Recenzja filmu

Kumiko (2014)
David Zellner

Nie ufajcie Coenom

Historia realizującej swój amerykański sen Japonki ma jednak w sobie coś niepokojącego. Zellner opowiada o perypetiach Kumiko w ciepłej tonacji, karząc nam patrzeć na jej ekscentryzmy przychylnym
Filmy kształtują nasze marzenia i dostarczają inspiracji do podążania za tymi snami. Pozytywna moc dziesiątej muzy podszyta jest jednak ponurą prawdą: nieraz bywa to pogoń za – celuloidowymi czy cyfrowymi – duchami. "Kumiko" Davida Zellnera przynosi dziwną akceptację obu stron tego medalu. To zarazem list miłosny do kina i przestroga przed jego zgubnie uwodzicielskim urokiem, którego ofiarami mogą paść co bardziej podatne jednostki. Takie jak tytułowa Kumiko.

Kumiko (Rinko Kikuchi) ma 29 lat. Pracuje w biurze, gdzie spędza czas między innymi na rozważaniu, czy napluć szefowi do herbaty, oraz wysłuchiwaniu tyrad pracodawcy o tym, że w jej wieku powinna już była wyjść za mąż albo przynajmniej postarać się o awans. Kumiko nie ma przyjaciół – chyba że uwzględnić jej królika. Każda interakcja z drugim człowiekiem – nawet telefoniczne rozmowy z matką, której nie odwiedzała od dawna – to dla niej trauma. Jedyne ukojenie znajduje Kumiko na zaśnieżonym ekranie telewizora wyświetlającym zdartą do niemożliwości kasetę z "Fargo" braci Coenów. Dziewczyna szczególnie upatrzyła sobie jedną ze scen, kiedy to grany przez Steve'a Buscemiego bohater zakopuje na zaśnieżonym pustkowiu walizkę pełną pieniędzy. Kumiko postanawia ją odnaleźć.

Film Zellnera utrzymany jest w zwyczajowej tonacji amerykańskiego kina niezależnego. Zawiesisty humor, niespieszne tempo akcji, neurotyczny bohater (bohaterka) – wszystko na swoim miejscu. Frustracja monotonią codziennej egzystencji zamieniona na spleen eskapady wzdłuż amerykańskich bezdroży – kłania się Alexander Payne, kłania się coroczna obstawa festiwalu Sundance. Zellner jednak bardzo dobrze czuje tę konwencję. Potrafi wygrywać komizm niezręcznych sytuacji, roztaczać szczególną słodko-gorzką atmosferę, generować trudną do wygenerowania sympatię dla apatycznej i aspołecznej protagonistki. Rinko Kikuchi błyszczy (choć biorąc pod uwagę wycofanie bohaterki, nie jest to chyba najtrafniejsze określenie), dając bardzo powściągliwą rolę odklejonej od rzeczywistości dziewczyny, grając niuansami mimiki i gestu. Talentem do wydobywania humoru ze stoicyzmu przypomina trochę Bustera Keatona – brakuje jej tylko slapstickowych gagów.    

Historia realizującej swój amerykański sen Japonki ma jednak w sobie coś niepokojącego. Zellner opowiada o perypetiach Kumiko w ciepłej tonacji, każąc nam patrzeć na jej ekscentryzmy przychylnym okiem. Gdy dziewczyna trafia do przysypanej śniegiem Minessoty, reżyser mnoży niezręczne sytuacje, w które zaplątuje się bohaterka, i za każdym razem rozwiązuje je z uśmiechem na ustach. Czy to spotkanie z kochającą "Szoguna" staruszką czy fajtłapowatym policjantem – pasywność i kulturowe odklejenie Kumiko zawsze jawią się tu jako coś słodkiego. Ale nie sposób nie zauważyć, że twórca przypina etykietkę "kawaii" (japońskie słowo oznaczające "uroczy") osobie z poważnymi problemami, mającej problem z oddzieleniem fantazji od rzeczywistości. Neurozy Kumiko byłyby przecież równie mocną podstawą psychologicznego (czy wręcz psychiatrycznego) dramatu, co smutnej bo smutnej, ale jednak  komedii. Można oczywiście czytać "Kumiko" ironicznie – jako próbę podkopania konwencji kina indie, żerującego na nieporadnych-życiowo-ale-jakże-sympatycznych-wrażliwcach. Trzeba bowiem oddać Zellnerowi to, że wydaje się świadomy ambiwalencji wysnutej przez siebie opowieści. Mimo to sposób opowiedzenia o losach Kumiko w konfrontacji z tym, co (prawdopodobnie?) spotyka bohaterkę w finale, rodzi nieprzyjemne uczucie dysonansu. Z pewnością i na to jest jakieś japońskie słowo.  
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy jako dzieci oglądaliśmy filmy, chcieliśmy być jak ich bohaterowie. Chcieliśmy posiadać nadprzyrodzone... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones