Recenzja filmu

500 dni miłości (2009)
Marc Webb
Zooey Deschanel
Joseph Gordon-Levitt

Komedia (nie)romantyczna

On - niespełniony architekt, pracujący aktualnie w firmie produkującej kartki okolicznościowe i trudniący się układaniem życzeń. Ona - nowo zatrudniona asystentka dyrektora w rzeczonej firmie. On
On - niespełniony architekt, pracujący aktualnie w firmie produkującej kartki okolicznościowe i trudniący się układaniem życzeń. Ona - nowo zatrudniona asystentka dyrektora w rzeczonej firmie. On - niepoprawny romantyk, wierzący w miłość od pierwszego wejrzenia, grom z jasnego nieba, dwie połówki pomarańczy i tym podobne szkodliwe iluzje. Ona - ceniąca niezależność, trzeźwo myśląca pragmatyczka, która mężczyzn traktuje raczej instrumentalnie. On widzi ją pewnego dnia i czuje, że jest dla niego stworzona, że to właśnie ta Jedyna. Ona nie ma ochoty na stały związek i od początku stawia tę sprawę jasno. Ale on wie swoje - będą razem już do końca życia, bo czyż inaczej przeznaczenie stawiało by mu ją na drodze? Narrator jednak nie pozostawia widzom złudzeń i jeszcze przed czołówką wyjaśnia, że jest to wprawdzie historia chłopaka i dziewczyny, ale nie jest to historia miłosna. Żadnych schematów rodem z komedii romantycznych ani utwierdzania widzów w przekonaniu, że miłość zawsze zwycięża. Kto ma ochotę na słodkie kłamstewka i bałamutne opowiastki o idealnym uczuciu, niech sobie zafunduje jakiś milusi obrazek z Meg Ryan albo Jennifer Lopez. Bliżej filmowi Webba do szczerych obserwacji Allena niż do nachalnego optymizmu "Powiedz tak" czy innej "Pokojówki na Manhattanie". To nie jest historia o cudownym odnalezieniu się dwóch bratnich dusz, kończąca się niewyartykułowanym wprawdzie, ale oczywistym dla każdego "i żyli długo i szczęśliwie". To historia odzierania ze złudzeń, demitologizacji miłości romantycznej i rozpadu związku. Brzmi to ponuro, ale reżyser opakował wszystko w lekką komediową formę. Zresztą dokładnie tak, jak robi to Woody Allen, gdy umieszcza gorzkie refleksje trochę z tyłu, dzięki czemu nie jest dosłowny ani mentorski. U Webba te wnioski też brzmią gdzieś w tle (co absolutnie nie znaczy, że zostały strywializowane), a na pierwszym planie rozgrywa się odwieczny dramat porzuconego kochanka, który w tym swoim żalu i nadziei, że ukochaną uda się jednak odzyskać, jest rozczulający i zabawny zarazem. Mnóstwo w tym filmie małych rzeczy, drobnostek, które na pewno przypomną niejednemu widzowi jego własne miłosne perypetie, a zwłaszcza same początki, czas zauroczenia, gdy z jednej strony chce się za wszelką cenę zwrócić uwagę tego kogoś, a z drugiej udaje obojętność. Kiedy odmierza się dni ilością spotkań - planowanych, przypadkowych i pod pretekstem, zawsze trudnym do znalezienia. Kiedy jedno spojrzenie albo rzucona niedbale uwaga nabierają dziesiątek przeciwstawnych znaczeń. I jest dokładnie tak jak w wierszu Tetmajera: Szukam cię - a gdy cię widzę, udaję, że cię nie widzę. Przewrotny jest to film, bo zamiast dawać odpowiedzi, mnoży pytania. Wprawdzie Tom w pewnym momencie zdaje sobie wreszcie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji i rzuca rozgoryczony: Przeznaczenie, bratnie dusze, prawdziwa miłość - to wszystko bajeczki, ale dalsze losy Summer bynajmniej nie potwierdzają tej cynicznej opinii. Zarówno Tom, jak i Summer czegoś się uczą - o sobie samych i o świecie. A może jedyną nauką jest tylko to, że nigdy nie wiesz czego tak naprawdę chcesz i co cię uszczęśliwi, póki tego nie zaznasz? Że twoje wygłaszane z przekonaniem deklaracje, jakkolwiek oparte na własnych doświadczeniach, mogą okazać się za chwilę kompletnie bezwartościowe? Że przypadek nazywamy przeznaczeniem tylko dlatego, że to bardzo wygodne, bo nie pozwala zwariować na myśl o możliwych scenariuszach naszego życia? A może na odwrót - skoro coś się zdarzyło, to znaczy, że zdarzyć się musiało? Tak tu rozkładam ten film na czynniki pierwsze, a przecież ogląda się go z wielką przyjemnością, mimo że (a może właśnie dlatego) nikt tu nie podaje na srebrnej tacy łatwych do przełknięcia półprawd.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nakręcić ciekawą ioryginalną komedię romantyczną w dzisiejszych czasach to nie lada wyczyn. A mimo tego... czytaj więcej
"Większość dni w roku jest nieistotnych, nie niosą za sobą żadnych wspomnień – takie zdanie pada w... czytaj więcej
"Miłość jest jak fala – czasem się zbliża, a czasem oddala". Takie właśnie może być pierwsze wrażenie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones