Recenzja wyd. DVD filmu

Debiutanci (2010)
Mike Mills
Ewan McGregor
Christopher Plummer

Zamiast świeżością powiało nudą

Czasem po obejrzeniu filmu czuję niedosyt, czegoś mi brak. Często są to drobnostki, niuanse, szczególiki. Jednak od czasu do czasu trafia się film, w stosunku do którego mam dość wysokie
Czasem po obejrzeniu filmu czuję niedosyt, czegoś mi brak. Często są to drobnostki, niuanse, szczególiki. Jednak od czasu do czasu trafia się film, w stosunku do którego mam dość wysokie oczekiwania, a okazuje się on kompletnym fiaskiem i nie niesie ze sobą żadnych wartości. Otóż to właśnie zdarzyło mi się w przypadku "Debiutantów" Mike’a Millsa.
 
Oliver – mężczyzna trzydziestokilkuletni (Ewan McGregor) – nie potrafi utrzymać żadnego związku z kobietą. Być może to konsekwencja doświadczeń rodzinnych – ojciec zaniedbuje żonę i syna pod pozorem zachowania normalności (codzienny, niemal rytualny całus w czoło żony przed wyjściem do pracy jako deklaracja, że wszystko gra). Po śmierci matki Olivera jego ojciec Hal (Christopher Plummer) wyznaje mu, że jest gejem, co ukrywał przed światem od wczesnych lat młodzieńczych. Oliver z zaskakującą łatwością akceptuje ten fakt. Zajmuje się ojcem do końca jego (zintensyfikowanego pod koniec) życia. A gdy Hal umiera, w jego szarym, monotonnym życiu pojawia się aktorka Anne (Melanie Laurent).
 
Szczerze mówiąc, od początku coś mi nie grało. Liczyłam na film z gatunku "lekkich, łatwych i przyjemnych". Jednak od razu zauważyłam, że realizatorzy starali się utrzymać go w klimacie raczej poważnym. Niestety, fabuła wyszła dość nudna, przerywana pokazami slajdów (które zapewne miały postawić w opozycji do siebie czas przeszły i teraźniejszy) oraz głębokimi (przynajmniej w zamyśle) przemyśleniami. Chociaż wolę filmy poważne, to jednak w "Debiutantach" nie znalazłam niczego, co mogłoby mnie chwycić za serce.
 
Film nakręcony jest, owszem, sprawnie. Brak tu chronologii wydarzeń (zabieg, który nie raz już wykorzystano z dużo lepszym skutkiem), ale – co dziwne – film przez to nie zyskuje na wartości. Wszystko jest tu niemrawe, płaskie i pozbawione emocji. Pewnie taki był pomysł na pokazanie smutnego i wewnętrznie pustego świata głównego bohatera, ale mnie to nie przekonało i pogłębiło odczucie nienaturalności.
 
Myślałam, że przynajmniej będzie za co pochwalić aktorów – Ewana McGregora i nagrodzoną Oskarem rolę Christophera Plummera. Jednak rozczarowałam się i w tej sprawie. Być może to kwestia scenariusza, który pozbawił postacie głębi oraz emocji i sprawił, że nawet tak znakomici aktorzy nie potrafili rozwinąć skrzydeł. McGregor, który grywał przecież różne, mniej lub bardziej ekspresyjne role ("Trainspotting" vs. "Młody Adam"), tutaj wygląda jakby nie miał żadnego pomysłu na swego bohatera. Christopher Plummer spisał się poprawnie, ale zdaje mi się, że Nagrodę Akademii dostał głównie ze względu na swój podeszły wiek i kontrowersyjność postaci.
 
Przekonałam się, że samo pozytywne nastawienie i zachęcające opinie innych nie wystarczą. Czegoś zabrakło już na początku. Może pomysłu na scenariusz? Może sposobu jego przełożenia na język filmu? W każdym razie musiało być coś, co pociągnęło za sobą lawinę coraz gorszych pomysłów i sprawiło, że film jest kiepski i poraża nudą, którą ktoś nieudolnie próbował ubrać w górnolotne słowa, gesty i obrazy.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Debiutantów" otwiera scena porządków po pustoszącej szczęście domu chorobie. Oliver (Ewan McGregor)... czytaj więcej
Film ten i jego twórców – Mike'a Millsa (reżysera i scenarzysty) oraz Oliviera Coutté (montażystę) –... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones