Recenzja filmu

Nagroda (2011)
Paula Markovitch

„Lubię smutek pustych plaż...”

"Nagroda" nie jest filmem do oglądania w pośpiechu. Powoli, stopniowo i niepostrzeżenie wciąga i uwodzi widza melancholijną urodą ujęć i – przede wszystkim – intensywnością kameralnej opowieści.
"Nagroda" nie jest filmem do oglądania w pośpiechu. Powoli, stopniowo i niepostrzeżenie wciąga i uwodzi widza melancholijną urodą ujęć i – przede wszystkim – intensywnością kameralnej opowieści.

Początkowo można się poczuć zdezorientowanym, bo nic tu nie jest oczywiste. Ani powody, dla których młoda kobieta (Laura Agorreca) z dzieckiem (Paula Galinelli Hertzog) decyduje się zamieszkać w zniszczonej chacie na plaży, ani to, dlaczego matka z tak niewielkim entuzjazmem odnosi się do prośby Ceci o zapis do pobliskiej szkoły. Powtarzane jak mantra słowa "tata sprzedaje zasłony w Buenos Aires, a mama zajmuje się domem" wprawdzie dobitnie uświadamiają widzowi istnienie tajemnicy ukrytej w przeszłości Lucii, ale nawet na krok nie przybliżają  do odkrycia jej istoty.

Lucia jest nieufna, skryta, ostrożna. Rzadko się uśmiecha, niemal nie pozwala sobie na chwile rozluźnienia. Wciąż walczy.  Z łopoczącym na wietrze oknem, trzeszczącym radiem, wreszcie – młodzieńczym uporem i przekorą córki. W tej walce w pełni objawia się jej gniew, nerwowość, zmęczenie i – jednocześnie – bezradność wobec zdarzeń, przed którymi ucieka.

Tymczasem Ceci jest po prostu dzieckiem. Dzieckiem, które nie rozumie motywów dobrowolnej zsyłki na pustkowie; powodów, dla których nie można w szkolnym wypracowaniu napisać tego, co na temat żołnierzy junty słyszy się w domu i – przede wszystkim – przyczyn, dla których matka tak gwałtownie protestuje przeciwko udziałowi w uroczystości wręczenia nagród. To przecież jej święto. Ubierze eleganckie pantofelki pożyczone od nauczycielki i wszyscy będą klaskać...

Pewnie dziwnie to zabrzmi w przypadku produkcji, która tak niewiele ma wspólnego z filmem sensacyjnym, ale całość naprawdę trzyma w napięciu. Obserwowanie Ceci w szkolnej ławce, na dziedzińcu czy w zabawie z czarnowłosą przyjaciółką na wydmach sprawia, że wstrzymujemy oddech w oczekiwaniu najgorszego: nieostrożnych słów, które wzbudzą czujność przypadkowego słuchacza,  rzuconej na wiatr wzmianki o dalekiej kuzynce czy książkach ukrytych przez matkę w piasku pod ruinami pobliskiej chaty. Łapiemy się na obawie przed tym, aby obco brzmiące imię przygarniętego psa nie zdradziło sympatii politycznych Lucii. Paranoja? Być może. Być może nie.

Dużą sztuką ze strony reżyserki filmu (Paula Markovitch) jest umiejętność sprawienia, aby widz współodczuł strach i niepewność jutra towarzyszące młodej kobiecie, która samotnie stawia czoła ponurej codzienności. Równie dużą jest zdolność uchwycenia żywiołowych reakcji dziecięcych autorów tak, aby w każdej chwili były w pełni naturalne i wiarygodne. 

Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej niezaprzeczalnej wartości "Nagrody", czyli przepięknych zdjęciach Wojciecha Staronia. "Najważniejszym aktorem był dla nas krajobraz, to co dała nam natura" powiedział operator, odbierając w Berlinie Srebrnego Niedźwiedzia. To widać. Obraz małej dziewczynki z zacięciem przemierzającej na wrotkach bezkresną pustkę chłostanego wiatrem wybrzeża Atlantyku z pewnością na długo pozostanie mi w pamięci.

Polecam. Nie tylko miłośnikom pustych plaż.

 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Nagroda
Akcja "Nagrody" rozgrywa się w latach 70. w zawłaszczonej przez faszystowski reżim Argentynie. Ponieważ... czytaj więcej
Jarosław Leszcz