"Młode wilki" są jak instant Polski i polskiego kina z lat 90. XX wieku. Samozwańczy gangsterzy, wszechobecny kicz, tandeta i pop-rockowa polska muzyka — to wszystko łączy się w polski film
Grupa chłopaków, kończąca liceum marzy o fortunie i szczęściu. Żyć tu i teraz - "Nie było żadnego wczoraj, nie ma żadnego jutro, jest tylko dziś" - Jarosław Jakimowicz w roli "Cichego" próbuje przekonać Zbigniewa Suszyńskiego, czyli filmowego "Skorpiona". Młodzi mężczyźni mają podobne problemy, ale inną wrażliwość na otaczającą rzeczywistość, z którą radzą sobie na różne sposoby.
Telewizyjna Agencja Produkcji Teatralnej i Filmowej
Rozwijający się kapitalizm to główna oś filmu. W pogoni za lepszym życiem wypełnionym rozrywką, dobrymi samochodami i dziewczynami, główni bohaterowie są w stanie zrobić wiele. Dla "Prymusa" (Piotr Szwedes) to szansa na łatwiejszą kasę. Pieniądze zarobione na budowie są niczym w porównaniu z tymi zarobionymi na szemranych interesach. Chłopak jest wrażliwy i rozważny; nie jest jeźdźcem bez głowy jak np. "Cichy". Daje się wciągnąć w spiralę przestępstw, przy okazji poznając miłość życia.
Wątek miłosny to kolejny punkt produkcji. Jest on prowadzony do bólu schematycznie, naiwnie. Podniosłe dialogi w kościele przyprawiają o ciarki żenady, co potęguje dziwne rozwiązanie językowe. Główna postać kobieca, Cleo (Michelle Cleo Godsey), w której jest zakochany bohater Piotra Szwedesa, to Amerykanka. Rozmowy z nią prowadzone są w języku polskim, jednak ona odpowiada po angielsku. Sprawia to osobliwe wrażenie i wybija z klimatu filmu.
Film Jarosława Żamojdy jest bezczelną fantazją o kinie gangsterskim i Polsce końcówki XX wieku. Jest to jednocześnie smutny obraz Polski i Polaków, ale i zaskakująco klimatyczna "pocztówka" z tamtych lat. Romantyzowanie przemocy i kapitalistycznych pobudek biznesmenów i przestępców jest bardzo mocno wyraźne.
Mimo wielu żenujących rozwiązań fabularnych i technicznych film wykreował gwiazdy na czele z Jarosławem Jakimowiczem. Jego bohater jest substytutem tej produkcji. Scenariusz, niepozbawiony pustych frazesów, byłby kompletnie do niczego, gdyby nie rola Jakimowicza. To, w jaki sposób podał cytowaną od lat zasadę: "Nigdy do niczego się nie przyznawaj, złapią cię pijanego w samochodzie, to mów, że nie piłeś, znajdą ci dolary w kieszeni, to mów, że to pożyczone spodnie, a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Nigdy się nie przyznawaj", tylko podkreśla, jak ważną postać wykreował. Towarzyszący mu, niby obok, Piotr Szwedes jest jego przeciwwagą. Doskonale równoważy porywczość i bezkompromisowość partnera.
"Młode wilki" to klasyk polskiej kinematografii. Nie jest to produkcja wysokich lotów, natomiast nie można jej wkładu w polską popkulturę. Z kultową muzyką zespołu Varius Manx tworzą nostalgiczno-smutno-romantyczną balladę.