Recenzja filmu

Chłopiec i wilk (2019)
Adrià Garcia
Maciej Kosmala
Carmen Maura
Pierre Rochefort

Wakacje z wilkami

Pozbawiona "dorosłych" pretensji, rozpisana według sielankowego wzoru apoteoza wartości rodzinnych pozwala bez ryzyka skonfrontować najmłodszych kinomanów z trudniejszym tematem – umieraniem.
Hugo nie tęskni za babcią. Ledwie ją pamięta. Na kilka dni przed jej 80. urodzinami zostaje jednak postawiony pod ścianą. "Musimy ją odwiedzić", mówi tata. Ruszają więc w nieznane chłopcu miejsce, poznać niewidzianych krewnych. Obaw, jak widać, sporo, a będzie ich jeszcze więcej. Gdy na rodzinnym wieczorze talentów nestorka opowie o spotkaniu z wilkiem, co ma świecące w mroku ślepia, pazury jak brzytwy i kły, strach myśleć jak długie – wówczas gromadka jeszcze przed chwilą skłóconych wnucząt ruszy babci na ratunek. Choć zwierz puścił ją wolno, obiecał przecież, że wróci po należne. Hugo będzie gotowy.


Bez obaw. Kilkulatkowie wśród widzów mogą spać spokojnie. Strach ma wielkie oczy, lecz to nie wyjące wilczysko, ale ciche przemijanie jest stawką tej na poły fantastycznej historii. Wilk jest, a jakby go nie było – animowany rozważnie przerośniętą kreską, opatrzony zostaje baśniowym cudzysłowem. Bo z baśnią mamy tu do czynienia. Z taką, w której babcina fantazja oswaja dzieci z nieuniknionym, a snute wieczorem wspomnienia okazują się zapowiedzią przygody o poranku. Wiara w prawdziwość słów staruszki i siła wyobraźni okażą się podwójnym asem w rękawie małych bohaterów. Szczególnie na wakacjach, gdzie gospodarstwo nad morzem we Francji wydaje się nie mieć granic, rowery w szopie kuszą do dalszych wypraw, plaża nigdy nie nudzi, las w sąsiedztwie pozwala zastawić pułapki na wilka, a wiekowe zabudowania w pobliżu skłaniają do zabawy w kotka i myszkę. Wakacje marzeń: trochę u babci, trochę w Nibylandii.

"Kiedy jesteś z rodziną, wszystko jest możliwe", mówi w pewnym momencie babcia Sara (ustami Carmen Maury, muzy Almodovara). Wszelako, rozlany po całości lukrowany sentyment nie zna umiaru, a familijną sielankę po przydługiej ekspozycji łatwo przedawkować. Emfaza polskiego dubbingu zamiast tę słodkość rozrzedzić, tylko ją podkręca. W "Chłopcu i wilku" – czy też, w oryginale francuskim, w "Rodzinie i wilku" – wspólne obiady muszą odbywać się w promieniach słońca, farsowe utarczki między dużymi chłopcami znanymi jako wujkowie zawsze pointowane są wyrozumiałymi spojrzeniami ich żon, słowo babci waży tyle co dekret, zaś na każdy jej gest reagują pomocną dłonią dziwnie zautomatyzowane miłością, niedorzecznie posłuszne figurki zwane wnuczkami. Wyzłośliwiam się, bo doprawdy idealna to familia, mimo że – tutaj cenna lekcja dla dzieciaków – jest to rodzina wcale nie wzorcowa: niepełna, a w części patchworkowa.


Pozbawiona "dorosłych" pretensji, rozpisana według sielankowego wzoru apoteoza wartości rodzinnych pozwala bez ryzyka skonfrontować najmłodszych kinomanów z trudniejszym tematem – umieraniem. Tutejsze przemijanie nie ma chorobliwych symptomów, nie oznacza fizycznego bólu, cierpienia i zapominania. Jak się rzekło, śmierć ma pysk wilka, lecz jest to kudłacz w rodzaju mędrca lasu, z którym jak z dawno niewidzianym przyjacielem można bez lęku iść w nieznane.

Producenci "Ernesta i Celestyny" i Adria Garcia, reżyser "Nocturny", za pomocą baśniowej metafory ułatwiają stawić czoła niespodziewanym ciosom, jakie czekają również najmniejszych widzów. Hugo i dzieciaki dają zresztą przykład: bez konfrontacji nie ma zwycięstwa. To słuszna dydaktyka, lecz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zostaje wygrana po bożemu, w krainie rzadko spotykanej sielanki, a więc na pół gwizdka. Pokazując podstawowe ograniczenia egzystencji człowieka, twórcy sięgają po baśniowy duet wilka i babci. Nie korzystają jednak z pełnych możliwości gatunku, który nigdy nie ukrywał, że aby wygrało dobro, musi najpierw istnieć zło. Klasyczne baśnie potrafiły wyważyć oba etyczne bieguny, bez wygodnego upiększania świata na potrzeby najmłodszych dawały im jednak cenną lekcję na temat zachowań, jakich należy unikać. Tymczasem w "Chłopcu i wilku" babcia okazuje się stoiczką bez wątpliwości, charakterologicznie zinfantylnieni dorośli dzielą się ze światem wakacyjną beztroską, przykre wspomnienia nie istnieją, a ludzie o złych zamiarach nigdy się nie narodzili. Uśmiech goni uśmiech, a strachy są fałszywe. Dobrze chociaż, że wilk ma zęby.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones