Recenzja filmu

Całkiem zabawna historia (2010)
Ryan Fleck
Anna Boden
Keir Gilchrist
Emma Roberts

Ten kto nie jest zajęty rodzeniem się, jest zajęty umieraniem

"It's kind of a funny story" to najnowsza produkcja Ryana Flecka i Anny Boden, duetu który współpracował już przy okazji podobnych tematycznie filmów ("Sugar" z 2008, "Szkolny chwyt" z 2006).
"It's kind of a funny story" to najnowsza produkcja Ryana Flecka i Anny Boden, duetu który współpracował już przy okazji podobnych tematycznie filmów ("Sugar" z 2008, "Szkolny chwyt" z 2006).

Film opowiada historię 16-letniego, cierpiącego na depresję Craiga, który po nieudanej próbie samobójczej decyduje się na pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Z powodu remontu w szpitalu nasz bohater trafia na oddział dla dorosłych pacjentów, a tam poznaje wielu ciekawych i barwnych ludzi. Przyczyną, czy przyczynami problemów Craiga nie są ani patologiczne zjawiska w rodzinie, ani żadnego rodzaju traumatyczne przeżycia czy wspomnienia. Są to, jak sam twierdzi, niewłaściwie zadawane pytania w domu, nieszczęśliwa miłość do dziewczyny swojego przyjaciela oraz ciągłe życie pod presją. Presję ową tworzą zarówno wysokie oczekiwania rodziców chłopca (przejawiające się m.in. ciągłymi pytaniami o wybór odpowiedniej szkoły), jak i równie wygórowane aspiracje względem samego siebie. Albowiem Craig jest ambitny, utalentowany, twórczy i inteligentny i nietrudno odczuć, że jego problemy są nic nieznaczące w porównaniu z zaburzeniami pozostałych pacjentów. O tym wszystkim jednak Craig przekonuje się dopiero podczas pięciodniowego pobytu w szpitalu Argenon.

Poznaje tam m.in. Boba, około 40-letniego pacjenta, którego problemy i przyczyny pobytu w szpitalu nie zostają do końca wyjaśnione. To właśnie z nim Craig nawiązuje drugi najbliższy kontakt spośród pacjentów. Drugi, ponieważ Craig nie jest jedynym nastolatkiem, który trafił na oddział dla dorosłych. Innym młodocianym pacjentem na oddziale jest Noelle, do której chłopak dość szybko poczuł "miętę". Ponadto Craig poznaje także Muqtadę, introwertyka pochodzenia egipskiego, Johnny'ego lubującego się w tematach damsko-męskich, ekscentrycznego Humble'a oraz wyczulonego na hałas Solomona.

Do filmu mogą zrażać różnego rodzaju uprzedzenia, zarówno w stosunku do tematu, jak i obsady, ale ulegniecie im byłoby dużym błędem.

Odtwórca roli Boba - Zach Galifianakis niesłusznie w moim odczuciu kojarzony często z "lekkimi" komediami i mało ambitnym kinem - odegrał swoją rolę absolutnie znakomicie. Jako postać drugoplanowa z założenia miał wtórować głównym postaciom, granych przez młodych: Keira Gilchrista i Emmę Roberts. Na pochwałę zasługują również młode gwiazdy - ww. odtwórcy ról Craiga i Noelle. Ich gra jest realistyczna i przekonująca. Nie sposób nie docenić dobrego scenariusza i świetnie rozpisanych dialogów, które dały znakomite podłoże do zbudowaniu owej autentyczności.

Film balansuje doskonale na granicy melodramatu z dramatem obyczajowym, a to wszystko umiejętnie okraszone jest dobrym i subtelnym humorem. Produkcja Flecka i Boden nie urzeka jedynie treścią, ale i formą. Na pierwszy plan wysuwają się z ciekawe zabiegi artystyczne, stosowane podczas retrospekcji i ukazywania wspomnień bohatera - wszystkie utrzymane są w tej samej kolorystyce i tonacji, jedynie pozytywne wspomnienia ukazane są w inny sposób. Można uznać, że taki kontrast oddaje stan ducha bohatera. To, co nieprzyjemne jest już mało znaczące, a to, co miłe i do czego bohater chce wracać, przepełnione emocjami.

Na uwagę zasługuje również scena wykonania piosenki grupy Queen przez pacjentów. "Urzeczywistnienie" wizji i wyobrażeń bohaterów na ekranie. Zabieg podobny do tych, które mamy przyjemność oglądać w filmie "Hej, skarbie" z 2009 roku. Dodatkowo można się jeszcze doszukać tu symboliki, albowiem za wokal w tym wykonaniu odpowiedzialny był sam Craig a tytuł piosenki to... "Under Preassure".

W zasadzie jedynym mankamentem są sceny utrzymane w zbyt lekkim tonie. Jednakże nie wpływa to jakoś znacząco na całkowity odbiór filmu.

Tak więc Anna Boden i Ryan Fleck, wsparci powieścią autorstwa Neda Vizziniego, zrobili film bardzo dobry, znajdujący odniesienia do tak uznanych filmów jak "Lot nad kukułczym gniazdem" czy "Przerwana lekcja muzyki". Wiele osób z pewnością stwierdzi, że nie jest to historia aż tak poruszająca i "kinowa" jak ww. tytuły. Jednak minusem to na pewno nie jest, gdyż film ten ma własny styl i wiele mocnych stron.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones