Recenzja filmu

Johnny English Reaktywacja (2011)
Oliver Parker
Rowan Atkinson
Gillian Anderson

Znowu się spotykamy, panie English

Prawie 7 lat po premierze pierwszej części "Johnny'ego Englisha", kiedy większość widzów sądziła już, że był to jednorazowy projekt umożliwiający Atkinsonowi wcielenie się w postać inną niż
Prawie 7 lat po premierze pierwszej części "Johnny'ego Englisha", kiedy większość widzów sądziła już, że był to jednorazowy projekt umożliwiający Atkinsonowi wcielenie się w postać inną niż kultowy Jaś Fasola, czy postać serialu BBC Czarna Żmija, na ekran trafiła kontynuacja przygód najbardziej nieporadnego agenta służb specjalnych w dziejach Wielkiej Brytanii.

Nasz bohater bardzo się zmienił od czasu, kiedy uratował Anglię od spisku, za sprawą którego na tronie miał zasiąść Pascal Sauvage. Nadany mu wtedy tytuł szlachecki Johnny utracił po niepowodzeniu misji w Mozambiku, która zdyskredytowała go jako agenta i pozostawiła trwały uszczerbek na jego psychice. Aby odbudować się psychicznie i fizycznie, English porzucił pracę w MI7 i udał się do klasztoru Shaolin w Tybecie i właśnie tam rozpoczyna się akcja filmu "Johnny English Reaktywacja". Szkolenie, dzięki któremu English mógłby z powodzeniem wrócić do dawnych obowiązków, zostało przerwane, gdyż Anglia stanęła przed zadaniem, którego mógł się podjąć tylko on wraz z przydzielonym mu do pomocy agentem Tuckerem (Daniel Kaluuya).

Sequel filmu z 2003 roku znacznie różni się od pierwowzoru. Johnny English nie jest już tak niezdarny i głupkowaty, bliżej mu raczej do Jamesa Bonda niż Inspektora Jacques'a Clouseau z "Różowej Pantery", ponadto opanował sztuki walki i choć daleko mu do Bruce'a Lee, to na ekranie zobaczymy efektowne sceny rodem z filmów karate, oczywiście w czysto komediowym stylu Jasia Fasoli. Fani pierwszej części nie mają się jednak czym martwić, gdyż w "Reaktywacji" nie brakuje humoru charakterystycznego dla Rowana Atkinsona. Na ekranie zobaczymy między innymi brawurową scenę walki z samym sobą, która sprawiła, że całą salę kinową wypełnił gromki śmiech. Poza humorem czysto slapstickowym film Olivera Parkera zawiera elementy parodii. Twórcy śmieją się głównie z serii filmów o agencie 007, ale bardziej uważny widz zauważy nawiązania chociażby do kultowej "Zabójczej broni" i serialu "Magia kłamstwa".

Po nowym filmie twórcy twórcy "Dziewczyn z St. Trinian" i "Doriana Greya" nie należy oczekiwać dzieła szczególnie wyrafinowanego, jest to lekka, głupkowata i często przewidywalna, ale bardzo przyjemna komedia, która z pewnością poprawi widzowi humor po ciężkim dniu. "Johnny English. Reaktywacja" należy do filmów, które dużo lepiej ogląda się w towarzystwie i zaznaczam, że może być to również towarzystwo dzieci, gdyż przemoc w tym filmie co prawda występuje, ale jest bardziej zabawna niż brutalna, natomiast zamiast szeroko pojętej erotyki o przyspieszenie tętna widzów płci męskiej zadba widok silnika iście bondowskiego Rolls-Royce'a V16, którym porusza się główny bohater filmu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mam dobrą wiadomość dla fanów Rowana Atkinsona. Komik wciąż potrafi rozbawić publiczność. Od premiery... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones