Recenzja filmu

Nimfomanka - Część I (2013)
Lars von Trier
Charlotte Gainsbourg
Stellan Skarsgård

Czego by ciało nie chciało

Na szczęście Lars von Trier miał na tyle wyczucia, by nie czynić z Joe nawróconej cnotki i za to jestem mu za to niewymownie wdzięczna. 
Cóż, na pewno nie tego. Repertuar w wydaniu Larsa von Triera jest, co by nie powiedzieć... obrzydliwy. Tak, cała "Nimfomanka", część 1 i 2 to momentami mniej i bardziej dawkowane obrzydzenie. W całej tej erotycznej grotesce o nieco karykaturalnym obliczu stara się jednak przebrzmieć dramat nie tyle postaci, co erotyzmu i seksu w ogóle. Każda kolejna scena to policzek w twarz wytrwałego widza, którego przyciągnęło no właściwie co? Sam tytuł zachęca raczej mniej niż bardziej wybitną widownię, widownię telewizji śniadaniowej i pseudo-erotyków Jamesa Foleya.

Ale wracając do dramatu, jest go w filmie całkiem sporo. Ale to nie znowu tak, że Joe szuka w bezpiecznym zaciszu Seligmana rozgrzeszenia. Joe jest tą samą Młodą Joe, Joe tylko patrząc w przeszłość widzi, no cóż, co powinna było dawno temu zobaczyć. Na szczęście Lars von Trier miał na tyle wyczucia, by nie czynić z Joe nawróconej cnotki i za to jestem mu za to niewymownie wdzięczna. 

Za co jeszcze jestem wdzięczna? Za to, że film, tak bardzo plugawy, momentami świętokradczy, ten właśnie film, który każdy katecheta nazwałby dziełem dechrystianizacji młodzieży, dziełem rewolucji seksualnej, jest...w zasadzie całkiem pouczający. , tak po prostu dna filmów pornograficznych, wyłania się oto ten film jak nierządnica babilońska z otchłani nieczystości i... stanowi całkowity zwrot akcji. Być może lekko przesadzony zresztą, ale zwrot to zwrot. Seks okazuje się być krzywdzącym, bolesnym i wcale nie aż tak godnym uwagi zjawiskiem. W ręku von Triera staje się...niczym. 

Komu takie spojrzenie potrzebne? Nie wiem, mi się przydało. Nie wiem do czego, ale pozwala otrzeźwić umysł. Każda minuta, każdy nowy rozdział to kolejny policzek w twarz. Z każdą minutą pomagasz nieść Joe jej absurdalny krzyż. Jej własny krzyż jest tak ciężki, że w zimną noc ląduje na chodniku, żeby być podniesioną przez byle kogo. Seligman jest przecież w gruncie rzeczy byle kim, przy Joe jest jak wygasła zapałka. Przy Joe, nie gorszej od nierządnicy babilońskiej, każdy jest jak wygasła zapałka, a mimo to jest ona jakaś tam... ludzka.

W tym dziwnym, karykaturalnym sensie film dotyka wielu problemów i rzeczywistości na raz. I pozwala z wychylonego w przeciwnym kierunku steru, powrócić do pionu. Lars von Trier manipuluje i jak zdaje się, nie czyni to dla kontrowersji pokroju Vegi. W "Nimfomance" jest ukryty jakiś podstęp.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jednego z pewnością von Trierowi odmówić nie można: sztukę wzbudzania kontrowersji i kreowania... czytaj więcej
Deszcz pada, wybijając delikatnie rytm o puste ulice i domy. Panuje wszechogarniająca cisza i spokój,... czytaj więcej
Lars von Trier, określany mianem zarozumiałego prowokatora, jest jednym z tych reżyserów, których... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones