Recenzja filmu

Potwór w szafie (1986)
Bob Dahlin
Donald Grant
Denise DuBarry

Szafiarka

W życiu jest wiele wspaniałych rzeczy. Smakowite potrawy, gołe baby czy muzyka, żeby wymienić tylko pierwsze siedem z brzegu. Jest jednak coś, co bije wszystkie te rzeczy na głowę, a mianowicie
W życiu jest wiele wspaniałych rzeczy. Smakowite potrawy, gołe baby czy muzyka, żeby wymienić tylko pierwsze siedem z brzegu. Jest jednak coś, co bije wszystkie te rzeczy na głowę, a mianowicie potwory. Najsłynniejsze to Yeti, Frankenstein i Internet Explorer. Inna grupa to tzw. potwory z, a wśród z nich potwór z Loch Ness, potwór ze szczeliny synaptycznej czy też potwór z szafy. I właśnie ten ostatni typ zostaje przedstawiony w amerykańskiej produkcji o wiele mówiącym tytule "Potwór w szafie".

"Potwór w szafie" opowiada o potworze z szafy. W tym zdaniu można zawrzeć całą fabułę. Potwór potrafi przemieszczać się między różnymi szafami i wciąga do nich różnych ludzi oraz zwierzęta, by potem pozbawić ich życia. Do walki z nim staje pewna pani naukowiec, jej dziecko, pewien stary naukowiec, pewien ksiądz i pewien niedoświadczony dziennikarz. Gdy prawda o potworze wychodzi na jaw, dołącza również do nich regularne wojsko. Niestety ich metody nie działają w ogóle na stwora. Nie imają się go pociski z broń zwykłej ani artyleryjskiej. Całe miasto, potem kraj, a następnie świat wpadają w panikę. Żadne sposoby wymyślone przez bohaterów nie zdają egzaminu. Dopiero pozbycie się wszystkich szaf wydaje się przynieść jakiś skutek.

Dzieło zostało rozpowszechnione przez studio Troma Entertainment. Nie jest to jednak typowy przedstawiciel nurtu tromy. Nie ma w nim przede wszystkim elementów gore. Sceny zabójstw nie są prawie w ogóle ukazane. Film nie straszy zatem zbytnio. Możliwe, że postać potwora może początkowo przerażać, zwłaszcza dzieci, ale gdy widz przyzwyczai się do niego, to nie budzi on już wielkiego strachu. I nie jest to wada produkcji, bowiem "Potwór w szafie" to przede wszystkim horror komediowy i pastisz kina grozy. Świadczą o tym nawet napisy w trakcie seansu informujące o dacie i godzinie przedstawianych wydarzeń. Sam kostium stworzenia jest dość dobrze zrobiony. Nie nosi znamion amatorszczyzny. Pełne ukazanie stwora ma miejsce dopiero w trzydziestej minucie filmu, zatem można pochwalić twórców za próbę budowania napięcia i stworzenie atmosfery tajemnicy.

W obsadzie prym wiodą starzy i młodzi. Wśród starych wymienić należy Johna Carradine'a, Claude'a Akinsa, Donalda Moffata, Paula Dooleya czy Henry'ego Gibsona. Wszyscy oni należeli do grona tak zwanych aktorów charakterystycznych i taką też funkcję odgrywają w "Potworze w szafie". Ich postacie są barwne i dodają kolorytu oraz głębi obrazowi. Wśród młodych wyróżnić należy głównie Paula Walkera. W rolę tytułowego potwora wcielił się prawie w ogóle nieznany szerszej publiczności Kevin Peter Hall. W celu lepszego przygotowania się do roli aktor spędził wiele godzin, siedząc w szafie. Osobnik ten zasłynął oprócz tego stworzeniem niezapomnianej postaci kosmicznego łowcy w "Predatorze". Problem w tym, że Hall jest słabo rozpoznawalny, ponieważ podczas swej kariery na ogół był ukryty pod maską bądź kostiumem. Recenzja ta powstaje właśnie między innymi dlatego, by oddać hołd temu przedwcześnie, tragicznie zmarłemu artyście.

"Potwór w szafie" jest dziełem kompletnym. Jest tak bo jego twórcom udało się w stu procentach osiągnąć zamierzony efekt, czyli stworzyć połączenie horroru i komedii. Stanowi imponujący miszmasz kiczu i tandety. Jeśli ktoś lubi sobie organizować seanse filmów złych, to ten jest dla niego idealnym kandydatem. Kto wie, może ktoś wczuje się tak bardzo, że sam zacznie z trwogą spoglądać na swoją szafę, w obawie, że nocą wyjdzie z niej jakaś kreatura. 
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones