Recenzja filmu

Piła (2004)
James Wan
Tobin Bell
Cary Elwes

"Witaj Adam..."

Tak zaczyna się pierwsze nagranie w filmie "Piła", filmie, który od kilku tygodni wzbudza zainteresowanie opinii publicznej, głównie dzięki zakrojonej na szeroką skalę kampanii reklamowej. Trzeba
Tak zaczyna się pierwsze nagranie w filmie "Piła", filmie, który od kilku tygodni wzbudza zainteresowanie opinii publicznej, głównie dzięki zakrojonej na szeroką skalę kampanii reklamowej. Trzeba przyznać, że kampanię tą prowadzą fachowcy z prawdziwego zdarzenia, gdyż liczne trailery i plakaty skutecznie zachęcają widza do odwiedzenia kina. Dodatkowy szum, który powstał wokół produkcji, zawdzięczają twórcy już samym widzom, zażarcie kłócącym się na przeróżnych forach. To wszystko zachęciło do obejrzenia "Piły" i mnie. Wybrałem się do jednego z warszawskich kin. Fotograf Adam budzi się zamknięty w obskurnym pomieszczeniu, przykuty łańcuchem przy jednej ze ścian. Po włączeniu światła po drugiej stronie pomieszczenia dostrzega człowieka uwięzionego w podobny sposób jak on - Lawrence'a. Pośrodku, na podłodze, leży ciało mężczyzny w kałuży krwi. Trzyma on w jednej ręce dyktafon, a w drugiej rewolwer. Obaj mężczyźni mają przy sobie kasety, z wypisanym własnym imieniem. Gdy udaje im się dosięgnąć dyktafonu, okazuje się, że zostali uwięzieni przez psychopatę, który narzucił im pewną grę. Grę, w której zadaniem Lawrence'a jest zabicie współtowarzysza niedoli... Tak przedstawia się w skrócie fabuła w początkowej fazie filmu Jamesa Wana. Trzeba przyznać, że wygląda to wszystko bardzo ciekawie. Dwie główne role powierzono mało znanym aktorom, postać Lawrence'a zagrał Cary Elwes, natomiast Adama - Leigh Whannell. I niestety aktorzy są najsłabszą stroną całego filmu. W ich grze nie widać tak wielkich emocji jakie powinni budzić, znajdując się w tak ekstremalnej sytuacji. Szkoda, bo pole do popisu było naprawdę spore. Jak na thriller przystało "Piła" zaczyna się bardzo emocjonująco. Mistrz Hitchcock mawiał: "Na początku filmu musi być trzęsienie ziemi, a potem napięcie powinno rosnąć". Problem "Piły" polega na tym, że po naprawdę mocnym początku, napięcie po jakimś czasie zaczyna opadać. Winę za to ponosi zbyt duża ilość wprowadzonych retrospekcji. O ile ujęcia poprzednich zbrodni są bardzo ciekawe, o tyle częste "wizyty" w mieszkaniach bohaterów (szczególnie Lawrence'a) są delikatnie mówiąc zbyteczne i niszczą tylko klimat filmu. Efektem jest całkowite rozprężenie akcji w jego środkowej części. Na szczęście dla twórców, jak i dla widza, końcówka "Piły" może nam wiele wynagrodzić. O tym jednak trzeba już się samemu przekonać. Film jako całość prezentuje się jednak bardzo dobrze, fabuła nie jest specjalnie zawiła, a jednak wciąga i wzbudza w nas zainteresowanie. Wprawdzie lepiej by było, gdyby większy nacisk położyć na uwięzienie głównych bohaterów i na relacje psychologiczne panujące między nimi, jednak rozwiązanie wybrane przez reżysera nie jest wcale dużo gorsze. Znalazłem w ciągu tych stu minut kilka scen, które naprawdę pozostaną przez dosyć długi czas w mojej pamięci, jednak w trosce o widza nie mogę tutaj się nimi podzielić. Podsumowując moje wcześniejsze rozważania, trzeba zaznaczyć, że miałem w związku z "Piłą" bardzo duże wymagania i stąd moje negatywne uwagi i dość liczne narzekania. Ogólnie jednak obraz Jamesa Wana jest bardzo interesujący i na pewno wart obejrzenia. Osobom, które nic o nim nie słyszały sprawi przyjemną niespodziankę, a tym których porwała do kin kampania reklamowa, nie sprawi raczej zawodu. Zatem nie ma co się zastanawiać i pora ruszać do kina, gdyż thriller "Piła" już tam na was czeka.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Piła
Jestem pod wrażeniem. Już myślałem, że amerykańskie kino XXI wieku, na polu horroru znane przede... czytaj więcej
Recenzja Piła
Do filmu "Piła" nie podszedłem z nadzieją, iż zobaczę coś naprawdę dobrego, przekonującego i... czytaj więcej
Recenzja Piła
Adam budzi się w całkowitych ciemnościach. Z pewnością nie jest u siebie w domu, w ogóle nie ma pojęcia,... czytaj więcej