Recenzja filmu

Commando (1985)
Mark L. Lester
Arnold Schwarzenegger
Rae Dawn Chong

Total Arnold: Judgment Day

Człowiek ze stali - tak można określić filmowe kreacje Schwarzeneggera i to bynajmniej nie po seansie "Terminatora". Jego ekranowe wcielenia zabijały wszystkich i niszczyły wszystko. Zawsze. Bez
Człowiek ze stali - tak można określić filmowe kreacje Schwarzeneggera i to bynajmniej nie po seansie "Terminatora". Jego ekranowe wcielenia zabijały wszystkich i niszczyły wszystko. Zawsze. Bez problemu. Nie ważne, ilu było "tych złych". John Matrix jest emerytowanym komandosem. Wiedzie spokojne życie w górskiej chatce razem ze swoją ukochaną córeczką. A John ojcem jest wspaniałym - czas spędza na zabawach z córką, uczeniu jej sztuk walki i rąbaniu drewna. Jednak ta sielanka nie potrwa długo. Ktoś morduje członków z jego dawnej jednostki i oczywiste jest, że Matrix będzie następny. Jednak zamiast go zabić, wielki zły Latynos o imieniu Arius porywa małą Jenny i zmusza jej ojca do wykonania zadania, którym jest zabicie prezydenta kraju tego pierwszego. I jak to bywa w filmach, terroryści są strasznie głupi. Ale czy można być aż tak głupim, żeby zadzierać z człowiekiem o imieniu John Matrix?! Oczywiście zamiast pokornie wykonać zadanie, nasz bohater zrobi wszystko po swojemu i zabije kogoś innego. Jego i osiemdziesięciu innych. A czego to nasz wspaniały Arnold nie robi: ściga porywaczy córki niedziałającym samochodem, skacze ze startującego samolotu, wyrywa siedzenie z samochodu, rzuca ludźmi na lewo i prawo... budką telefoniczną też, otwiera sklep spychaczem, roznosi w pył małą armię, wysadza budynki w powietrze, strzela ze wszystkiego, co mu wpadnie w ręce. Powiecie, że kiedyś skończy mu się amunicja? A od czego są widły, siekiera, maczeta, noże, ostrza do piły tarczowej czy nawet zwykła rura! To wszystko robi z właściwym sobie poczuciem humoru. Poza tym, tylko Arnold umie pokazać, że ucinanie ludziom rąk jest fajne! I ten jego pikający zegarek, ach... I jeszcze jedno - dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi. Nieśmiertelne teksty, tzw. one-linery co raz wypływające z ust Schwarzeneggera są jak poezja. A trzeba wiedzieć, że pan Arnold jest mistrzem w wypowiadaniu takich kwestii. Kto inny jak nie On, powie z taką gracją "Let off some steam", przybijając wroga rurą do jakiegoś zbiornika. Czy też "Stick around" w "Predatorze", gdy przygwoździł przeciwnika nożem do drzewa. Albo "Need a light?" w "Uciekinierze", podpalając jednego z łowców. Na próżno wymieniać wszystkie jego teksty. To po prostu trzeba zobaczyć i usłyszeć w oryginale. W połączeniu z charakterystycznym głosem, akcentem, sposobem mówienia otrzymujemy coś, co pozostaje w pamięci na zawsze. Kino akcji lat 80. miało duszę, świetny klimat, specyficzne poczucie humoru. Lekko drewniana gra aktorska, ograniczony wachlarz emocji bohaterów. Mnóstwo strzelanin, walk wręcz, kultowych tekstów i popisów kaskaderskich. Różowa krew, wybuchające domki z zapałek, kuloodporne kwiatki za którymi mógł schować się nasz heros i przeładować broń. Ten rodzaj uroczego kiczu i absurdu jest czymś, czego nie da się podrobić dzisiaj. I niestety takie kino już umarło. Dzisiaj filmy akcji straciły tego ducha, liczą się tylko efekty specjalne, łajzowate nastolatki ratujące świat i "piękne laski" (bo ciężko je nazwać kobietami...albo pięknymi) prężące się w słońcu, przy samochodach. Kawałek dobrego, męskiego kina zmieniono w filmy dla młodzieży. Niestety, bezpowrotnie straciliśmy to, na czym wielu z nas się wychowało. Bo jeśli chodzi o filmy z dzieciństwa, to najbardziej pamięta się właśnie te "rozpierduchy" w wykonaniu charyzmatycznych twardzieli. Stare kasety VHS z przebojami, w których brylują Arnold Schwarzenegger, Sylvester Stallone, Michael Dudikoff, Charles Bronson, Jean-Claude Van Damme, Dolph Lundgren i wielu innych. Tego się po prostu nie zapomina. Filmowi wystawiłem ocenę 9/10. Jeśli ktoś rozumie mój sentyment do takiego (prawdziwego) kina akcji i czuje ten klimat, to na pewno się z tym zgodzi. Nie pozostało nam nic, jak tylko ubolewać, że skończył się fenomen zwany Arnold Schwarzenegger.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na samą myśl o tym filmie powracają wspomnienia. Typowe, solidne kino akcji, zrealizowane na najwyższym... czytaj więcej
"Komando" to jeden z pierwszych filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem, jaki obejrzałem. Po pierwszym seansie... czytaj więcej
Według mnie, niedoścignionym ideałem męskiego kina akcji na zawsze pozostanie "Commando" w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones