Recenzja wyd. DVD filmu

Krwawa Pani Śniegu (1973)
Toshiya Fujita
Meiko Kaji

Kwiat makabry

Yuki przemierza osiemnastowieczną Japonię w poszukiwaniu zemsty. Przed dwudziestu laty jej rodzina zginęła z rąk czwórki zbrodniarzy. Od momentu narodzin jej jedynym przeznaczeniem było
Yuki przemierza osiemnastowieczną Japonię w poszukiwaniu zemsty. Przed dwudziestu laty jej rodzina zginęła z rąk czwórki zbrodniarzy. Od momentu narodzin jej jedynym przeznaczeniem było znalezienie krwawego zadośćuczynienia dla tej krzywdy. Po latach mozolnych i wyczerpujących treningów jest wreszcie gotowa. Teraz pozostaje jedynie odszukać sprawców tragedii sprzed dwóch dekad...

Historia wendetty w kostiumie kina samurajskiego. Ozdobiona hektolitrami tryskającej posoki, obdarzona wartko poprowadzoną akcją, wysoce stylowa. Nic dziwnego, że film ów zachwycił samego Quentina Tarantino i stał się dla niego jedną z głównych inspiracji przy tworzeniu "Kill Billa" (w szczególności "Volume I"). Inspiracja to zresztą mało powiedziane - genialny samouk "podwędził" z obrazu Fujity wręcz całe sceny (patrz m.in. finał). Znajdziemy tu także podział na rozdziały, analogiczny do tego znanego z krucjaty Umy Thurman, płynąca zaś w trakcie napisów początkowych piosenka "Shura no Hana" wykorzystana została w scenie konfrontacji Panny Młodej z O-Ren Ishii. Wyliczać można by jeszcze długo tego typu mniejsze i większe szczegóły, jednak wydaje się to bezcelowe: w końcu Tarantino ze swoimi fascynacjami nigdy się nie krył, dzięki czemu pozwolił niejednemu tytułowi wyjść z mroków zapomnienia. W taki też sposób przysłużył się "Lady Snowblood".

Z góry należy uprzedzić - nie jest to danie, które każdemu posmakuje. Trzeba wziąć pod uwagę specyfikę zarówno japońskiego kina, jak i tamtejszej odmiany komiksu, mangi, z której dzieło Toshiyi Fujity czerpie pełnymi garściami. Tutaj każde cięcie ostrza natrafia na aortę, stąd też krew bryzga do samego nieba zawsze kiedy Yuki sięgnie po swą broń. Dla jednych będzie to nieznośny kicz, dla drugich - czyste piękno. Co się zaś tyczy piękna - obserwowanie w akcji olśniewającej Meiko Kaji to przyjemność sama w sobie. Gwiazda japońskich produkcji spod znaku kina eksploatacji lat 70-ych (m.in. seria "Female Prisoner #701") jest tutaj zimna jak stal i jednocześnie nieskończenie ponętna. Wspomniany przeze mnie już wcześniej utwór "Shura no Hana" (znany też pod anglojęzycznym tytułem "Flower of Carnage") wyśpiewany został właśnie jej głosem (pani Kaji w okresie swej świetności robiła także karierę piosenkarską). Dama? Mało tego - Pierwsza Dama co się zowie!

"Lady Snowblood" to pozycja, której daleko do żelaznej klasyki kina z Kraju Kwitnącej Wiśni. Sięgnąłbym raczej po określenie "kultowy", gdyby nie to, że ostatnimi czasy tak często jest ono bezczeszczone przez speców od marketingu i sekundujące im nieopierzone pacholęta, dla których "staroć" to lata 90. Powiedzmy więc może tak: jeśli takie "kwiatki" jak "Shogun Assassin", tudzież seria "Lone Wolf & Cub" są dla Ciebie gwarantem dobrej zabawy, to w tym przypadku też będziesz wniebowzięty.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmy o zemście należą do moich ulubionych. A to dlatego, że zaspakajają wrodzoną człowiekowi żądzę krwi.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones