Recenzja filmu

Kraina wielkiego nieba (2018)
Paul Dano
Carey Mulligan
Jake Gyllenhaal

Najpierw gaś pożar w domu

Paul Dano, aktor, stojąc po drugiej stronie kamery i odbywając swą debiutancką podróż reżyserską, dostarczył tym filmem wizytówkę pierwszorzędnych kreacji aktorskich, wysmakowanej fotografii,
Kameralna historia rozgrywa się na początku lat 60. w małym miasteczku przy granicy z Kanadą, do którego sprowadza się rodzina Brinsonów. On, ona i kilkunastoletni chłopiec zamieszkują w wynajętym domu na przedmieściach. Są młodzi, wydają się być szczęśliwi. Wkrótce Jerry Brinson (Jake Gyllenhaal) straci pracę, a nie mogąc odnaleźć się na rynku oraz czując niemoc w wypełnianiu męskich powinności w rodzinie oraz rosnącą z tych powodów frustrację, objawi bezrozumną rezygnację i stopniowo popadnie w apatię. Jeanette Brinson zaś (Carey Mulligan!) podejmie płatne zajęcie, przejmując po mężu wiodącą w stadle rolę, a odgrzewając w sobie młodzieńcze marzenia, zapragnie odnalezienia się w byciu atrakcyjną i w korzystaniu z uroków życia.

Dalej potoczy się utartym traktem rodzinnej dezintegracji. Męska: bierność, wycofanie, wreszcie ucieczka w zajęcie, byle dalej od bieżących kłopotów i wzroku najbliższych; damska: rozżalenie na partnera, a po niej wzmożona, euforyczna energia do sięgania po porzucone w młodości pragnienia. Początkowo zniechęcona Jeanette wkrótce podejmuje starania o odzyskanie młodzieńczego wigoru i czerpania satysfakcji z bycia kobietą. Na oczach syna Joego (Ed Oxenbould) prowadzi flirt, a potem romans ze starszym, ale zamożnym jegomościem. Joe jest w szoku, rozpaczliwie pragnie powrotu ojca i scalenia nieuchronnie oddalających się rodziców. Nie wydarza się jednak nic, co odwróciłoby przesadzony los rodzinnego rozkładu – po powrocie Jerry’ego z pożarniczej eskapady i jego nieomal tragicznym wzburzeniu na wieść o zdradzie żony, Jeanette przenosi się do Portland w Oregonie. Czy po rozpaczliwych staraniach syna oddaleni od siebie fizycznie i mentalnie małżonkowie są w stanie pojednać się i żyć pod jednym dachem?
 
Niespieszny, nieomal kameralnie - w atmosferze przesiąkniętej męską rezygnacją i niemocą, przytłaczającej ciszą biernej rozpaczy dziecka i budzącej się z letargu fali kobiecych ambicji - rozgrywany dramat kryzysu rodzinnego obserwujemy głownie z perspektywy nastolatka. Wycofany, nazbyt naiwny, osamotniony ojcowską nieobecnością oraz przytłoczony nieskrywanym napływem wzmożonej ekspresji życiowej matki, nie potrafi otwarcie podzielić się swoimi obawami przed grozą rozpadu stabilnego do tej pory dla niego świata. Nie protestuje, nie buntuje się, nie krzyczy, lecz w milczeniu pogrąża w katatonicznym sprzeciwie, licząc pewnie na ułożenie się spraw w sposób samoistny. Bezgłośna, wsobna tragedia deformująca nierozwiniętą i nieokrzepłą wewnętrzną strukturę mentalną chłopaka skaże go również na szybkie dojrzewanie, by odebrać życiową lekcję, co oznacza bycie dorosłym. Rodzice pochłonięci swoimi fobiami i niezrealizowanymi marzeniami oddalają się od siebie samych i własnego syna. W istocie porzucają syna, mimo sarniego zalęknienia w jego wzroku i bolesnej bezradności wypisanej na twarzy. Ten, w desperacji, podejmie symboliczny i ostatni wysiłek, by całą trójkę zbliżyć do siebie, potwierdzić istnienie rodziny i utrwalić zwiewną chwilę szczęśliwości bycia z bliskimi, chociażby tylko na kliszy fotograficznej.
 
To także obraz kryzysu, odwracania ról i wektorów wartości w społeczeństwie amerykańskim końcówki lat 50. i początkach lat 60. Dominujący dotychczas zawodowo oraz w rodzinach mężczyźni wskutek zawirowań gospodarczych i często zmieniającej się sytuacji na rynku pracy - zwłaszcza prowincjonalnym - muszą, choć nie czynią tego bez wyniszczającej obie strony walki, ustępować miejsca aspirującym do zajmowania równych pozycji w społeczeństwie kobietom.
 
Przygnębiająca, ponura, melancholijna wizja Ameryki początku lat 60. metaforycznie podkreślona snującym się po niebie dymem z okolicznych pożarów odzwierciedla trudy walki oraz częstokroć porażkę człowieka w konfrontacji z surową prozą życia w amerykańskim interiorze oraz jego krach wynikający z niemożności wyjścia z matni własnych, niewłaściwych wyborów.
 
Paul Dano, aktor, stojąc po drugiej stronie kamery i odbywając swą debiutancką podróż reżyserską, dostarczył tym filmem wizytówkę pierwszorzędnych kreacji aktorskich, wysmakowanej fotografii, stonowanej, oszczędnej - ale grającej na emocjach i wyobraźni widza - a jednocześnie przejrzystej i przekonującej opowieści. Nie jest to specjalnie ożywcza czy nowatorska historia, ale ze sporym ładunkiem nostalgiczno-klimatycznym. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z góry widok jest przepiękny. Równe rządki białych kwadracików, identyczne trawniki i ogródki,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones