Recenzja filmu

Hostel 2 (2007)
Eli Roth
Lauren German
Roger Bart

Witajcie w rzeźni 2

Witajcie w rzeźni 2, czyli kolejna wizyta w słowackim hostelu, gdzie dochodzi do rzeczy, o których się cywilizowanym narodom nigdy nie śniło. Czy warto płacić za te tortury po raz kolejny? Jedna
Witajcie w rzeźni 2, czyli kolejna wizyta w słowackim hostelu, gdzie dochodzi do rzeczy, o których się cywilizowanym narodom nigdy nie śniło. Czy warto płacić za te tortury po raz kolejny? Jedna rzecz uderza w tym filmie od razu: Eli Roth odbił się od dna. Przez cały film udowadnia, że pierwsza część, którą oglądaliśmy w marcu zeszłego roku, była jedynie głupkowatą zgrywą, a poziom grozy serwowano na poziomie nastolatków. Roth był wtedy o wiele bardziej zafascynowany krwawą rzezią na trzech niewinnych turystach z USA, którzy niczego nieświadomi wpadli w ręce zorganizowanej grupy łowczej, która znosiła ludzi do pobliskiego hostelu, gdzie bogaci ludzie mordowali ich za pieniądze. Niestety ta jego fascynacja teraz pogłębiła się. Ale wraz z nią Roth nauczył się, jak się robi filmy. Takie od A do Z. Tym razem ofiarami będą trzy młode Amerykanki, które szukały miejsca na relaks i znalazły je właśnie na Słowacji. Jedna z nich wydaje się całkiem poukładana, druga też, ale jest skłonna do ryzyka. Ta trzecia to już typ blond-idiotki, która "idzie na całość". Wszystko wydarzy się podczas wielkiej fety z okazji dorocznych dożynek - popularnego u nas na wsiach święta żniw. Poznają facetów, którzy okazują się należeć do wspomnianej grupy bandytów, którzy już ścigają do domu tortur bogaczy, którzy wylicytowali panienki za astronomiczne kwoty dolarów. Film jest oczywiście o wiele lepszy niż poprzedni "Hostel". Są momenty z napięciem, jak na przykład niepokojąca sytuacja w pociągu. Mamy też o wiele lepsze postacie. Zamiast trzech napalonych facetów - trzy turystki. W ogóle zasady funkcjonowania całej mafii podane są o wiele przystępniej i wiemy więcej niż poprzednim razem. Jest w tym pewien feler. Zaglądanie co chwila "za kulisy" powoduje spadek napięcia. Niemal od początku wiemy, co czeka bohaterki i jak to wszystko może się zakończyć. A jednak ogląda się film do samego końca. Dlaczego? Bo budzi emocje, pojedyncze sytuacje zaskakują. Najrozważniejsza z dziewczyn nie przyjmuje drinka od nieznajomego, pilnuje, co robią dwie pozostałe przyjaciółki, a sama nie wchodzi w żadne romanse. Trzyma sytuację pod kontrolą. Do tego reżyser ciągle zmienia punkty widzenia. To oglądamy akcję z perspektywy szefów tej organizacji, to z dziewczyn-bohaterek filmu, to z punktu widzenia samych oprawców. Długo w tym filmie nie stanie się nic złego. I w zasadzie nie ma tu jakiejś przełomowej sceny gore. Rekordu obrzydliwości nie ma - za to jest rekord złego smaku. Mówię o ostatniej scenie filmu. Kto widział, ten wie, o czym mówię. Za to sama kulminacja jest ciekawa: widzimy, jak oprawcy są w rzeczywistości mięczakami, jak słabi stają się niebezpieczni i vice versa, a nawet jak ofiary stają się katami. Szkoda tylko, że za krzty w tym sensu. Do tego wszystkiego reżyser dopisuje ideologię, że w "Hostelu" są nawiązania do wojny w Iraku i 11 września. Nie chce mi się w to zagłębiać przy tak chorym filmie.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W jakim kierunku zmierza współczesne kino komercyjne? Odpowiedź na to pytanie można uzyskać,... czytaj więcej
W 2005 roku Eli Roth nakręcił makabryczny „Hostel”, który wzbudził wiele kontrowersji. Najważniejsze... czytaj więcej
Wchodzę do kina i od razu kieruję się w stronę stoiska z ulotkami filmowymi, które nałogowo zbieram. Co... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones