Recenzja filmu

Tora! Tora! Tora! (1970)
Toshio Masuda
Kinji Fukasaku
Martin Balsam
Jason Robards

Zdrada, zdrada, zdrada

 Film "Tora! Tora! Tora! - Atak na Pearl Harbor" z roku 1970 to wspólna produkcja amerykańsko-japońska. Rozmach inscenizacyjny i specyficzny sposób realizacji - sceny japońskie reżyserowali
 Film "Tora! Tora! Tora! - Atak na Pearl Harbor" z roku 1970 to wspólna produkcja amerykańsko-japońska. Rozmach inscenizacyjny i specyficzny sposób realizacji - sceny japońskie reżyserowali Toshio Masuda i Kinji Fukasaku -czynią go wyjątkowym. Paradokumentalna narracja spowodowała konieczność rezygnacji z zaangażowania znanych aktorów. Jedynie Jason Robards, grający dowódcę obrony bazy Pearl Harbour, gen. Shorta, miał w dorobku role pierwszoplanowe. Odtwórcy ról: dowódcy Floty Pacyfiku adm. Kimmela - Martin Balsam, czy szefa wywiadu płk. Brattona - E.G. Marshall oraz dowódcy lotniskowca Enterprise adm. Halseya - James Whitmore, to łatwo rozpoznawalni aktorzy, jednak ról drugoplanowych. Przyczyniło się to do finansowej klapy na rynku amerykańskim. Późniejsza superprodukcja "Bitwa o Midway" powstała z uwzględnieniem tej nauczki - zagrały gwiazdy i pojawiły się wątki z życia prywatnego bohaterów oraz postacie, z którymi widz mógł się utożsamiać. W Japonii "Tora! Tora! Tora! - Atak na Pearl Harbor" odniósł wielki sukces, zapewne dlatego że 25 lat po przegranej wojnie pokazywał chwile chwały cesarskiej marynarki. Twórcy filmu pokazali narastające napięcie w rywalizacji Japonii z USA o pozycję mocarstwa w Azji i na Pacyfiku. Nie ukrywali, że to amerykańskie embargo na dostawy ropy naftowej pchnęło Cesarstwo do wojny. Oglądamy sceny z siedziby wywiadu armii amerykańskiej, gdzie dzięki złamaniu japońskich szyfrów odczytywana jest treść radiogramów. Wiadomo już, że Japończycy pod pozorem rokowań grają na zwłokę i uderzą z zaskoczenia - to zdrada pierwsza. Jednak płk. Bratton nie może ostrzec dowódców z Hawajów - nie ma ich na liście dopuszczonych do poznania sekretów. Ważne informacje grzęzną w biurokratycznej machinie, a może są celowo zatrzymywane. Depesza, którą w końcu od przełożonych otrzymał gen. Short, informowała jedynie o nieuchronności wybuchu walk, z sugestią że uderzenie wroga winno być pierwsze. Nie ujawniono rzeczywistego zagrożenia atakiem z morza i podjęte działania były nieadekwatne, gdyż obawiano się głównie sabotażu ze strony ludności pochodzenia japońskiego. Rząd USA przygotowywał się na przyjęcie ciosu, by potem uzyskać polityczne usprawiedliwienie i aprobatę obywateli dla prowadzenia wojny. Nie jest to żadna nowość, to od wysadzenia w powietrze w hawańskim porcie pancernika Maine wraz z załogą zaczęła się w 1898 roku wojna z Hiszpanią, zakończona odebraniem jej Portoryko, Guam i Filipin. Wymaga to jednak poświęcenia własnych żołnierzy i marynarzy nie w walce, ale w rzezi - to druga zdrada. Film nie pokazał epilogu ataku na Pearl Harbour - obarczenia winą za porażkę i dymisji adm. Kimmela oraz gen. Shorta, którym odmówiono szansy obrony przed sądem - była bowiem też zdrada trzecia. Film powstał w czasach, gdy nie istniały animacje komputerowe. Stosowano więc tylną projekcję (zamiast obecnego niebieskiego tła) z wykorzystaniem filmów archiwalnych. Scenę zagłady amerykańskiej floty odwzorowano na makietach, i ten rodzaj efektów specjalnych przeżył się chyba najbardziej. Właściwości wody i ognia zdradzają skalę mikro, podobnie jak zachowanie się bander, czy rozpiętych nad pokładami płócien żaglowych. Jednak sceny lotnicze są porywające, bo dla potrzeb filmu odtworzono japońskie samoloty (które potem wykorzystywano w innych produkcjach). Największe wrażenie robi sekwencja prób startu amerykańskich myśliwców, które kolejno są niszczone przez japońskie Zera. Sfilmowano prawdziwe eksplozje połączone z rozpadaniem się samolotów na fragmenty spadające pomiędzy żołnierzami obsługi naziemnej. Dziś zastąpiono by to animacją. "Tora, tora, tora" to wciąż film ważny i znakomicie zrealizowany. Reżyser Richard Fleischer uniknął bowiem mielizn propagandowych, pozostawiając ocenę wydarzeń widzowi. Dzięki temu nawet ujawnienie kiedyś pełnej dokumentacji tragedii nie przekreśli wartości filmu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones