Recenzja filmu

Kin-dza-dza! (1986)
Georgi Daneliya
Stanislav Lyubshin
Yuriy Yakovlev

Mama, mama, co ja teraz zrobię?

Kino sci-fi w zabawnej oprawie? Od razu nasuwa się skojarzenie z "Seksmisją". Nie zamierzam jednak opisywać filmu Juliusza Machulskiego, lecz rosyjski "Kin-Dza-Dza", często określany mianem
Kino sci-fi w zabawnej oprawie? Od razu nasuwa się skojarzenie z "Seksmisją". Nie zamierzam jednak opisywać filmu Juliusza Machulskiego, lecz rosyjski "Kin-Dza-Dza", często określany mianem "najbardziej kultowego filmu science-fiction, o którym nikt nie słyszał". Ja nie tylko usłyszałem, ale także obejrzałem i postanowiłem rozpocząć krucjatę zmierzającą do zmiany tej opinii na "najbardziej kultowy film science-fiction, który koniecznie należy zobaczyć". Władimir Mikołajewicz Maszkow (zwany również Wujkiem Wowa), ponaglony prośbą żony, wychodzi do sklepu po chleb i makaron. Po drodze zostaje zatrzymany przez Gruzina Gedevana Aleksandrowicza (alias Skrzypek). Ten prowadzi go do dziwnie wyglądającego mężczyzny, który twierdzi, że jest kosmitą. Próbując zdemaskować dowcipnisia, Wujek Wowa i Skrzypek przenoszą się na planetę Plyuk w galaktyce Kin-Dza-Dza. Planetę zamieszkują Patsaki (najniższa grupa społeczna), Czatlanie (klasa średnia) i Etsilopy (przywódcy). Cywilizacja na planecie, pod względem technicznym przewyższa ziemską, natomiast w relacjach społecznych jest dość prymitywna. Język mieszkańców Plyuk składa się z kilku słów, ponieważ posiadają oni umiejętność czytania w myślach. Para przybyszów będzie miała do przebycia długą, pełną przygód podróż z powrotem na Ziemię. Reżyser Georgi Daneliya umieszcza człowieka w specyficznych i zupełnie mu nieznanych warunkach, ukazując próby oswojenia się i asymilacji z nową rzeczywistością. Obaj niefortunni globtroterzy, przez cały pobyt w innej galaktyce, pragną tylko powrotu do domu. Na planecie Plyuk natykają się na parę sprytnych tubylców, Czatlana Uefa i Patsaka Bi. Nawet jeśli nie łączy ich przyjaźń, jest to tak mocna więź solidarności i poczucia odpowiedzialności za towarzyszy, że gdy Wujek Wowa i Skrzypek mają dwukrotnie szanse powrotu na Ziemię, rezygnują z nich, by ratować z opresji kosmicznych kompanów. Warto wspomnieć o charakterystycznej muzyce Gii Kancheli, która potęguje groteskowy odbiór obrazu i  sprawia, że na film patrzymy z dystansem. Natomiast reżysera Georgi Daneliye, można uznać za komediowego odpowiednika Andrieja Tarkowskiego. Daneliya nigdy nie wahał się podczas zdjęć, wiedział co chce sportretować na planie, zawsze był pewien gdzie postawić kamerę i jak najkorzystniej wykreować filmowy świat. Niektórzy widzowie dopatrują się w filmie zakamuflowanej korelacji z radziecką komunistyczną rzeczywistością. Zaprzeczyć temu nie sposób, gdyż film przywodzi na myśl twórczość Stanisława Barei. Dialogi z "Kin-Dza-Dza" stały się w Rosji tak popularne, jak u nas te pochodzące z "Rejsu" Marka Piwowskiego i są powszechnie stosowane w mowie potocznej. Od 2005 roku trwają prace nad realizacją pełnometrażowej animowanej wersji "Kin-Dza-Dza" w reżyserii Georgi Daneliya. Jednak kryzys ekonomiczny spowolnił zakończenie produkcji, która obecnie stoi pod znakiem zapytania. Gorąco namawiam wszystkim widzów na seans z "Kin-Dza-Dza", absurdalną opowieść z komicznymi postaciami i ich zabawnymi perypetiami.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones