały kręcono za pomocą torebek farb oraz mini-ładunków wybuchowych, a producenci nie bali się sypać dużą kasą na efektowne tytuły z kategorią wiekową R.

Poza świetnymi efektami specjalnymi "Szklana pułapka 3" może szczycić się zabójczym tempem. Akcja z niesamowitym impetem pędzi naprzód, po drodze zaliczając udane zwroty fabularne. Oczywiście przez większą ekspozycję widowiskowości scenariusz kontr reaguje dającą się łatwo zauważyć naiwnością oraz pewnymi bezsensami, jak również uproszczeniami. Wszystko jednak da się zamknąć w czytelne ramy konwencji kina akcji, zatem takie ewentualne wypunktowania podpadają raczej pod malkontentyzm niźli autentyczne defekty (choć akurat ten upadek z kilkunastu metrów scenarzyści mogli sobie darować). Można też pomarudzić na słabsze tempo drugiej godziny oraz wyraźnie odstający od całości finał, co i tak nie przeszkadza czerpać ogromnych pokładów adrenaliny z płynącej w rozgrywanych wydarzeniach mocy.



Goszczące w "trójce" zmiany nie oznaczają, że tytuł wypina się na całe dziedzictwo, dzięki któremu seria zaskarbiła ukochanie widzów. Pamiętając o swoich korzeniach, serwuje wysublimowane kąski: jest ubrudzony podkoszulek, jest małe nawiązanie do dwóch kul z finału części pierwszej, jest oczywiście legendarne "Yippee Ki Yay". I cóż mogę powiedzieć więcej... "Szklana pułapka 3" to po prostu znakomita propozycja dla fanów mocnych wrażeń, która idealnie wstrzeliła się w zachodzącą ewolucję kina akcji, by finalnie wraz ze "Speedem" i "Prawdziwymi kłamstwami" stać się jej emblematem.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Seria "Szklana pułapka" to chyba jedna z najbardziej rozpoznawanych serii na świecie. Jedna z najlepszych... czytaj więcej
Oto jest, kolejna część przygód znanego każdemu fanowi filmów akcji nowojorskiego policjanta. Już na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones