Recenzja filmu

Nowy koszmar Wesa Cravena (1994)
Wes Craven
Heather Langenkamp
Robert Englund

Zabawa w cytaty

Craven wpadł na niezwykle oryginalny pomysł nakręcenia filmu, który opowiada o wydarzeniach wokół powstawania ostatniej części o Freddym. Film okazał się najciekawszą produkcją kina grozy
Pierwsza połowa lat 90. była okresem, w którym horror - jako gatunek filmowy - nie mógł poszczycić się żadnymi rewolucjami. Była to faza uplasowana między licznymi sequelami slasherów lat 80., a modą na filmy typu "Krzyk" - rozpoczętą w 1996 roku. Wes Craven zaangażował się w produkcję zamykającą serię kultowego "Koszmaru z ulicy Wiązów" dziesięć lat po pierwszej części. Podjęcie tego tematu okazało się niezwykle kłopotliwe, gdyż słynny antybohater omawianej serii - Freddy Kruger - wraz z kolejnymi sequelami, stał się postacią niemal komediową. Craven wpadł więc na niezwykle oryginalny pomysł nakręcenia filmu, który opowiada o wydarzeniach wokół powstawania ostatniej części o Freddym. Film okazał się najciekawszą produkcją kina grozy pierwszej połowy lat 90.

Główna rola przypadła Heather Langenkamp, która zagrała samą siebie. Zbliża się dziesiąta rocznica premiery "Koszmaru z ulicy Wiązów", w którym wcieliła się w Nancy Thompson, nękaną nocnymi majakami o mordercy z nożami przytwierdzonymi do palców i poparzoną twarzą. Otrzymuje ona propozycję wcielenia się jeszcze raz w postać Nancy w filmie kończącym całą serię o Krugerze. Aktorka ma jednak wątpliwości, co do przyjęcia roli, ze względu na swojego kilkuletniego syna Dylana (Miko Hughes). Nie chce angażować się w projekt, którego głównym elementem jest przemoc. W dodatku otrzymuje ona od pewnego czasu dziwne listy oraz telefony od fana naśladującego Freddy`ego Krugera (Robert Englund). Boi się, że jej decyzja - wraz z dziwnymi wydarzeniami - mogą mieć zły wpływ na jej syna, który wpada w niczym nieuzasadnione stany lękowe. Na domiar złego, mąż Heather - Chase (David Newson) wyjeżdża w sprawach businessowych, przez co poczucie zagrożenia bohaterki diametralnie wzrasta.

Craven nakręcił film, będący w połowie dramatem rodzinnym, a w połowie horrorem. Oglądamy kobietę, która otrzymuje szansę na ponowny sukces w świecie filmu, ale jest świadoma, że może to negatywnie wpłynąć na jej syna. "Nowy koszmar..." powstał w 1994 roku, kiedy przemoc filmowa była tematem o wiele bardziej wrażliwszym, niż obecnie. W XXI wieku śmiało przekracza się w tej dziedzinie wszelkie granice. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie, postanowił wykorzystać kult, jakim darzona jest postać Freddy`ego Krugera i postawił pytanie, czy słuszne jest promowanie takiej postaci widzom, którzy mogą okazać się na to zbyt młodzi (tak jak syn bohaterki). Craven przedstawił obecność przemocy nawet w literaturze dziecięcej, mogącej mieć duży wpływ na zachowanie dzieci.

Postarano się tu o psychologiczną wiarygodność głównej postaci. Heather Langenkamp jest bardzo przekonująca w odgrywaniu roli kobiety, na którą spada lawina kłopotów, na czele ze śmiercią bliskiej osoby, oraz podejrzeniu choroby psychicznej u swojego dziecka. Ponadto nękana jest majakami sennymi do złudzenia przypominającymi sceny z filmów z jej udziałem. Widać wyraźny aktorski postęp w porównaniu z rolą, którą zagrała 10 lat wcześniej. Również Miko Hughes wypadł znakomicie w roli małego Dylana. To niesamowite, jak przekonująco może wypaść kilkuletnie dziecko w tak trudnej do zagrania roli. Hollywood jest jednak bezwzględne. Dziś aktor ten nie może pochwalić się ciekawymi propozycjami filmowymi.

Reżyserowi udało się w niektórych scenach wystraszyć widzów - co po kilku ostatnich filmach o Krugerze z małą dawka napięcia - nie było łatwym zadaniem. Craven sprawił jednak, iż jego antybohater stał się o wiele mroczniejszy i bardziej groźny, co bardzo przysłużyło się filmowi. Nie zrezygnowano tu jednak do końca z drobnych wątków komediowych, które nie wpływają negatywnie na całość. Zmienił się wygląd Freddy`ego, a chodzi tu głównie o słynną rękawicę z nożami, która została zamieniona na nieco bardziej futurystyczną rękę z przytwierdzonymi już na stałe pięcioma ostrzami. Pomysł biomechanicznej ręki został zaczerpnięty z posteru pierwszej części "Koszmaru...", zaprojektowanego przez Matthew Josepha Peak`a.

Interesujący jest wątek rzekomego stalkera Heather. Osoba wydzwaniająca do bohaterki i naśladująca głos Krugera wydaje się niemal wprowadzeniem do serii "Krzyk", zapoczątkowanej przez tego samego reżysera dwa lata później. Bohaterka podejrzewa, że odpowiedzialna za telefony osoba może okazać się kimś bliskim. Z nieufnością patrzy więc na swojego szofera - fana horrorów czy na nianię Dylana - Julie (Tracy Middendorf). To właśnie na niej najczęściej skupia się uwaga widzów, zastanawiających się nad niepokojącymi zachowaniami dziecka Heather. W dodatku stalker oraz koszmary senne zdają się nękać, nie tylko bohaterkę, ale i Roberta Shaye`a - producenta filmowego, Wesa Cravena pracującego właśnie nad scenariuszem oraz Roberta Englunda - aktora wcielającego się w Krugera. Oni wszyscy odgrywają siebie samych w filmie, co czyni go bardzo ciekawym, w szczególności dla fanów serii o psychopacie z majaków sennych. Produkcja ta zawiera całe mnóstwo odwołań do wcześniejszych filmów o Freddym; w wielu scenach zauważyć też można aktorów poprzednich części wspomnianej serii. W "Nowym koszmarze..." świetnie wykorzystano motywy filmu w filmie oraz przenikania się jawy ze snem, a całość została podszyta znakomitym klimatem (szczególnie druga połowa). Dopatrzeć się można też kilku odwołań do "Wstrętu" (1965) w reżyserii Romana Polańskiego.

W dziele Cravena bardzo efektownie wypadła muzyka. J. Peter Robinson to nazwisko mało znane wśród kompozytorów filmowych, jednak stworzył on niezwykłą partyturę. Oprócz cytowanego tematu przewodniego, skomponowanego w 1984 roku przez Charlesa Bernsteina do "Koszmaru z ulicy Wiązów", usłyszymy spektakularnie brzmiące chóry, podkreślające grozę czy widowiskowość poszczególnych scen. Przychodzą tu na myśl takie skojarzenia, jak muzyka Jerry`ego Goldsmitha do filmu "Omen" (1976), szczególnie w spektakularnej scenie na placu zabaw. Potęga orkiestry ukazuje swoją moc podczas wydarzeń na autostradzie, pełniąc rolę znakomitego action-score'a. Spokojniej robi się w tematach muzycznych, obrazujących bohaterów; Dylanowi przypadło delikatne pianino grające melodię przypominającą główny temat z "Parku Jurajskiego" (1993), skomponowanego przez Johna Williamsa. Nie jest to przypadek, gdyż ulubioną zabawką tego bohatera jest pluszowy dinosaur Rex. Na tym nie kończą się muzyczne odwołania do innych filmów; w jednej ze scen usłyszeć można nawet cytat z "Psychozy" (1960) Bernarda Herrmana oraz "Szczęk" (1975) wspomnianego wcześniej Williamsa. J. Peter Robinson wyraźnie rozdzielił swoją partyturę na sceny rozgrywające się w świecie realnym a sennym. Będąc fanem filmu czy muzyki filmowej, warto sięgnąć po soundtrack dostępny na płytach CD, wydany przez Milan Records.

"Nowy koszmar Wesa Cravena" zdobył przychylność krytyków, lecz okazał się bardzo umiarkowanym sukcesem finansowym. Przyczynił się do tego fakt, że postać Freddy'ego Krugera była wówczas już zbyt wyeksponowana, nie tylko w filmach, ale i w całej popkulturze, przez co nie budziła już takiego zainteresowania jak w latach 80. Ponadto dzieło to adresowane było głównie do fanów "Koszmaru z ulicy Wiązów", a oglądanie go bez znajomości pierwszej części o Freddym mogło okazać się niezrozumiałe dla "nowych" widzów. Film ten jest godnym polecenia dziełem w dorobku reżysera, znanego głównie dzięki horrorom, i stanowi znakomite wprowadzenie do wspomnianej wcześniej serii "Krzyk", która na nowo zdefiniowała Cravena jako mistrza grozy. Bez względu na wyniki finansowe "Nowy koszmar..." jest o wiele lepszy niż późniejsze produkcje z postacią Krugera, czyli "Freddy kontra Jason" (2003) Ronny'ego Yu i remake "Koszmaru z ulicy Wiązów" (2010) Samuela Bayera. Wes Craven udowodnił, że nikt nie jest w stanie stworzyć lepszego horroru o mordercy z majaków sennych niż on sam.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones